Lektura rozmowy z „Architektem III Rzeczpospolitej” może dostarczyć niezapomnianych wrażeń. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach.
Na internetowej stronie „Krytyki Politycznej” ukazała się obszerna rozmowa Sławomira Sierakowskiego z Adamem Michnikiem. Warto przeczytać z wielu powodów.
Portal Onet tak zapowiedział jej obszerne fragmenty: „Adam Michnik – jeden z najważniejszych polskich opozycjonistów, a później architektów III Rzeczpospolitej, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”. Mamy więc wyjątkową okazję do rozważań o minionych 27 latach i także o współczesnej Polsce.
O Wolności
Pierwszy wątek rozmowy to kwestia wolności. Adam Michnik nie ma poczucia klęski, „dlatego że marzeniem ruchu, w którym uczestniczyłem od 1965 roku, była Polska wolna i niepodległa. A to, co potem jako społeczeństwo z tą wolnością zrobiliśmy, to jest inny temat… Mnie się wydaje, że dla wielu ludzi, o których ty pytasz, czyli dawnych dysydentów, odzyskanie wolności i suwerenności, a także wejście do UE i NATO było tak wielką wartością, że wydawało się, iż to jest ta sama wartość dla wszystkich. A nie jest to ta sama wartość dla wszystkich, tutaj był ewidentny błąd.” Na pytanie „Czy masz jakiś inny, poza metafizycznym, argument o genie wolności w narodzie”, Michnik odpowiada: „No my mamy ten gen”.
Abstrahując od dyskusji o genach, można stwierdzić, że ta absolutyzacja pojęcia wolność, traktowanego jako spirytus movens wszelkiego dobra, które po jej osiągnieciu nastąpi bądź będzie miało warunki do zaistnienia, stanowiła nie tylko dewizę politycznej opozycji, ale również rządzących w III RP.
Oczekiwania społeczne w zasadniczy sposób rozminęły się jednak z wyobrażeniami elit, bowiem zabrakło odpowiedzi, jaka ta wolna Polska ma być ? Przypomnieć należy, że narodziny „Solidarności” nie dokonały się pod hasłami niepodległości i suwerenności dla ówczesnej Polski. Słynne, a dziś z wielu powodów zapomniane, dwadzieścia jeden postulatów dotyczyło kwestii pracowniczych i socjalnych, odwołując się do zasad sprawiedliwości społecznej.
O Kościele
Kolejnym błędem i przyczyną aktualnej sytuacji w Polsce jest to, że „Płacimy za to, że nie potrafiliśmy przewidzieć, że kościół katolicki w Polsce nie podąży drogą wyznaczaną przez Jana Pawła II, Tischnera, Życińskiego, Turowicza itd., tylko wejdzie w buty księdza Rydzyka. Kościół tym językiem wcześniej nie mówił, więc my nie wiedzieliśmy…” Ale tuż po zmianach ustrojowych 1989 roku Kościół zaczął mówić, i to nie koniecznie cichym głosem, domagając się coraz większych wpływów i profitów. Przeciętni ludzie dostrzegali to bez trudu, ale polityczne elity były głuche i ślepe, próbując bądź zadośćuczynić „pokrzywdzonej” przez PRL instytucji, bądź licząc na sojusz tronu i ołtarza.
O sprawiedliwości społecznej
Na pytanie: „co się stało… że wy zachłysnęliście się wolnością, a nie równością?” odpowiada Michnik: „Wtedy to było nierealistyczne. Te pomysły Karola Modzelewskiego czy Ryszarda Bugaja, to było księżycowe.” I dalej: „Sprawiedliwość społeczna nie znaczy nic konkretnego. To musi być zawsze spór o konkret. Wyście używali takiego liczmana „neoliberalizm”. Ja, ponieważ nigdy nie wiedziałem, co to znaczy, powiedziałem, że o tym nie chcę rozmawiać.” Dla przypomnienia: sprawiedliwość społeczna za cel stawia sobie przyznanie każdemu należnych praw, budowanieświata bardziej sprawiedliwego z pomocą powołanych do tego instytucji. A tak konkretnie, w Polsce lat 1989-2017 oznacza niewykluczanie ludzi ze względu na ich położenie społeczne, poglądy polityczne czy światopogląd – tu można sporo jeszcze wymienić – oraz rosnące rozwarstwienie społeczne. Michnik nie wie co znaczy liberalizm ekonomiczny czyli prywatyzacja instytucji dóbr publicznych, deregulacja, czyli pozwalanie na coraz więcej wolności gospodarczej biznesowi, oraz obniżanie podatku dla najbogatszych. Zastanawia się: „nad tym, dlaczego tak się stało, dlaczego poprzednicy nie znaleźli języka, żeby trafić do tych, którzy są dzisiaj szczęśliwi z powodu 500 plus i ja tej odpowiedzi nie mam.” To jeden z założycielskich błędów niepodległej III RP, którą tworzył pan redaktor. Mając przekonania o równości, nigdy nie wypowiadał się na ten temat jako ekspert, bo nim nie jest. Ekspertem w tej dziedzinie jest u nas każdy myślący obywatel.
O dwóch społeczeństwach
Sierakowski do Michnika: „Ty, podobnie jak bardzo wielu tych, którzy z pociągu socjalizm wysiedli na przystanku niepodległość, od razu po ’89 pisałeś, że nie ma dzisiaj lewicy i prawicy, tylko społeczeństwo otwarte i zamknięte. To zresztą był też sposób na wykluczenie każdego, kto się z tobą nie zgadzał. Bo jeśli ja należę do społeczeństwa otwartego, to mój adwersarz automatycznie ląduje w społeczeństwie zamkniętym. Ale gdybyś ty albo ja albo ktokolwiek inny budował tożsamość lewicową i jednocześnie polaryzował ten spór wokół wartości lewicowych, a po drugiej stronie byś miał bardziej prawicę, to ludzie mieliby bezpieczniejszy wybór…wychwalałeś Balcerowicza, opowiadałeś, że serce masz po lewej stronie, ale portfel po prawej, o biedzie na prowincji nie mówiłeś.” W dalszej konsekwencji tego rodzaju koncepcji społecznej pana redaktora mamy dziś w Polsce dwa plemiona, które nie chcą i nie potrafią porozumieć się ze sobą. Michnik przyznaje, że przez zaniechanie, przyczynił się do obecnego w Polsce przewrotu populistycznego.
O Polsce geopolitycznie niczyjej
Zdaniem Michnika nie może Polska zachować neutralności, bo wpadniemy w łapy Putina. Po 1989 roku polskie solidarnościowe elity, które, o czym mówi Michnik, otrzymywały znaczącą pomoc z Zachodu, nie mogły i nie chciały wyobrazić sobie neutralnej Polski. To już przebrzmiałe rozważania, ale nawet wybierając opcję zachodnią, z jej wszystkimi pozytywami i negatywami, można i należy układać jak najlepsze stosunki ze swoimi sąsiadami. W tej kwestii redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” należy do pierwszych cyngli Zachodu atakujących Rosję za wszystko, co w niej złe w przeszłości i współczesności, i w ogóle, za to że jest.
O „Gazecie”
Na pytanie: Co zrobisz, jak zamkną „Gazetę”? odpowiada, że będzie wydawał samizdat. Nie podda się. „Prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie tego. Co nie znaczy, że do tego nie dojdzie. Tak samo jak nie wyobrażałem sobie różnych innych rzeczy: ani stanu wojennego w tej formie, ani strajku w stoczni.” Brak wyobraźni, nie tylko w tej kwestii, niezwykle celnie charakteryzuje „architekta III Rzeczpospolitej”, a michnikowski samizdat będzie rósł w siłę tak, jak spadająca w nakładach „GW”.
Zakończenie
Rozmowa jest oczywiście o wiele dłuższa i porusza szereg innych tematów. Wybrałem te, które nie tyle przynoszą nowe informacje, co charakteryzują osobę Adama Michnika – prominentną postać obozu solidarnościowego, korepetytora – czemu nie zaprzeczył – wielu czołowych polityków, osoby, która wycisnęła znaczące piętno na kształtowaniu współczesnej Polski. Uderza mnie, jak często w tym wywiadzie padają ze strony indagowanego następujące sformułowania: ja nie rozumiem, róbmy, co trzeba, będzie, co może, nie wiedzieliśmy, popełniliśmy błąd, no takie jest życie, bo taką mamy polską politykę, ale nie ja taką scenę konstruuję. ona taka jest po prostu. Jak na polityka, z takimi ambicjami i wpływami, to żenada.
Adam Michnik we wspomnianym wywiadzie wiele krytycznych słów poświęca Platformie Obywatelskiej, której zabrakło m. in. odwagi, wyobraźni itp. Zapomina przy tym, że wszystkim postsolidarnościowym rządom także, a jemu, jako redaktorowi naczelnemu „Gazety Wyborczej” w szczególności. Każdy może mieć swój własny ogląd świata, ale polityk z rzeczywistością mijać się nie może, bowiem żywy organizm, jakim jest naród i państwo wcześniej czy później go odrzuci.