Łódź już na początku XX wieku jawiła się jako siedlisko kobiet. Kobiety bowiem stanowiły 57,6 proc. ogółu ludności. Na 100 mężczyzn przypadało 136 kobiet.
Ich droga do osiągnięcia pełni praw wyborczych nie była ani krótka, ani łatwa.
Mimo że Józef Piłsudski podpisał w 1918 r. dekret przyznający kobietom prawa wyborcze, to cały czas targały nim wątpliwości czy kobiety zrobią z tych praw użytek. Głos kobiet świadomych swojego wkładu w wyzwolenie kraju był jednak coraz bardziej słyszalny.
Walka o edukację
W wyniku pierwszych wyborów do Rady Miejskiej Miasta Łodzi, mandaty uzyskało 75 osób, w tym 5 kobiet. Liczba ich może nie była oszałamiająca, ale warto zaznaczyć, że to właśniee ta rada podjęła dwie uchwały: jedną dotyczącą przymusu szkolnego dla roczników dzieci kończących w 1919 r . lat 9, 10 i 11 oraz drugą mówiącą o wprowadzeniu na terenie miasta przymusu szkolnego w zakresie siedmiooddziałowej szkoły powszechnej dla wszystkich dzieci w wieku od 7 do 14 lat.
Jedną z przyczyn wprowadzenia w Łodzi, szybciej niż w innych częściach kraju, obowiązku powszechnego nauczania, było ulżenie pracującym łodziankom w obowiązkach domowych. Pierwsze łódzkie radne dostrzegły, że mogą i potrafią walczyć o podejmowanie ważnych dla kobiet kwestii w sferze publicznej, jak chociażby realizacja powszechnego obowiązku nauczania.
Kobiety aktywne zawodowo
To właśnie w przedwojennej Łodzi było najwięcej samodzielnych kobiet. W naszym mieście w okresie dwudziestolecia międzywojennego zaobserwowano największy zasięg aktywności zawodowej kobiet, gdyż wiele łodzianek pracowało w przemyśle włókienniczym.
Duża grupa robotnic (około 35proc.) nie przekroczyła 24 roku życia. Aż 26 proc. kobiet utrzymywało samodzielnie rodzinę, a wśród ‚głów rodzin” najliczniejsze (83.7 proc.) były wdowy. Rozwiedzione i pozostające w separacji z mężem stanowiły około 10 proc. Mała reprezentacja kobiet w łódzkim samorządzie wynikała także z tego, że były one bardzo obciążone zajęciami zawodowymi, jak i domowymi. Praca w fabryce była bardzo ciężka, skromnie opłacana, a kobiety zatrudniano na niskich w hierarchii zawodowej stanowiskach.
Zapomniana bojowniczka o prawa kobiet
Jedną z łódzkich radnych, która dostała się później do polskiego parlamentu była Dorota Kłuszyńska (radna w Łodzi w 1921-1923). Uzyskała mandat do Senatu I kadencji. Zarówno w łódzkiej radzie, jak i w senacie reprezentowała lewicę. Została senatorem startując z list Polskiej Partii Socjalistycznej, a potem z Centrolewu.
Warto wspomnieć, że w okresie pierwszej kadencji Senatu zasiadały w nim zaledwie 4 kobiety. W Sejmie Ustawodawczym było ich o cztery więcej.
Kłuszyńska była organizatorką kół kobiecych. Od 1915 roku działała w lidze Kobiet Galicji i Śląska, była także redaktorem „Głosu Kobiet” i „Zawodowej Opieki Społecznej”. Wydała broszurę pt;’ Dlaczego kobiety walczą o prawa polityczne”. Pisała w niej, że żadne racjonalne argumenty nie dadzą się przytoczyć, które by usprawiedliwiały upośledzenie kobiet tak w życiu prywatnym, jak i publicznym.
Do utrzymania ludzkości, państwa, kraju, gminy, niezbędna jest kobieta na równi z mężczyzną. Stała się propagatorką świadomego macierzyństwa i leczenia alkoholizmu.
Dożyliśmy takich czasów, w których pionierka z dumą mówiąca o prawach kobiet pracujących, inicjująca obchody Dnia Kobiet będące wiecami, na których żądano przyznania kobietom praw wyborczych, nie będzie miała w Łodzi swojej ulicy. Rząd Prawa i Sprawiedliwości skutecznie to uniemożliwił. Socjalistyczny rodowód Kłuszyńskiej na to bowiem nie pozwala.
W imię kobiecej solidarności
Walkę o godność i równe prawa należy kontynuować, aby nasze córki i wnuczki cieszyły się realną wolnością i równością. Jesteśmy to winne naszym prababkom, które ciężko pracując w fabrykach walczyły o prawo do pełnej edukacji.
Wiedziały o tym, że wyedukowana, w pełni świadoma swoich praw kobieta może na równi z mężczyzną żądać udziału w życiu publicznym.