7 listopada 2024

loader

Niech nas zobaczą!

Warszawa. 09.10.2021. Kongres Zjenoczeniowy Lewicy. Laczy nas Polska. Fot. Filip Błażejowski

Tak się nagle zachmurzyło. Nad niebem lewicowym widać czarne chmury. Wiatr sondażowych zmian przywiał strach, który zajrzał politykom w oczy. I słusznie. Jeśli zaczęli się bać, to dobrze. Wynik poniżej progu wyborczego i daleki od Konfederacji powinien dawać do myślenia. Trzeba coś zmienić. 

Czym polityk lewicowy różni się, na pierwszy rzut oka, od tego z prawicy? Dobre pytanie. W zasadzie to niczym. Nie jest to tylko nasza przypadłość. Wszędzie na świecie politycy wyglądają podobnie. Czasami jedynie co wrażliwsze albo bardziej odważne jednostki decydują się na własny styl i wizerunek. Większość wybiera bezpieczną, casualową elegancję, bo tak się przyjęło. Na tym etapie polityk prawicowy i lewicowy są nierozróżnialni. Jeśli zatem nie wizją, należałoby się różnić fonią. Bo programów wyborczych i tak nikt nie czyta. Różnić się nie tylko na poziomie fleksji, ale przede wszystkim semantyki. Różnić się w tym, jakich środków wyrazu używa się w języku i do jakich symboli się odwołuje. I taki język i jego odpowiednia modyfikacja winna być przez polityków przyswajana docelowo, żeby wytworzyć u słuchacza, czyli wyborcy, długotrwałe wrażenie inności, ale także winna być podejmowana doraźnie, jeśli sprawy nie idą po naszej myśli. A obecnie ewidentnie nie idą. 

Wyścig o wszystko

W czubie tabeli mamy dziś w wyścigu do Sejmu samą prawicę, ultraprawicę i zakamuflowaną opcję prawicową, czyli PiS, Konfederację, PO i Hołownię. Wszystkie one wymieniają Pana Boga, Ojczyznę, tradycję i rodzinę przez przypadki w większości swoich przekazów. Naród, Polacy, miliony Polaków, Dzień Flagi. I jak widać, to działa. Na tę narodową narrację obywatel, zwłaszcza w czasie wojny na wschodzie, daje się nabierać. Bo to bezpiecznie mieć oparcie w jakimś niemierzalnym acz niezawodnym abstrakcie. Abstrakt nigdy nie zawodzi, na abstrakt można liczyć albo wszystko nań zrzucić, jeśli się nie uda. Tymczasem lewica, miast machać drzewcem z biało-czerwoną, kurczowo dzierży w dłoni tęczowy proporzec. Mówi o praworządności w ramach Unii Europejskiej, kiedy PiS i reszta wali w nią jak w bęben, w związku ze skandalem korupcyjnym, od którego trzeba się stanowczo odcinać. Człowiek jednak ma dwie ręce. Prawica w jednej trzyma krzyż a w drugiej orzełka. Co stoi na przeszkodzie, żeby na lewicowych partaitagach zacząć machać dwiema flagami? 

Samo machanie jednak nie wystarczy. Należy oprócz sztandarów uzbroić się w narodowy sztafaż pojęć i wyobrażeń; w patriotyczny know-how, ale po naszemu. Bo ich myślenie o patriotyzmie, to myślenie…moczarowskie. Tak właśnie. Prawica dziś, na wzór dawnych moczarowców, zawłaszczyła skutecznie historię, ojczyznę i naród. To PiS i jego ludzie piszą podręczniki, podsuwają do czczenia tłuszczy co i nowe święta i celebry. I tak ich trzeba przedstawiać i o nich mówić. Ich historia to moczaryzm. 

Niech nas wyzywają

A przecież prawda o Polsce i jej dorobku nie urodziła się wczoraj. To Biały Orzeł, to Popiel od Myszy, Mieszko i szkoły tysiąclatki. To też dorobek PRL-u. Wystarczy popatrzeć na wielką płytę, bez której nawet pisowskie reformy mieszkalnictwa niewiele by zdziałały. I ta cała nie prawicowa historia jest do opowiedzenia. Trzeba zacząć ją wzruszać. Mówić o dumie z bycia Polakiem, który ma prawo do innego myślenia. Wzruszyć patriotyczny, dawno nieodkurzany podręcznik do obsługi Polaków. Ku naszemu zbawieniu, są w Polsce ludzie którzy potrafią to robić. Mowa o dawnych towarzyszach z ZMP, uczelnianych profesorach na emeryturze, lektorach ze szkół marksizmu-leninizmu. Przy całym szacunku dla nowego, młodego skrzydła, tak ja, jak i moi rówieśnicy i młodsi od nas, nie potrafią mówić takim językiem. Przynajmniej nie tak dobrze i tak przekonująco. A Ci którzy potrafią są wśród nas. Chcą działać. Na tyle, na ile pozwala im zdrowie. Mają sporo wolnego czasu. Tylko głupiec nie skorzystałby z ich doświadczenia. I to zupełnie za darmo. 

Nazwą nas postkomuną. I dobrze. Lepsza taka postkomuna niż prawicowy Moczar. Wszystko jest lepsze niż Moczar i PiS, który mówi jego językiem. Siermiężnym, do tego z gracją enerdowskiego jazzmana.

Jarek Ważny

Poprzedni

27-29 stycznia 2023

Następny

Szymon idzie po populizm