Piotr Duda pod raz kolejny, tym razem podczas pielgrzymki na Jasnej Górze, ogłosił, że niedziela jest „dla Boga i rodziny”. Jednocześnie zażądał, aby rząd możliwie szybko wdrożył projekt obywatelski znacznie ograniczający handel w niedzielę.
Niestety ustawa Solidarności jest fatalnie przygotowana, niespójna i nielogiczna. Przede wszystkim Solidarność nie mówi o zakazie handlu w niedzielę, a o zamknięciu dużych placówek handlowych i galerii. Małe sklepy pozostaną otwarte. W praktyce oznacza to, że Solidarność chce dowartościować drobny handel, gdzie nie działają związki zawodowe, warunki pracy są najgorsze, a płace najniższe.
Trudno też zaakceptować uzasadnienie projektu, które opiera się przede wszystkim na argumentach religijnych. Autorzy ustawy wprost piszą, że „fundamentalne znaczenie dla ustanowienia niedzieli dniem wolnym od handlu ma doktryna Kościoła katolickiego”. W uzasadnieniu z patosem przytaczają też fragmenty „Biblii”: „W rytmie tygodnia wyznaczającym upływ czasu, niedziela przypomina bowiem dzień zmartwychwstania Chrystusa. Jest Paschą tygodnia, podczas której świętujemy zwycięstwo Chrystusa nad grzechem i śmiercią, dopełnienie w Nim dzieła pierwszego stworzenia i początek »nowego stworzenia« (por. 2 Kor 5,17). Jest dniem, w którym z uwielbieniem i wdzięcznością wspominamy pierwszy dzień istnienia świata, a zarazem zapowiedzią »dnia ostatniego«, oczekiwanego z żywą nadzieją, w którym Chrystus przyjdzie w chwale (por. Dz 1,11; 1 Tes 4, 1317) i Bóg »uczyni wszystko nowe«”.
W kolejnej części uzasadnienia ustawy, eksperci Solidarności krytykują traktowanie niedzieli jako zwykłego dnia odpoczynku i argumentują, że niedziela powinna być dniem służenia Bogu. „Niestety, gdy niedziela zatraca pierwotny sens i staje się jedynie »zakończeniem tygodnia«, zdarza się czasem, że horyzont człowieka stał się tak ciasny, że nie pozwala mu dojrzeć „nieba”. Nawet odświętnie ubrany nie potrafi już »świętować«. Od uczniów Chrystusa oczekuje się jednak, by nie mylili świętowania niedzieli, które powinno być prawdziwym uświęceniem dnia Pańskiego, z »zakończeniem tygodnia«, rozumianym zasadniczo jako czas odpoczynku i rozrywki. Bardzo potrzebna jest tutaj autentyczna dojrzałość duchowa, która pomoże chrześcijanom »być sobą«i sprawi, że dochowując konsekwentnie wierności darowi wiary, będą umieli zawsze zdać sprawę z nadziei, która jest w nich (por. 1 P 3,15). Wymaga to także głębszego zrozumienia niedzieli, aby nawet w trudnych okolicznościach można ją było przeżywać w postawie pełnego posłuszeństwa Duchowi Świętemu”. W tym kontekście łatwiej zrozumieć, dlaczego przewodniczący Duda mówi o niedzieli „dla Boga”.
Ale część uzasadnienia ustawy nieoczekiwanie idzie w zupełnie innym kierunku i nagle okazuje się, że z niedzieli „dla Boga” mają korzystać tylko nieliczni. Oto bowiem „przewiduje się, że ograniczenie handlu w niedziele spowoduje przeniesienie ciężaru opodatkowania na usługi tj. gastronomię, rozrywkę, itp. w związku ze zwiększonym zapotrzebowaniem społecznym na tego typu usługi świadczone w niedziele”. Innymi słowy, uwolnieni od pracy w niedzielę pracownicy supermarketów będą korzystać z otwartych w tym dniu restauracji, kawiarni czy basenów, których funkcjonowanie uzależnione jest przecież od setek pracowników. Trudno pojąć, dlaczego, zdaniem przewodniczącego Dudy, pracownicy hipermarketów w większym stopniu mają przeznaczać niedziele „dla Boga i rodziny” niż pracownicy kin, muzeów albo lokali gastronomicznych.
Co więcej, projekt Solidarności nie przewiduje nawet, że zwiększy się liczba pracowników handlu mających wolne niedziele. „Obaw nie powinien budzić także spadek zatrudnienia w sektorze handlu. Ze względu na możliwość handlu w niedziele przez osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą przewiduje się stworzenie dodatkowych miejsc pracy w formie samo zatrudnienia”. A zatem Solidarność chce, aby coraz lepiej płatne miejsca pracy w hipermarketach i galeriach handlowych, zostały zastąpione umowami śmieciowymi w małych sklepach, gdzie zarobki należą do najniższych w całej gospodarce.
Okazuje się więc, że pomysł Solidarności ograniczający pracę w niedziele obejmuje tylko część jednej branży, a na dodatek wspiera niskopłatne, śmieciowe zatrudnienie.
W tym kontekście znacznie lepszym pomysłem jest postulat OPZZ, aby wprowadzić 2,5 razy wyższe wynagrodzenia za pracę w niedzielę niż za pracę w dni powszednie. Pomysł dotyczy wszystkich branż i wszystkich regionów kraju. Chociaż niedziela jest ustawowo dniem wolnym od pracy, już teraz setki tysięcy pracowników służby zdrowia, transportu, energetyki, gastronomii, edukacji, ochrony pracują w tym dniu i często otrzymują niskie wynagrodzenia. Znaczne podniesienie płac za pracę w niedziele rekompensowałoby stratę wolnego weekendu i znacznie podnosiło miesięczne pobory. Jeśli zaś dana firma nie chciałaby płacić wyższych stawek, to jej pracownicy mogliby w tym dniu zająć się Bogiem, rodziną, albo czymś jeszcze innym, co nie mieści się w wyobraźni Piotra Dudy.