4 grudnia 2024

loader

Panie pułkowniku Chętko…

Zdaje się, że pan Kaczyński i jego rząd dobrze skalkulowali. Było trochę szumu, ale właściwie jest po wszystkim – obniżka emerytur funkcjonariuszy służb mundurowych, która dotknie wszystkich aktywnych zawodowo przed rokiem 1989, stała się faktem i nikogo już nie interesuje. Owszem – SLD wspomina o niej, jako o skandalu i obiecuje naprawić krzywdy, ale to partia pozaparlamentarna. Najpierw musi do Sejmu wrócić…

Platforma Obywatelska ograniczyła się do zdawkowego protestu w dniach, kiedy ta pani, która pracuje na etacie premiera rządu ogłaszała, że dopuszcza się „sprawiedliwości społecznej”. Teraz PO już nie słychać. Może się obrazili? W końcu to ich rząd jako pierwszy ukradł funkcjonariuszom ciężko wypracowane pieniądze, a PiS decydując się na drugą kradzież nic nie wspomniał o pionierach…
Tymczasem funkcjonariusze otrzymują już pierwsze decyzje. Wdowy okradzione przez rząd z emerytur po mężach próbują obliczyć, ile im zostanie na życie po wykupieniu lekarstw i opłaceniu stałych wydatków mieszkaniowych. Jak która ma dzieci, to może jakoś zwiąże koniec z końcem. Te, które są same, na głodniaka będą próbowały zrozumieć znaczenie „sprawiedliwości społecznej a la Błaszczak”.
Jako dziennikarz miewałem różne doświadczenia z oficerami tajnych służb. Nie o wszystkich zachowałem dobre wspomnienia. Wiele w życiu widziałem chorągiewek. Zwłaszcza od SLD „towarzysze” odwracali się nader łatwo. Wystarczyła byle obietnica „nowej władzy”, by decydowali się na wiele. Na przykład na „aferę Olina”… Za moje publikacje o ich machlojkach, jedno z kierownictw UOP ciągało mnie po sądach 17 lat (!). Tyle czasu musiało upłynąć, żebym wreszcie miał zapewniony sądownie spokój. Prokurator, który z całą powagą wspierał argumenty moich oskarżycieli i żądał dla mnie pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, robi właśnie medialną karierę… Byłbym więc hipokrytą, gdybym powiedział, że współczuję wszystkim oficerom tajnych służb.
Ale moje prywatne przygody nie mają najmniejszego znaczenia dla całości sprawy. A jest to sprawa bardzo poważna – mamy bowiem do czynienia ze zdradą państwa wobec swoich oficerów. Do tej pory byliśmy przyzwyczajeni do sytuacji odwrotnych – zdarzało się, że to oficerowie zdradzali swoje państwo.
Zdradzeni przez państwo zachowują się bardzo różnie. Jedni nie poddają się i szykują się do rozpraw sądowych w kraju i zagranicą. Inni grożą. W sieci krąży na przykład „Manifest” oficerów skierowany do najwyższych władz, do obecnych szefów tajnych służb, do posłów… Czytamy tam m.in.:
Byliśmy szkoleni do działania w skrajnie niesprzyjających warunkach. W tropikach, na pustyniach i w miejskich dżunglach. W krajach z pozoru obojętnych wobec naszej Ojczyzny i w tych zdecydowanie wrogich. Wielu z nas po 1990 roku oddało życie i wróciło do kraju w „full metal jacket”, wielu z nas straciło zdrowie, liczni aż po granice inwalidztwa. Służyliśmy w krajach niestabilnych i w strefach działań wojennych. Strzelano do nas. Próbowano zastraszać nas lub naszych bliskich. Musieliśmy radzić sobie z obcymi kontrwywiadami i brutalnymi służbami bezpieczeństwa. Czasem z mafiami i gangsterami lub nawiedzonymi bojownikami walczącymi o różne sprawy i interesy. Obce wywiady próbowały nas wyśledzić i werbować. Nasze rodziny narażone były na podobne ryzyka. Możemy powiedzieć, że ryzyko to nasze drugie imię. Spodziewaliśmy się wszystkiego najgorszego. Tak nas wyszkolono. I byliśmy na to przygotowani, bo byliśmy pewni, że stoi za nami nasze Państwo i jego obywatele. Nie byliśmy przygotowani na ciosy w plecy ze strony naszych własnych rządów. Rządów, którym lojalnie służyliśmy, niezależnie od ich ideowych proweniencji utożsamiając je z naszym Państwem, naszą Ojczyzną. Bo tak przysięgaliśmy. I my przysięgi dotrzymujemy. Wtedy i teraz. Mimo, że Jej Wysokość Rzeczpospolita jest dziś jako ten ojciec – surowy, ale i niestety niesprawiedliwy. Bo Rzeczpospolita zawarła z nami kontrakt. I kiedy MY kontrakt wypełniliśmy, ONA, działaniami obecnych władz, odmawia dotrzymania swoich zobowiązań. Po z górą dwudziestu latach dowiadujemy się, że nie graliśmy w tę samą grę. […]
Jaką wiadomość i komu przekazuje rząd Beaty Szydło (a raczej Jarosława Kaczyńskiego) oraz Pan Prezydent, realizując plan radykalnego zmniejszenia uczciwie nabytych praw emerytalnych? Jest tych wiadomości bardzo wiele. Przytoczymy tylko niektóre. Oto rząd PiS komunikuje nam, starym oficerom z niesłusznym PESELEM, że mamy nie liczyć na jego lojalność.
Rząd PiS najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy, jak dobrze wyszkolonych pracowników miał i ma polski wywiad i ile warta jest ich wiedza. […]
Służby specjalne to bardzo ostre narzędzie. Jak skalpel. A wywiad wśród nich jest jak brzytwa. Obosieczna brzytwa. Nieumiejętnie trzymana może skaleczyć Dysponenta…
Zdaje się, że groźba sformułowana jest dosyć jasno…
Ale nie wszyscy grożą, choć przecież nikt nie pogodził się z PiS-owską niesprawiedliwą „społeczną sprawiedliwością”. Część chwyciła za pióra i na gorąco, póki pamięć dopisuje, próbują uwiecznić swoje życie, niebezpieczeństwa, na które się narażali, swoje sukcesy… Żeby potomni wiedzieli, że służyli Państwu najlepiej jak umieli. Żeby kłamstwo o nich nie wzięło góry nad dobrą pamięcią, która im się należy.
Wpadła mi w ręce jedna z takich książeczek – „Czerwona Róża” Tadeusza Chętki. Czerwona róża, to ikona służb specjalnych, znak nawiązujący do wiekowej tradycji – zawieszona nad stołem, była znakiem dyskrecji.
Tadeusz Chętko trafił do wywiadu jako… aktor. W PWST studiował pod okiem Ryszardy Hanin i Ryszarda Barycza. Jego profesorami byli Zofia Małynicz, Zofia Mrozowska, Stanisława Perzanowska, Kazimierz Rudzki, Ludwik Sempoliński, Jan Świderski, Aleksander Bardini. Jego koleżankami z roku były Stanisława Celińska i Anna Nehrebecka. Pracę magisterską obronił w roku 1970 pod kierunkiem prof. Henryka Szletyńskiego.
Nie szukał wywiadu. Wywiad sam go znalazł. Po długim sprawdzaniu, weryfikacji, zadano mu to zasadnicze pytanie: czy gotów jest służyć Ojczyźnie jako oficer wywiadu. Nie wahał się…
Przesłużył 30 lat. Połowę za granicą. Był naczelnikiem wydziału w wywiadzie MSW, zastępcą dyrektora Zarządu Wywiadu UOP do spraw operacyjnych, oficerem łącznikowym w jednym z krajów NATO, zajmował się i Radiem Wolna Europa i ratowaniem ludzi z bałkańskiej pożogi. Jego bałkańskie wyczyny opisał Piotr Pytlakowski w swoich reportażach, który uczestniczył w kilku konwojach z pomocą humanitarną dla mieszkańców Sarajewa:
Podczas jednej w wypraw uczestnikiem konwoju był starszy pan imieniu Gustaw. Oficjalnie występował w roli zapasowego kierowcy. Okazało się, że jechał do oblężonej stolicy Bośni, aby znaleźć swoją siostrę Karolinę, z którą od początku bałkańskiej wojny stracił kontakt. Od lat mieszkała w Sarajewie, wyszła za mąż za Omena, bośniackiego muzułmanina, z zawodu przewodnika wycieczek. […] Nie wiedział, czy ona i Omer jeszcze żyją. Jechał, aby to sprawdzić. […] Odnaleźliśmy ich w garażu swojego domu. Tam kryli się przed ostrzałem, spali w samochodzie Jugo na rozłożonych siedzeniach. Omen, rówieśnik Gustawa, chorował – pękł mu wrzód na dwunastnicy, o mało nie umarł. Karolina była strzępem człowieka, wychudzona, przerażona wojną, której przyczyn nie potrafiła pojąć. Oboje błagali, aby już, natychmiast wywieźć ich z miasta. Chcieli uciekać do Polski. Nie było takiej możliwości. […] Złożyliśmy wtedy z Gustawem uroczyste przyrzeczenie, że uczynimy wszystko, aby wydobyć oboje z sarajewskiego oblężenia.
Pytlakowski wymienia ludzi, którzy pomogli spełnić tę obietnicę – urzędników MSW i ministerstwa Spraw Zagranicznych, którzy załatwili obojgu nowe dokumenty i otworzyli drogę do powrotu. Pisze dalej Pytlakowski:
Ostatnim ogniwem tego łańcucha okazał się polski konsul w Zagrzebiu, Tadeusz Chętko. To on osobiście i – podkreślam, że nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady – ryzykując własnym zżyciem, dostarczył do Sarajewa paszport Karoliny i zorganizował jej transport do Polski, a potem dopilnował, żeby do Warszawy dotarł także Omen. Był, o czym nikt z nas nie wiedział, rezydentem polskiego wywiadu, oficerem UOP.
A jak wspomina tę akcję sam płk. Chętko. Okazuje się, że zapewnił sobie pomoc francuskich wojskowych, co nie było łatwe, gdyż właśnie podczas jednego z takich transportów zastrzelono ich oficera. Mimo to:
…francuscy koledzy przygotowali dla mnie polowy mundur z dystynkcjami kapitana ich armii. Dostałem także kartę identyfikacyjną wydaną przez Kwaterę Główną Sił Pokojowych w Zagrzebiu na własne nazwisko. Wojskowym helikopterem, w towarzystwie francuskich żołnierzy, doleciałem do Splitu. Z paszportem Karoliny w kieszeni samolotem łącznikowym ze znakami ONZ dotarłem do Sarajewa. Tam czekali na nas francuscy oficerowie ze sztabu gen. Morillona. Opancerzonym transporterem dojechaliśmy do hotelu Holiday Inn. Wieczorem przyszedł mój opiekun z transportera, ostrzegł przed zbliżaniem się do „alei snajperów”, którą kontrolowali Serbowie. Następnego dnia transporter podrzucił mnie do dzielnicy Koszewo. Wokół ruiny, na fragmentach murów napisy „Pazi – snajper”. Głodne psy wałęsające się po ulicach, wszędzie stosy śmieci, wybite szyby. Zatrzymaliśmy się ok. 150 od domu, w którym miała mieszkać Karolina z mężem. Przemykając się wśród ruin w kamizelce kuloodpornej, znalazłem jej dom. Wszedłem do otwartego mieszkania – brak podłogi, wybite szyby w oknach, rozbite meble, pusto, bez śladu życia. Właścicieli znalazłem w garażu. Karolina spała pod kołdrami w samochodzie (chyba jugosłowiańskiej Zastawie Koral), Omer siedział przy niej. Drżącym głosem wydukałem:
– Jestem Polakiem, przywiozłem pani paszport na powrót do kraju. Kobieta wybuchła spazmatycznym płaczem. Mąż ją tulił i uspokajał. Karolina całowała paszport, obejmowała mnie i płakała. Omer przepraszał, że nie mogą mnie niczym poczęstować.
– Nie mamy nic, a parkietem palimy w zimne noce. Teraz tnę meble. Z racji żywnościowych ONZ się nie wyżyje Dwadzieścia pięć deko grochu, fasoli i ryżu, ćwierć litra oleju na miesiąc. Słowo „głód” zmobilizowało francuskich kolegów. W transporterze znaleźli kilka konserw, kostki prawdziwej kawy, suchary, parę butelek wody mineralnej i tabliczek czekolady. Wróciliśmy pod dom. Omar klęczał i płakał, Karolina odmawiała różaniec. Wracałem do hotelu, mijałem stadion klubu Koszewo, którego murawa pokryta była grobami. Drugiego września 1993 roku samolotem łącznikowym ONZ Karolina przyleciała z Sarajewa do Splitu. Odebrałem ją w Zagrzebiu. Tą samą drogą Omer po kilku miesiącach opuścił Bośnię i dojechał do żony w Warszawie. Tu zajęła się nimi niestrudzona i niezawodna Janina Ochojska. Gdy odwoziłem Karolinę na pociąg z Zagrzebia do kraju, przytuliła się do mnie i cicho powiedziała – dziękuję panie konsulu. Mam wrażenie, że pana gdzieś spotkałam.
Dopiero Omer po przyjeździe do Warszawy powiedział żonie, że konsul z Zagrzebia, to ten Francuz, który przywiózł jej polski paszport do Sarajewa…
Tadeusz Chętko ma dziś 70 lat. Miał prawo oczekiwać spokojnej starości, ale musi myśleć o tym, jak przeżyć. Nie z powodu jakiegoś ostrzału – kule mu nie grożą, jak wtedy w Sarajewie. Tym razem ogień skierowało na niego jego własne państwo. Ogień nienawiści, podłości, szczucia. Jego prześladowcy, w imieniu państwa polskiego mówią mu, że czynią „sprawiedliwość społeczną”. W ustach Błaszczaka, czy Szydło te słowa brzmią jak drwina, jak dźwięki orkiestry witającej więźniów u bram łagru.
Choć gęby mają pełne frazesów, choć wycierają je sobie Konstytucją, to ich „ustawa dezubekizacyjna” nie jest zgodna z konstytucją, bo zakłada odpowiedzialność zbiorową, narusza ochronę praw nabytych i zaufanie obywateli do państwa oraz zasadę niedziałanie prawa wstecz. Nie przejmują się tym…
W 2011 roku Trybunał Konstytucyjny postanowił i zapewnił, że funkcjonariusze, którzy przeszli w 1990 roku pozytywnie weryfikację i pracowali w odrodzonych służbach dla niepodległej Polski mają prawo do pełnych świadczeń z tytułu rent i emerytur mundurowych. Mają to gdzieś…
Ta ustawa odbiera należne emerytury nie tylko zasłużonym oficerom wywiadu i kontrwywiadu, ale także oficerom, którzy zbudowali CBŚ i np. zawerbowali do tajnej współpracy gangstera „Masę” i zrealizowali operację „Enigma” (likwidacja gangu pruszkowskiego). Ustawa dotyka również rodziny, które pobierają renty rodzinne po funkcjonariuszach poległych na służbie.
Nadkomisarz Marian Szczucki z CBŚ zastał przez bandytów zabity w 2003 roku w trakcie operacji w Magdalence. Podkomisarz Piotr Molak – pirotechnik poniósł śmierć w 1996 roku podczas rozbrajania materiału wybuchowego na jednej ze stacji benzynowych w Warszawie. Renty rodzinne stracą dzieci po generale Petelickim (twórcy i pierwszego dowódcy Gromu) i wdowy po wybitnych oficerach cywilnego wywiadu np. płk Bronisławie Z. (1 maja 1990 roku w Lizbonie doszło do jego rozmowy z przedstawicielem CIA, która zaowocowała partnerską współpracą obu służb, a jej efektem było między innymi uwolnienie przez polski wywiad i bezpieczne wywiezienie z Iraku oficerów CIA i wywiadu wojskowego USA. Za tę operację rząd USA umorzył Polsce prawie 20 miliardów długu zaciągniętego w okresie PRL). Akcją w Iraku kierował gen. Czempiński, któremu także ustawa odbiera należną emeryturę…

Posłowie…

Ja wiem, że nie tego panowie oczekiwali. Wiem, że mój głos nie jest tym, którego nasłuchujecie. Ten jednak, na który czekacie – milczy. Dlatego ja, schodzący ze sceny dziennikarz, na ręce pułkownika Chętki składam wam w imieniu zwykłych obywateli podziękowania.
– Panie pułkowniku Chętko. Dobrze zasłużył się Pan Polsce!

trybuna.info

Poprzedni

Pogubiona opozycja

Następny

„Misiu” nie tańczy