1 grudnia 2024

loader

Początek mitu

53 Festiwal Opolski dobiegnie dziś końca. Kameralnie – w Opolu i na antenie TVP Kultura.

Było jak zwykle – „publisia” się bawiła – machała łapkami do kamer, posyłała całuski rodzicom w Chełmży, wujence w Brzeszczach, teściowi w Giżycku, koleżance z klasy w Hrubieszowie i kumplowi z wojska… Artyści gęsto rozrzucali ze sceny wyrazy miłości do miasta, „publisi” i świata: „Dzień dobry Opole!”, „Jak się bawicie?”, „Kocham Was!”… Było wszystko!
Ale my nie o tym, my o początku. Otóż początek festiwalowej zabawie dał koncert piosenek filmowych, zatytułowany „Ta noc do innych jest niepodobna”. Okazja była, powiedzmy sobie, dęta – 120-lecie kinematografii. Nie polskiej, ale w ogóle. Przygotowano ten wieczór wedle znanej receptury: – to się nam podoba, co nam się podoba od lat… Piosenki zresztą też wykonywali artyści znani od lat. W większości przypadków wyglądało to jak dramatyczna pogoń za kalendarzem, który już dawno uciekł, jak rozpaczliwe poszukiwanie czasu, który już dawno minął. Nie nam jednak zgłębiać dusze artystów. I tak nie zrozumiemy tej przemożnej potrzeby bycia na scenie, kontaktu z publicznością, tej nadziei na kolejne brawa, na pozdrowienia, jak gdyby nigdy nic, te próby zatrzymania galopujących jak oszalałe wskazówek zegara. Artysta widać tak ma, że potrzebuje uwielbienia jak powietrza. Jak trzeba – stłucze i wyrzuci lustro, byle tylko choć na trzy, cztery minuty – bo tyle trwa występ – przeszłość znów stała się teraźniejszością. Spełnienie marzeń nie ma ceny.
Cenę jednak miewają okoliczności. Te nie były miłe, niestety. Otóż koncert z okazji 120-lecia kinematografii odbywał się akurat w tym samym czasie, kiedy pan minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny, Zbigniew Ziobro, ogłosił, że skierował do Sądu Najwyższego wniosek o kasację od wyroku odmawiającego Stanom Zjednoczonym ekstradycji Romana Polańskiego. I w tym samym czasie, kiedy pan Prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział, że w jakimś oddzielnym śledztwie także „dziwne sprawy rodziny Wajdów” powinny być wyjaśnione. Szykany obwieszczone w stosunku do dwóch polskich reżyserów, którzy jako jedyni zostali laureatami najważniejszego w historii kinematografii wyróżnienia na świecie – Oskara – stały się w ten sposób tłem opolskiego koncertu piosenek filmowych. Obnażyły rzeczywistość polityczną otaczającą tegoroczny Festiwal Opolski. W takich dekoracjach wystąpiły piosenkarki, piosenkarze i konferansjerzy. Starszym państwu piosenkarstwu nawet się nie dziwię – w końcu, jak nie z teraz, to może już nigdy… Konferansjerom trochę jednak tak.
Co prawda znający aktorów jak nikt inny, słynny reżyser Kazimierz Dejmek, mawiał, że „aktor jest od grania, jak dupa od……”, ale od tego czasu bardzo wiele się zmieniło. Polscy aktorzy weszli na takie Himalaje moralności, godności i odpowiedzialności za państwo, że teraz to już niejako z automatu obowiązuje także następne pokolenia. Noblesse oblige, jak to mówią. Co prawda te zobowiązania podejmowali już nieboszczycy, ale po pierwsze nie wszyscy na szczęście jeszcze odeszli, a po drugie bez wątpienia są one uniwersalne i ponadczasowe. W tych okolicznościach, że tak powiem moralno-etycznych, dla prowadzących koncert dwóch aktorów filmowych – Antoniego Pawlickiego i Antoniego Królikowskiego, zapowiedź ścigania Romana Polańskiego i rodziny Wajdów, to nie jest fajna dekoracja…
Myślą Państwo może, że kiedyś pożałują tej nocy? Nie pożałują, jeśli tylko wezmą przykład ze starszych kolegów i koleżanek – aktorów i aktorek, piosenkarzy i piosenkarek, ogólnie ludzi sceny. Może już u Polańskiego nigdy nie zagrają, może i Wajda skreśli ich nazwiska w swoim reżyserskim notesie, ale do historii mogą przejść pięknie i z podniesioną głową. Tego wieczoru bowiem wystąpił także – ze swoją piosenką z filmu „Killer” – lider „Elektrycznych Gitar”, Kuba Sienkiewicz. On nigdy nie ukrywał swojego stosunku do otaczającej nas pisowskiej rzeczywistości, niemniej to, że wyraził go w piosence, na opolskim festiwalu, było powszechnym zaskoczeniem. Dopisał mianowicie i zaśpiewał dodatkową zwrotkę, czyniąc stary przebój bardzo a propos…

Już tylko Kiler,
Polska w ruinie
Siedzę na minie
Kiedy to minie?
Same zakręty
Kiler wyklęty
Kiler skazany
Na dobre zmiany
Czy to dla sportu
Lepszego sortu
w tej kategorii
nowej historii
jak naród Polan
powstaje z kolan
i łuk triumfalny…

Otóż za 20 lat, kiedy już bitewny kurz opadnie, panowie Pawlicki i Królikowski, śmiało będą mogli wypiąć pierś do orderów mówiąc, że to oni właśnie zapowiadali na żywo, (na żywo!) protest song Kuby Sienkiewicza. Po kolejnych 10 latach o Sienkiewiczu nikt już nie będzie pamiętał i wtedy oni będą mogli z tym protest-songiem utożsamić się zupełnie… Że niemożliwe?. Co to znaczy niemożliwe? Skoro po 30 latach pani Kozidrak wmówiła publisi, że jej przebój z lat 80 – „Józek, nie daruję ci tej nocy”, nie był wcale fajną piosenką o bzykaniu, tylko protestem wymierzonym w Jaruzelskiego, to u nas wszystko jest możliwe. Panowie – głowa do góry! Nie pękajcie.

 

WAŻNE

Pan Minister Sprawiedliwości,
Zbigniew Ziobro,

Szanowny Panie Ministrze,
niebawem miały się rozpocząć w Polsce zdjęcia do najnowszego filmu Romana Polańskiego „Sprawa Drejfusa”. Swoimi obsesyjnymi działaniami stara się Pan to uniemożliwić, z czego nie wyniknie nic, poza stratą dla kultury polskiej i światowej.
Dlatego mam uprzejmą prośbę, aby się Pan Minister wreszcie odpierdolił od mojego rodaka i wybitnego reżysera.

Z poważaniem
Maria Nurowska
pisarka

trybuna.info

Poprzedni

Nie wszyscy czują się zwycięzcami

Następny

W poszukiwaniu metafory