Trwa pat między głodującymi rezydentami a ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem.
Podczas poniedziałkowego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia zasłabła jedna z uczestniczek protestu głodowego, biorąca udział w obradach. Problem widać gołym okiem, nakłady na służbę zdrowia są mniejsze prawie o połowę niż średnia unijna.
Głodówka lekarzy
Lekarze rezydenci głodują już 8 dzień, protestują w holu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Prowadzi go ok. 20 lekarzy rezydentów. Domagają się przede wszystkim wzrostu finansowania ochrony zdrowia, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.
Protestujący domagają się też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, które ich zdaniem z roku na rok są coraz dłuższe. Domagają się również zwiększenia liczby pracowników medycznych.
Niezdrowa komisja
W Sejmie zwołano dziś specjalne posiedzenie komisji zdrowia, na które przyszli także delegaci protestujących rezydentów.
– Mamy sytuację nadzwyczajną, bardzo dziękuję za zwołanie tej komisji zdrowia, bo mam nadzieję, że wreszcie wybrzmią jasno i klarownie nasze postulaty, a także sytuacja, z którą mamy do czynienia tam na miejscu, w szpitalu – powiedział na wstępie Jarosław Biliński, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.
Podczas posiedzenia komisji jedna z głodujących rezydentek zasłabła.
Minister nie widzi problemu
Minister Konstanty Radziwiłł dokonał już dużo zmian w służbie zdrowia, ale jak do tej pory żadne nie wpłynęły na polepszenie jakości leczenia i skrócenie kolejek. Minister wycofał finansowanie dla in vitro, zlikwidował standardy okołoporodowe i dostęp do awaryjnej antykoncepcji bez recepty.
Co do zarzutów rezydentów, minister Radziwiłł nie zgodził się z większością z nich. – Nieprawdą jest, że kolejki się zwiększyły. Niektóre się nie zmniejszyły, niektóre tak. Mamy szansę ograniczyć je jeszcze bardziej, przeznaczono na to rekordowe środki – powiedział.
Dodał też, że w ostatnim czasie zwiększona znacznie została liczba miejsc na kierunkach medycznych. – Państwo ciągle mówią, że jest mało lekarzy. Tymczasem od 2015 roku studentów jest o 400 więcej – powiedział również Radziwiłł i dodał: – Pensje młodych lekarzy są niskie, ale nie są głodowe i to trzeba sobie jasno powiedzieć.
– Mam wrażenie, jakbyśmy żyli w podwójnej rzeczywistości. Po wprowadzeniu zmian, które są ewidentnie korzystne dla systemu ochrony zdrowia, mamy do czynienia z kampanią kłamstw – konkludował minister
Odpowiedział mu szef sejmowej komisji zdrowia Bartosz Arłukowicz: – Ci ludzie nie jedli od siedmiu dni, proszę się odnosić do ich postulatów i mówić konkretnie. Powiem panu po koleżeńsku, że opowiadanie w sytuacji kryzysu, że ktoś opowiada głupstwa czy kłamstwa. Nie tak wygląda pokora i nie tak wygląda rola ministra zdrowia.
Gdzie pani jest, pani premier?
Rozmowy z resortem zdrowia trwają od 2 lat. Przez ten czas lekarze rezydenci zabiegali też o spotkania z premier Szydło i wicepremierem Morawieckim.
– Doszliśmy do momentu, w którym trzeba powiedzieć wyraźnie: bez wizyty premier Beaty Szydło nie rozwiążemy tego problemu. Nie wiemy, jak i kto doradza pani premier w sprawach ochrony zdrowia, natomiast wierzymy i jesteśmy o tym przekonani, że jak usłyszy nasze argumenty i argumenty naszych ekspertów, to będzie wiedziała, że wydatki na ochronę zdrowia to nie są wydatki, ale inwestycja – tłumaczył Jarosław Biliński.
Negocjacji nie było
Jak poinformowali rezydenci, od dnia, gdy lekarze rozpoczęli głodówkę, minister zdrowia spotkał się z protestującymi dwa razy: we wtorek w nocy – ok. 2 godziny i w środę w siedzibie Rady Dialogu Społecznego – też ok. 2 godziny. – Czyli w trakcie trwania głodówki łącznie 4 godziny spędziliśmy z panem ministrem Radziwiłłem – wyliczał Jarosław Biliński.
– Chciałbym podkreślić jedną rzecz, że protest nie jest polityczny. To obecny rząd musi sobie z tym poradzić, jesteśmy w katastrofie demograficznej, katastrofie finansowej, jeśli chodzi o nakłady na ochronę zdrowia – ocenił Biliński.
Rezydenci stracili wiarę w sens rozmów z resortem zdrowia – mówi nam prof. Tomasz Grodzki, minister zdrowia w gabinecie cieni Platformy Obywatelskiej. Pytamy o sens protestu: – W zdrowiu jesteśmy pod przysłowiowym „zdechłym Azorem”, średnia unijna 7,3, a nasze nakłady to 4,6.
JUSTYNA KOĆ: Na razie porozumienia brak pomiędzy rezydentami a ministrem zdrowia. Jak to się skończy?
TOMASZ GRODZKI: Trzeba powiedzieć, że rezydenci stracili wiarę w pana ministra. To są młodzi inteligentni ludzie, którzy zdają sobie sprawę, że to, o co walczą, czyli lepszy byt dla pacjentów, lepszą służbę zdrowia, a dopiero na końcu o leprze uposażenia, i to nie tylko swoje, uznali, że minister nie jest wystarczająco władny, aby podejmować wiążące decyzje finansowe. Dlatego chcą się spotkać z panią premier Szydło lub z premierem Morawieckim, bo stracili wiarę w sens rozmów z resortem zdrowia.
Te rozmowy z resortem trwały już 2 lata. Trudno im się dziwić.
Już w trakcie strajku rozmawiali z panem ministrem 4 godziny i kompromisu nie widać, nawet żadnego punktu zaczepienia. To, co widać wyraźnie, to to, że coraz więcej autorytetów, starszych lekarzy, kolegów specjalistów wspiera ten protest, bo ludzie medycyny rozumieją.
Proszę spojrzeć na dane OECD, średnia 27 krajów unijnych na edukację to 5,3 proc PKB, my przeznaczamy 5,5 proc PKB, na wojsko średnia unijna to 1,4, my przeznaczamy prawie 2 proc. Jeżeli spojrzymy na większość wskaźników typu kultura, bezpieczeństwo, środowisko, to jesteśmy w granicach średniej unijnej. W zdrowiu jesteśmy pod przysłowiowym „zdechłym Azorem”, średnia unijna 7,3, a nasze nakłady to 4,6. To dużo mniej.
Nowoczesna służba zdrowia wymaga pieniędzy i po prostu dłużej tak się już nie da pracować. Koledzy lekarze, młodzi rezydenci, których 20 proc. składa podania, żeby wyjechać za granicę, to jest ich krzyk rozpaczy w imieniu pacjentów, w imieniu starszych kolegów i w imieniu całego środowiska medycznego. Ten głos musi być poważnie potraktowany. Takie czekanie, że może im się znudzi, branie na przeczekanie, to jest niepoważne podejście rządu.
Widzi pan szanse na porozumienie? Od 8 dni pani premier nie miała czasu się spotkać z głodującymi.
Wie pani, jeżeli nawet rezydenci przegrają tę bitwę, to nie zmieni to sytuacji w ochronie zdrowia. To będzie dopiero klęska rządu, kiedy zaczną się masowe protesty, a w końcu się zaczną, bo służba zdrowia nie wytrzyma już długo.