lewica logo
O tym, że czas pandemii to najgorszy możliwy moment na podnoszenie wynagrodzeń parlamentarzystów, posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk mówiła już na antenie Polsatu.
Teraz razem z klubowym kolegą Krzysztofem Gawkowskim zaprezentowała projekt ustawy, który – gdyby tylko został przyjęty – zagwarantowałby wzrost pensji pracowników budżetówki. Oni podczas pandemii nie dostawali „tarcz” ani specjalnych funduszy. Zwykle za to musieli adaptować się do nowych warunków funkcjonowania i wykonywać dodatkowe obowiązki.
Nauczyciele sami opracowywali strategie nauczania zdalnego, korzystając z własnych komputerów. Pracownicy medyczni z poświęceniem walczyli z koronawirusem.
Tymczasem rząd jedyne, co ma im do zaoferowania, to zapewnienia, że „wynagrodzenia rosną” (!), gdy drugą ręką właśnie je zamraża. Pracownicy administracyjni sądów, ratownicy medyczni, nauczyciele, urzędnicy – oni wszyscy mogą poczekać. Ewentualnie posłuchać Mateusza Morawieckiego i propagandy sukcesu.
– Należy bacznie obserwować to co dzieje w tzw. budżetówce, która od wielu lat otrzymuje te same wynagrodzenie, ponieważ zostały zamrożone. Rząd zapomniał o prawie 700 tysiącach ludzi, którzy wspierają swoją pracą państwo, ale nie mogą liczyć na wsparcie ze strony rządu – powiedział Krzysztof Gawkowski na konferencji prasowej, prezentując projekt, który daje budżetówce podwyżkę dwunastoprocentową. Od razu, prosto i sprawiedliwie.
– Powinien to być pierwszy krok w podwyższaniu płac w administracji publicznej. Wpierw setki tysięcy pracowników tego sektora oraz ich rodzinny powinni odczuć, że państwo o nich dba, później samorządowcy, a na samym końcu politycy – wskazał Gawkowski. Możnaby jeszcze dodać, że bez dobrze opłacanych specjalistów w budżetówce polskie państwo zawsze będzie kartonowe.
– Żyjemy w kraju, gdzie ponad połowa obywateli zarabia mniej niż 4000 brutto. W takich warunkach podnoszenie wynagrodzeń klasie politycznej: ministrom, sekretarzom stanu, czy też parlamentarzystom jest po prostu nieprzyzwoite – celnie wskazała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Podkreśliła, że zamrażając płace, państwo właśnie odwraca się od ludzi, którym zawdzięcza przetrwanie w czasach kryzysu zdrowotnego.
– Lewica stała, stoi i będzie stać po stronie praw pracowniczych. Jesteśmy z pracownikami, którzy walczą o elementarne prawa oraz godne płace, które pozwolą im zapłacić rachunki czy wysłać dziecko na wakacje – podsumowała posłanka.