Kiedy został pobity przez duńskiego policjanta przed meczem w Kopenhadze, w jego sprawie interweniowało MSZ. W sieci organizowana była zbiórka na koszty leczenia rzekomego polskiego patrioty. Prawda jednak ujrzała światło dzienne. Niewiniątko okazało się wieloletnim działaczem ruchu neonazistowskiego.
„Na ramieniu wytatuował sobie portret Adolfa Hitlera. Na plecach dwie swastyki, na ramieniu trzecią i jeszcze jedną na piersi. Od lat jest znany w środowisku gdańskich skinheadów” – czytamy w dzienniku „Fakt”, który dotarł do informacji o działalności Grzegorza H. – w trójmieście znanego z propagowania nienawiści na tle rasowym, współorganizacji koncertów kapeli wychwalających przywódcę III Rzeszy oraz zwykłej aktów wandalizmu.
Oprócz Ministerstwa Spraw Zagranicznych, złożenie skargi na brutalne zachowanie funkcjonariuszy zapowiedział również europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
Ciekawe czy po demaskacji nazistowskiej tożsamości ofiary, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego nadal będzie epatował troską o Polaka, odsiadującego obecnie wyrok 26 dni pozbawienia wolności w areszcie Vestre Faengsel za naruszanie porządku publicznego oraz naruszenie nietykalności policjantów.
Media prawicowe w Polsce przekonywały, że Grzegorz H. spokojnie przemieszczał się w kierunku stadionu Parken, kiedy został zaatakowany i skatowany przez duńskich policjantów. Niektóre tytułu przekonywały, że kibic znajduje się w stanie ciężkim. Było to oczywiste kłamstwo, obrażenia polegały bowiem tylko na obtarciach i potłuczeniach. Miejscowi dziennikarze dotarli także do nagrań, na których widać jak „spokojny kibic” atakuje funkcjonariuszy.