WYWIAD. „DT” rozmawia z przewodniczącym SLD Włodzimierzem Czarzastym
„DT”: – Przełom roku w wykonaniu polskiej prawicy, to jest farsa, groteska, burleska – wszystko, tylko nie polityka. Sylwester z kochanką, prywatne wynagrodzenia opłacane z pieniędzy ze zbiórek KOD-u, strajk „śpiewający”, sejm skarlały do wymiarów klubu poselskiego… Czegoś takiego nie było nigdy.
Włodzimierz Czarzasty: – Nie odnoszę się do szczegółów – nie moja sprawa. Problemem jest natomiast stan opozycji. Nie ma żadnych spotkań opozycji – wszystkich partii, które wobec różnych działań PiS-u powinny mieć wspólne stanowisko. Nie mówię o żadnym komitecie wyborczym – w ogóle nie mam tego na myśli. Moim zdaniem on nigdy nie powstanie – głównie przez totalne kłótnie na prawicy. Ale wobec tego, co się dzieje w Sejmie, na przykład w kwestii budżetu, powinno być takie wspólne stanowisko. Nie ma żadnych konsultacji, nie są czynione żadne ustalenia, przeciwnie jest ciągła wojna podjazdowa. Jak proponuje coś PSL, jest to negowane przez Platformę i przez Petru, w momencie, kiedy proponuje coś Nowoczesna, to nie zgadza się na to Schetyna i odwrotnie… W efekcie opozycja nie ma więc ani strategii ani taktyki.
Partie parlamentarne w ogóle nie przyjmują również do wiadomości, że istnieje opozycja poza parlamentarna. A przypomnę, że poza parlamentem jest cała lewica. Jak by nie patrzeć zarówno Partia Razem, jak i SLD wzięły w sumie ponad 10 proc. głosów. Informuję więc, że nie ma czegoś takiego jak zjednoczona opozycja. Na pewno za to jest opozycja głęboko podzielona.
No, to co dalej, w tej sytuacji?
– Uważam, że jest pilna potrzeba dialogu. W sejmie dialog przestał funkcjonować. W Polsce nie rozmawia się poważnie o gospodarce, o polityce międzynarodowej, ani o zabezpieczeniu emerytalnym, nie rozmawiamy poważnie o edukacji, o rynku pracy, zniknęła dyskusja o umowach śmieciowych.
Podjęliśmy uchwałę – jako SLD, wzywającą głównie opozycję do dialogu na temat stanu i przyszłości państwa. Jeśli nie można tego zrobić w parlamencie, to może zacznijmy to robić poza parlamentem. Proponowaliśmy, żeby w 16 województwach powołać biura współpracy wobec tych wszystkich świństw, które na co dzień „proponuje” nam PiS. Jest tego dużo nie tylko na poziomie krajowym, ale też lokalnym. Cisza… Niestety – stan opozycji jest jeszcze gorszy niż opisany skrótowo przez pana na początku. Pan wspomniał na o incydentach, a kryzys jest głęboki.
Dlaczego ten „stan opozycji”, jak pan mówi, jest taki ważny?
– Bo bardzo marny jest stan państwa. Po pierwsze, PiS „załatwił” co prawda część socjalną swojego programu – co oceniam generalnie pozytywnie – ale nie zapominajmy, że ten program nie ma zabezpieczenia finansowego. To oceniam zdecydowanie negatywnie. Plan Morawieckiego istnieje tylko na tablecie… Pan Morawiecki – tak jak to oceniam – to jest wirtualna lalka, która mówi ludzkim głosem…
Po drugie, kolejną cechą rządów PiS-u jest doprowadzenie do kompletnej izolacji Polski na arenie międzynarodowej. I po trzecie – to jest to, z czym spotykamy się codziennie, czyli tak naprawdę zawieszenie konstytucji. Mało kto zwraca na to uwagę, ale PiS dostał prawo do rządzenia, lecz nie ma mandatu do zmian porządku konstytucyjnego. A co robi? Zawiesił tak naprawdę działanie Trybunału Konstytucyjnego, zawiesił funkcjonowanie prezydenta, który jest notariuszem tylko i wyłącznie, zawiesił funkcjonowanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, od miesiąca zawiesił funkcjonowanie parlamentu i wskazał poza konstytucyjny ośrodek władzy, którym jest jeden z 460 posłów o nazwisku Jarosław Kaczyński. To jest realne zawieszenie Konstytucji. Jeśli ktoś chce zmieniać Konstytucję, a PiS chce, to przypominam, że jedyną drogą do tego, żeby zdobyć większość konstytucyjną jest skrócenie kadencji Sejmu i rozpisanie przyspieszonych wyborów. Proponujemy to nie od dziś i będziemy to zawsze popierali, dlatego, że jak patrzę na 460 darmozjadów, którzy uważają, że ich pensje są najważniejsze i ich kredyty, które muszą spłacać, a nie są w stanie przez miesiąc ustalić, w której sali będą prowadzone obrady, to po prostu mam tego emocjonalnie dosyć.
PiS-owi taka sytuacja jednak odpowiada. On swoje realizuje. My tę politykę możemy uważać za chorą, ale PiS tym się nie przejmuje. Są przekonani do swoich racji, wierzą, że z kibolami i nacjonalistami budują lepszą przyszłość Polski. I trzeba powiedzieć, że nie napotykają na sprzeciw, z którym musieliby się liczyć.
– Dlatego, że… patrz punkt pierwszy – opozycja nie jest dziś w stanie ustalić ani strategii ani taktyki. To jest wina opozycyjnych klubów parlamentarnych, które są największe i najsilniejsze. Mówiąc o tym nie dopraszam się do stołu, tylko po prostu widzę absurd, do jakiego prowadzi ta niemożność dogadania się w jakiejkolwiek sprawie.
Tak na marginesie, jeśli chodzi o to, co dzieje się w Sejmie – jako SLD uznajemy, że ustawy, które „przyjęto” w Sali Kolumnowej – budżetowa oraz ustawa o obniżeniu świadczeń emerytalnych służbom mundurowym, przyjęte zostały niezgodnie z prawem i ich nie ma. Po prostu. Nota bene tak samo uważały PO i Nowoczesna, przez miesiąc strajkując w Sali plenarnej. Jest więc absolutnie niezrozumiały gest pana Petru, który nagle wpadł na pomysł, żeby wprowadzić poprawki do ustawy budżetowej w Senacie. Jeżeli uznał, że tej ustawy zgodnie z prawem nie ma, to jak można wprowadzać poprawki do czegoś, czego nie ma? To jest nielogiczne, wręcz głupie.
Druga sprawa – rzecznik prasowy prezydenta udzielił wywiadu radiowego… Wręcz absurdalnego w swojej wymowie. Prezydent mianowicie podpisał ustawę o obniżeniu emerytur funkcjonariuszom służb mundurowych, uznając, że została przyjęta zgodnie z prawem. Tymczasem jego rzecznik prasowy poinformował, że nie ma jeszcze ekspertyzy wewnętrznej, która jasno powiedziałby panu prezydentowi, czy podjęte na posiedzeniu w Sali Kolumnowej ustawy – budżetowa i ta o emeryturach mundurowych, są zgodne z prawem czy nie. Dziennikarz pyta więc pana rzecznika – no to, jak to jest? Nie wiecie, czy to było zgodne z prawem, a mimo to prezydent jedną ustawę podpisał, a tę drugą nie? Rzecznik odpowiada, że jedna ustawa jest ważna, a druga nie jest ważna!… To jest jakaś paranoja!
Tak na marginesie – ani PO ani Petru w ogóle nie upominają się o tę ustawę o obniżeniu emerytur funkcjonariuszom służb mundurowych! Mam nadzieję, że oni wreszcie zrozumieli, kto przy nich naprawdę stoi w sytuacjach ekstremalnych, poważnych, a kto ma ich w nosie.
No, dobrze – ale jak z tego wyjść?
– PiS powinien wrócić do głosowania jednej i drugiej ustawy.
Oni twierdzą, że w Sali Kolumnowej wszystko odbyło się zgodnie z prawem i z Konstytucją i dziś zaczyna się kolejne posiedzenie Sejmu.
– W każdym razie ja już bym sali plenarnej nie blokował, już posłanka Mucha wszystkie piosenki wybzykała, nie ma sensu do tego wracać. Natomiast trzeba jasno powiedzieć, że gdy nastąpi zmiana władzy, to wszystkich odpowiedzialnych za łamanie prawa będziemy pociągali do odpowiedzialności.
PiS to słyszał wielokrotnie i nic sobie z tego nie robi.
– Bo PiS wie, że Platforma w wielu sprawach ma taki sam pogląd jak oni i w gruncie rzeczy nie pozwoli ich skrzywdzić. Przecież Platforma Obywatelska mogła Trybunał Stanu panu Ziobro załatwić i towarzyszący temu zakaz pełnienia funkcji. Nie zrobiła tego. Kruk krukowi oka nie wykole.
Platforma nie przyszła również na drugie spotkanie z marszałkiem Senatu…
– To oczywiście jest sprawa PO. Gdyby jednak SLD był w tej chwili w Sejmie, to również rekomendowałbym nieobecność. Trudno jest iść do marszałka Senatu i dyskutować, w jaki sposób wprowadzać poprawki do ustawy, którą uznało się za niebyłą. Schetyna jest przynajmniej konsekwentny. Nie można przez miesiąc siedzieć w Sejmie w proteście przeciwko łamaniu prawa i nagle w ciągu jednej nocy zmienić zdanie o 180 stopni. To po prostu jest nielogiczne. Niestety to też są „efekty uboczne” braku współpracy opozycji, podziałów, które ją gnębią. Jakbyśmy ustalili zasady gry w grudniu, to by w tej chwili nie było takiej gówniarzerii – każdy ciągnie kołdrę w swoją stronę. Zarzucam to również Schetynie, żeby była jasność, bo jednym z głównych przeciwników wspólnej strategii opozycji był szef PO, co wynikało z jego walki z Petru o to, kto będzie liderem opozycji. Co z tego, że Schetyna jest liderem części opozycji prawicowej, skoro ta opozycja legła w gruzach. Rozumiem, że on woli pilnować choćby skrawka zamku, który zbudowany jest w całości z piasku. Schetyna okazał się królem piaskownicy. Tak to się zakończyło – ośmieszeniem opozycji i wzmocnieniem PiS…
Czytam różne dyskusje, także wybitnych intelektualistów, bo przecież nikomu nie jest obojętne to, co się dzieje w Polsce. Poważni ludzie mówią, że sytuacja w Polsce może się zmienić, ale tylko na ulicach, i że idzie ku złemu – krew się poleje.
– Jak nie będziemy rozmawiali, to na pewno. Może tak być. Oby nie!
Rozmawiał Marek Barański