Gość honorowy konwencji, Jarosław Kaczyński, na każdym kroku podkreślał, jak bardzo ceni sobie lidera SP. Bił Ziobrze brawo i podkreślał, że sukces wygranych w 2015 roku wyborów to wspólna zasługa. To już wyglądało jak oficjalne namaszczenie następcy.
Ziobro odwdzięczył mu się pochwałą reform, które wprowadziło PiS. – Następują znaczące zmiany jak 500 plus, powodujące, że setki tysięcy polskich dzieci wyszły ze sfery zapomnienia, ze sfery cienia, z sytuacji, w której w rankingach znajdowały się poniżej elementarnego zabezpieczania. Poprzez podniesienie płacy minimalnej Polacy zaczynają coraz więcej zarabiać, poprzez wzrost gospodarki radykalnie wzrasta liczba miejsc pracy, gwałtownie topnieje bezrobocie; poprzez działanie organów państwa, prokuratury, urzędu skarbowego, radykalnie zwiększają się wpłaty do budżetu państwa (…) to jest wynik naszej pracy – wdzięczył się do Prezesa zasiadającego w pierwszym rzędzie jako honorowy gość imprezy w warszawskim Domu Technika.
– Dzisiaj ci, którzy dopuszczali się przekrętów, którzy czuli się bezkarni lądują w więzieniu. Już kilkanaście osób usłyszało zarzuty, w aresztach siedzi szereg osób, w tym wpływowi biznesmeni i adwokaci. Zapewniam państwa, że to dopiero początek. Będą kolejni – grzmiał minister i za te słowa dostał gromkie owacje, między innymi od przewodniczącego PiS.
Zapowiedział kolejne mrożące krew w żyłach zmiany: pracę więźniów na rzecz państwa, konfiskatę rozszerzoną, a także zwiększenie zakresu obrony koniecznej i kategoryczne „nie” dla przyjmowania „islamskich imigrantów”.
Jarosław Kaczyński jak zwykle wszedł w retorykę wojny: – Mamy trudności: te, które można było przewidzieć, że one wystąpią. I mamy także te niespodziewane – mówił, podkreślając jedność na prawicy oraz zasługi Ziobry, z którym spotkał się wczoraj niezależnie od rozmów prowadzonych z Andrzejem Dudą. Wyraźnie widać, który z tej dwójki jest teraz w łaskach prezesa PiS.
Kaczyński ostatnie dwa lata rządów wynosił pod niebiosa przy jednoczesnej krytyce rządów PO-PSL, ale też wszystkich rządów poi 1989. Siedział w pierwszym rzędzie pomiędzy ministrem sprawiedliwości, a Beatą Kempą. Bił Ziobrze brawo i podkreślał, że sukces wygranych w 2015 roku wyborów to wspólna zasługa.