Poczta Polska jest spółką podlegającą skarbowi państwa, a więc rządowi. Jej kierownictwo musi być więc szczególnie wyczulone, skąd wieją zmienne wiatry polityczne.
W ramach walki rynkowej, spółka Poczta Polska S.A. stara się odnaleźć w trudnych czasach kapitalizmu. Służy temu m. in. stałe poszerzanie oferty. Od kilku lat widzimy, że coraz mniejszą część jej oferty stanowią usługi pocztowe, takie jak przesyłanie listów czy paczek, mnożą się za to innego rodzaju usługi. Można wśród nich znaleźć także usługi ubezpieczeniowe, bankowe, a także wszelki handel.
Bazar zamiast przesyłek
W ostatnim czasie placówki pocztowe zaczęły przypominać miejski bazar, na którym możemy kupić dosłownie wszystko – od żywności, przez odzież i sprzęt AGD po różnego rodzaju nikomu niepotrzebne gadżety. Szczególnie te ostatnie zalegają półki placówek pocztowych i przesłaniają okienka, do których podchodzimy, żeby nadać lub odebrać list, czy dokonać opłat. Pracownicy Poczty Polskiej nie są już urzędnikami państwowymi, jak to było przed wojną. Niektórzy z nich, jak listonosze, zachowali jeszcze status funkcjonariuszy publicznych (co ma im dawać szczególną ochronę prawną). Panie – bo to one w większości pełnią te obowiązki – obsługujące klientów są już zwykłymi pracowniczkami, od których wymaga się umiejętności handlowych, bowiem od kilku lat Poczta znaczną część zysków czerpie z tego właśnie źródła, a nie samej działalności pocztowej, do której została powołana w połowie XVI w.
Podlegające kolejnym ministrom kierownictwa Poczty nauczyły się, że aby utrzymać stołki, muszą wyczuwać koniunkturę polityczną i to zanim nadejdzie formalna zmiana rządzącej opcji politycznej. Daje się to zauważyć, gdy korzysta się z jej usług (co w dobie poczty elektronicznej i rozwoju Internetu oraz innych form komunikacji zdarza się coraz rzadziej). Być może to właśnie walka o klienta, którym dla Poczty Polskiej są szczególnie starsi ludzie sprawiła, że placówki pocztowe są wprost zalane artykułami, które jak się wydaje pocztowym szefom, znajdą wśród nich nabywców. Wszak część z nich, co miesiąc drepce na Pocztę, by przesłać część swojej renty czy emerytury do Torunia, wypełniając gotowe już i zaadresowane przekazy pieniężne.
Kiosk z dewocjonaliami
I tak bez trudu znajdziemy w placówkach pocztowych szeroką ofertę adresowaną głównie do ludzi bardzo religijnych. Mimo iż Poczta wciąż pozostaje firmą państwową, po przekroczeniu progu placówki można odnieść wrażenie, że weszło się do katolickiej świątyni. Możemy się tam bowiem zaopatrzyć we wszelkiego rodzaju święte obrazki, mamy do wyboru różne wersje albumów obrazujących historię życia Jana Pawła II oraz jego następców, a niekiedy i lokalnych hierarchów. Szczególnie eksponowaną część oferty Poczty stanowią książki z przepisami kulinarnymi, ale nie tam jakieś przypadkowe, lecz opracowane przez np. „siostrę Marię”, tudzież „siostrę Anastazję”. Jeśli w naszej miejscowości nie ma specjalnego sklepu z dewocjonaliami, nie ma problemu – wystarczy udać się do najbliższej placówki Poczty Polskiej, gdzie w zasadzie znajdziemy podobną ofertę.
– Kto był ostatnio na Poczcie? – zapytał jeden z naszych Czytelników, któremu przyszło niedawno odwiedzić jeden z jej lokalnych oddziałów. – Po wyjściu musiałem sprawdzić szyld i upewnić się, czy dobrze trafiłem. Dobrze, „Poczta Polska”, przeczytałem na tabliczce. A w środku… kiosk z dewocjonaliami – informuje zaskoczony Czytelnik i przesyła zdjęcia. – Więcej zdjęć nie pozwolono mi zrobić, a były tam też medaliki św. Krzysztofa, krzyże i krzyżyki, święte obrazki, świece, materiały ze Światowych Dni Młodzieży i niezliczone książki religijne, kościelne bądź zbliżone – opowiada. – Nieoficjalnie dowiedziałem się, że Poczta Polska z siedzibą w Watykanie ma mieć dopisek „im. św. Jana Pawła II” i innych świętych – ironizuje i dodaje: – Szkoda, że tak mało ambitnie Poczta przykłada się do świadczenia usług, do jakich została powołana. Czekałem w kolejce wraz z sześcioma innymi osobami. Zanim mnie obsłużono minęła niemal godzina – podsumowuje.
Kiedyś Skaldowie nagrali piosenkę „Marzenia wiejskiego listonosza” ze słynnym refrenem „ludzie listy piszą…”. Piosenka kończy się słowami: „Kapelusz przed pocztą zdejm”. Przebój ów, nagrany w czasach rozkwitu Polski Ludowej, okazał się proroczy, z tą różnicą, że panowie teraz muszą zapewne ściągać nakrycia głowy wchodząc do placówek pocztowych. Tak, jak robią to w kościele.