GŁOS LEWICY. Z przewodniczącym Sojuszu Lewicy Demokratycznej rozmawia Adrian Klarenbach. Wywiad został wyemitowany w programie „Gość Poranka” TVP Info.
Wygląda pan dobrze, tak jak i SLD w sondażach. PSL się zastanawia, jak to się dzieje, że właściwie nic nie robicie, nie ma was w Sejmie, a wam rośnie a im spada?
Niech pan powie panu Kosiniakowi, jak pan go spotka, żeby się tak nie martwił. Teza jest nieprawdziwa. Faktycznie jest tak, że SLD ma dosyć stabilne notowania i cieszę się z tego. Myślę, że obywatelki i obywatele dochodzą powoli do wniosku, że dobrze by było, gdyby lewica – Sojusz Lewicy Demokratycznej – był w Sejmie, bo to przywróciłoby dla wielu, pewnie różnie rozumianą, normalność. Dlaczego teza jest nieprawdziwa? Dlatego, że to jest nieprawda, że my nic nie robimy. W tej chwili przygotowujemy się do wyborów samorządowych, a my jesteśmy bardzo silni w samorządach i wystawimy 16 000 kandydatów na listach do wszystkich ponad 350 rad powiatów oraz 87 okręgach sejmików wojewódzkich.
Panie przewodniczący, to jest jeszcze pieśń przyszłości, to jest jeszcze ponad rok.
Tak, ale jeżeli pan do tego poważnie podchodzi, to już trzeba się przygotowywać. Pracujemy nad tym zarówno od strony programowej, jak i od strony organizacyjnej. Nie wiem, czy pan wie, ale my mamy drugą po PO liczbę prezydentów i wiceprezydentów w Polsce samorządowej. A wyborcy oceniają nas chociażby przez pryzmat pana Tadeusza Ferenca – prezydenta Rzeszowa, czy pana Krzysztofa Matyjaszczyka – prezydenta Częstochowy.
Czy też prezydenta Krakowa, który był z lewicą utożsamiany.
I jest nadal, i słusznie. Przez pryzmat prezydenta Majchrowskiego, czy też wiceprezydentów Bydgoszczy, wiceprezydenta Łodzi – pana Tomasza Trelę. Panu Kosiniakowi mogę powiedzieć następującą rzecz: Władek nie martw się, weź się do roboty!
Obywatele i obywatelki RP chcieliby tej normalności, może trochę inaczej rozumianej w wykonaniu SLD, ale tak naprawdę „Obywatele RP” SLD nie chcą, wolą Frasyniuka i ten układ Unii Wolności, Unii Demokratycznej i Platformy Obywatelskiej.
Nie wiem, czego chcą „Obywatele RP”. My nie mamy z tym stowarzyszeniem żadnego konfliktu…
Konfliktu czy kontaktu?
Konfliktu, czy też kontaktu.
Macie. Przez Włodzimierza Cimoszewicza, chyba że on się wyalienował z SLD.
Odpowiadam za członków Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a pana Włodzimierza Cimoszewicza cenię, tak jak cenię każdego z czterech premierów, których SLD miał: i pana Oleksego, i pana Millera, i pana Belkę. Tak samo cenię Aleksandra Kwaśniewskiego, który był jako jedyny dwa razy prezydentem w Polsce. Każda partia ma swoją tożsamość i do niej należą jej dobrzy premierzy.
Jasne, wy się swojej tożsamości nie wstydzicie i się jej nie wypieracie.
Nie wiem, czy Pan nawiązuje do naszego nieuczestniczenia w miesięcznicy smoleńskiej?
W żaden sposób do tego nie nawiązałem. Zastanawiałem się tylko i wyłącznie, dlaczego Włodzimierz Cimoszewicz, w tej chwili w ramię w ramię z ludźmi którzy kiedyś byli w tzw. strukturach partyjnych w PZPR, idzie i skanduje: „solidarność, solidarność”. Dziwi mnie to i nie jestem w stanie tego pojąć.
Z ludźmi różnie bywa, niech się pan zastanowi dlaczego ludzie, którzy byli w PZPR są członkami PiS-u i w tej chwili fascynują się tą partią. Niech pan popatrzy na pana Jasińskiego, który jest prezesem Orlenu, a był superlojalnym członkiem PZPR.
I może jest wytłumaczenie tej tezy w sposób bardzo prosty: PiS bardzo mocno rożni się od SLD ideologicznie, jest jednak partią prosocjalną.
Taką samą teorię może pan wrzucić w ludzi, którzy maszerują obecnie z „Obywatelami RP”. To są ludzie, którzy są nastawieni demokratycznie do świata i zawsze tak byli nastawieni.
Rzeczywiście, płk. Mazguła był zawsze demokratą pełną gębą, używając już takiego określenia.
Proszę pana, każdy ma prawo do swoich ocen. Jeżeli chodzi o SLD, myśmy w miesięcznicy smoleńskiej nie brali udziału. Dlaczego? Ponieważ uważamy, że miesięcznice i rocznice są po to, aby czcić tych ludzi zginęli. Dlatego też złożyliśmy kwiaty 10 lipca w Jedwabnem. Tak nawiasem, żadna partia poza nami nie uczestniczyła w tych obchodach, chociaż była moda aby w nich uczestniczyć. Jeżeli ktoś to robi z potrzeby serca, to pojawia się również wtedy, kiedy ktoś inny zapomina. Muszę uczciwie powiedzieć, iż byli przedstawiciele rządu i przedstawiciele prezydenta. Jeżeli chodzi o rocznice smoleńskie, to my składamy kwiaty. Osobiście patrzę z dużym zażenowaniem i na jedną i na drugą stronę. Nie podoba mi się robienie z miesięcznicy imprezy politycznej. To zaproponował PiS, a teraz ma reakcję ludzi, którym to się nie podoba. Wszystko to do niczego dobrego nie prowadzi.
PiS jest na Krakowskim Przedmieściu od 87 miesięcy. 60. miesięcznica nikomu nie przeszkadzała, 70. miesięcznica nikomu nie przeszkadzała. Z osób, które tam się pojawiały, robiono „moherów”, żeby nie użyć innego określenia. Nagle, ni stąd ni zowąd, te miesięcznice stały się takim wielkim zgrzytem. Dlaczego? Co się zmieniło? Nic.
Jest to reakcja na to, że PiS, uczestnicząc w tych miesięcznicach, nie czcił śmierci zmarłych, tylko mówił kogo nienawidzi. Musiało to wywołać reakcję i wywołało. Reakcja ta może się panu i innym nie podobać, ale jeżeli staje się na krzesełku, albo na drabince i mówi się, że się nienawidzi tego, a tu zwyciężymy…
Konkretnie, kiedy były słowa nienawiści.
Rekomenduje panu przeanalizowanie tego, co pan prezes Jarosław Kaczyński mówi, jeżeli tych miesięcznic było tyle ile pan mówi, to w połowie jego przemówień były słowa nienawiści w stosunku do innych ludzi, tych którzy nie stoją przy nim, za nim, wokół niego i nie całują go po rękach.
Jest to wielkie uproszczenie,. Jeżeli ktoś włączył teraz telewizor i widzi pana przewodniczącego, powie tak: facet sieje i używa języka nienawiści w stosunku do PiS.
Nie.
Skoro się z kimś nie zgadzam, od razu jestem w narożniku i jestem wyzywany. Dlaczego?
Proszę, nie pan. Mogą wszyscy, ale inteligentni dziennikarze nie powinni tego robić. Jeżeli pan słyszy kogoś, kto w rocznicę śmierci swojego brata mówi: przyjdziemy do was, rozliczymy was, nasz program polityczny jest najlepszy, zwyciężymy, wyjaśnimy. Tak nawiasem mówiąc, z tych wyjaśnień dotyczących wypadku w Smoleńsku, z tej komisji obśmiewanej – i słusznie – powołanej przez ministra Macierewicza, co wyszło? PiS obiecywał, że wrak tego samolotu będzie po dwóch miesiącach w Polsce, po tym jak przejmą władzę. Nieprawda.
Pierwszą obietnicą, jaka padła z ust PO w tym studio, ówczesny minister obrony narodowej i minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Klich i Bogdan Zdrojewski, obiecywali, że wrak wróci najpóźniej w ciągu pół roku.
Każdy się powołuje na te argumenty, które mu odpowiadają. Rozmawialiśmy – przypomnę panu – o PiS. PiS obiecał, jak wracał do władzy, że w przeciągu dwóch miesięcy wrak będzie i go nie ma. Komisja obiecała, że wszystko wyjaśni. Niczego nie wyjaśniła. Pół roku temu zwróciliśmy się do NIK-u z prośbą,o zbadanie zasadności powołania oraz poniesionych kosztów na tę komisję. Czy ktoś zna jakiekolwiek efekty pracy komisji smoleńskiej?
Koszty jej działania, są niższe od tych, które towarzyszyły komisji Millera.
Proszę pana, komisja Millera postawiła jakieś tezy i zakończyła swoją działalność.
Skopiowała raport Anodiny.
Jeżeli coś kosztuje 2 mln złotych, a płaci się za nic, to jest to dobry pomysł? Komisja smoleńska tyle kosztuje i nie ma żadnych efektów. Proszę pana, jeżeli my na koniec pracy tej komisji zobaczymy eksperymenty z puszkami piwa i parówkami, a tak będzie, ponieważ niczego nie udowodnią. Nie udowodnią żadnych wybuchów…
Dlaczego nie udowodnią?
Jeżeli mieliby coś udowodnić, to już by to udowodnili.
Ale wraku nie ma, a on jest najważniejszym elementem.
Proszę pana, broni pan złej sprawy.
Nie bronię, stawiam tylko tezy.
Sprawa ta nie zostanie udowodniona dopóki, dopóty będzie wyprowadzała ludzi na ulicę. PiS to taka formacja, która uwielbia rządzić Polską poprzez konflikt, poprzez skłócanie różnych grup społecznych.
Wyobraźmy sobie taką sytuację, jest manifestacja pierwszomajowa, rok w rok i nie chciałby pan spokojnie swojej manifestacji przeprowadzić?
My to robimy.
A jeżeli ktoś przyjdzie i zacznie zakłócać manifestacje.
Do nas zawsze przychodzą i zakłócają, tylko różnica pomiędzy tymi manifestacjami pierwszomajowymi, które pan Jan Guz, szef OPZZ organizuje i nas do tych manifestacji zaprasza, za co mu serdecznie dziękuję, jest taka, że my nikogo nie obrażamy.