Nie wykluczone, że podczas listopadowej mszy za ojczyznę (z okazji Święta Niepodległości) zobaczymy w tiwi lidera PO, Grzegorza Schetynę, klęczącego przed biskupami o wiele piękniej i pobożniej niż cała formacja PiS…
Zresztą za półtora miesiąca możemy nie poznać nie tylko Schetyny, ale całej Platformy Obywatelskiej. Grzegorz Schetyna zaplanował sobie bowiem, że do 1 października, do programowego kongresu partii, umebluje ją na nowo.
„Kto wtedy nie będzie z nami razem, ten w ogóle już nie będzie. I liczę na to, że ten program, który wówczas razem stworzymy, będzie programem nas wszystkich”. (Z jego wywiadu dla „Do Rzeczy”).
Cóż to z program? Jego głównym atrybutem ma być „konserwatywna kotwica”… Tylko ktoś tak drętwy jak pan Schetyna mógł wymyśleć takie porównanie. Partia na kotwicy? – obrastająca rzęsą, ślimakami i parzącymi się meduzami, rozpaczliwie walcząca z trawiącą ją rdzą – cóż bardziej zniechęcającego można sobie wyobrazić? Chyba tylko partię przywiązaną do cmentarnej bramy… To żadną miarą nie może spodobać się dynamicznemu, z najwyższym trudem poddającemu się partyjnej lojalności, posłowi Niesiołowskiemu. A poseł Drzewiecki – jak się będzie czuł? Nie tylko „dziki kraj”, ale i partia „na konserwatywnej kotwicy”… No i jeszcze pan Szejnfeld, pani Pomaska, pani Kopacz…
Ryliście pod SLD i nawet nie zauważyliście, jaki gigant wyrósł wam pod bokiem! Nie postawiliście Ziobry przed Trybunałem Stanu – przyczyniliście się do zabicia Trybunału Konstytucyjnego, nie skasowaliście Schetyny, jak Tusk przykazał – to macie raka na węzłach chłonnych. Już się nie wywiniecie. Albo będziecie kościółkowo-prawicowo-nacjonalistyczni, albo – won! Jakoś mi was nie żal… Najfajniejsze jest to, że dotychczasowe „twarze PO” nie mają innego ruchu poza wyjściem. Jeśli chcą patrzeć spokojnie w lustro, to muszą wyjść! Inaczej będą musieli zjeść własne jęzory. Wypluć wypowiadane przez lata te wszystkie słowa o wartościach europejskich, o liberalizmie w gospodarce i w życiu, o otwartości na świat…
„ – Widzę w PO rolę i potencjał na to, by pełniła taką funkcję jak NSZZ „Solidarność” w 1997 r. przy budowaniu AWS, szerokiego obozu, w którym panują podmiotowe relacje” – mówi Grzegorz Schetyna dla „Do Rzeczy”.
Czy pani premier Ewa Kopacz wyobraża sobie swoje „podmiotowe” relacje z panią prof. Pawłowicz? A pan Niesiołowski z panem Brudzińskim? A może pan Szejnfeld z panem Piotrowiczem, lub choćby z tym posłem od „środkowego palca”?
Nawet, jeśli nie będą chcieli, będą musieli powiedzieć Grzegorzowi Schetynie – nie. Po tym wywiadzie ich lidera dla „Do Rzeczy” „dylemat moralny” prezydenta Wałęsy staje się niespodziewanie ich dylematem. Schetyna nie zostawia najmniejszego marginesu na dyskusję:
„ – Chcę powrotu do źródeł Platformy, czyli jej liberalno-konserwatywnego charakteru. Chcę też, by była w swoim przekazie chadecka. […] Dzisiaj wyraźnie widać, że Europa idzie na prawo. W wyniku różnych czynników. Społeczeństwa europejskie będą szukać konserwatywnego modelu politycznego. I gdy będzie to oparte na chrześcijaństwie, to właśnie taki model może być przyszłością kilku najbliższych dekad”…
Dodał, że długo wytrzymywał sytuację, w której „ktoś wiosłował w inną stronę” i, że „nie mógł tego tolerować” dłużej.
Co jeszcze dla niektórych wybitnych działaczy PO gorsze, występujący onegdaj w Superstacji red. Tomasz Piątek z „Gazety Wyborczej”, w sposób kompetentny i udokumentowany dowodził, że Grzegorz Schetyna, jako lider Platformy Obywatelskiej nie tylko nie powinien udzielać wywiadu tygodnikowi „Do Rzeczy”, który nazwał „szmatławcem”, ale w ogóle powinien się trzymać od niego daleko. Zarzuca bowiem tej gazecie zapędy antysemickie, których żadną miarą tolerować nie można. „Gazeta Wyborcza” największy dotąd sojusznik medialny Platformy Obywatelskiej, symbolicznie pyta więc swoich ideowych sojuszników ustami red. Piątka – co wy najlepszego robicie? Nie da się na to pytanie nie odpowiedzieć…
Na koniec jeszcze jeden cytat. Tym razem z lidera SLD, Włodzimierza Czarzastego, który jak się zdaje też wszystkiego się spodziewał, ale nie czegoś takiego, co zrobił Schetyna:
„Czytam wywiad ze Schetyną. Grzesiu (bo jesteśmy po imieniu) jest konserwatywny i zakotwiczony w chadecji…
To już nie będziesz Grzesiu oszukiwał i mówił, że popierasz In vitro, nie będziesz przysięgał, że kiedyś będziesz liberalny w stosunku do związków partnerskich? Nie będziesz błagał polityków SLD o sojusz we Wrocławiu, na Dolnym Śląsku i w Lubuskiem? Nie będziesz przed wyborami oszukiwał, że zliberalizujesz ustawę aborcyjną? Wreszcie klękniesz przed hierarchami kościelnymi i nie będziesz się od nich dystansował tak jak Tusk? Wreszcie będziesz sobą i nie będziesz musiał szanować Karty Praw Podstawowych. Pozostanie Ci tylko kłamstwo o tym, że SLD popiera PiS. Na szczęście nikt z lewicowego i centrolewicowego elektoratu Ci nie uwierzy. Wreszcie wszyscy wyborcy SLD, którzy przestali nam ufać i poszli do PO, będą mogli wrócić tam, gdzie ich już nikt nie oszuka. Bo może zrobiłem dużo błędów, ale nie mam tak długiego nosa jak… Grześ”.
Teraz, już chyba z powrotem: „pan Grzegorz”?