8 listopada 2024

loader

Praca, a nie służba

Pielęgniarki i położne są zaniepokojone planami zmian, jakie obecny rząd chce wprowadzić w funkcjonowaniu Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Kolejnym powodem do niepokojów w branży medycznej jest propozycja płacy minimalnej, która nie satysfakcjonuje tej grupy zawodowej.

Rząd Beaty Szydło zaproponował zmianę organizacji POZ (podstawowej opieki zdrowotnej), wykonywanej przez lekarzy pierwszego kontaktu. Owa zmiana ma polegać na tym, że o tym, jaka pielęgniarka bądź położna będzie się nami opiekować, będzie decydował lekarz, a nie pacjent, który dotychczas miał swobodę wyboru. Jeśli zaproponowane przez rząd zmiany wejdą w życie, praca pielęgniarek i położnych będzie zależała od wyboru i decyzji konkretnego lekarza, który będzie zatrudniał pielęgniarki według własnego uznania.

Pan na włościach

Projekt rządu polega na tym, by przekazać podstawową opiekę lekarską całkowicie w ręce lekarza, który ma samodzielnie decydować o tym, którą pielęgniarkę/położną zatrudni. Lekarz ma stać się koordynatorem POZ na danym terenie. Zdaniem działaczek Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, w ten sposób próbuje się ograniczyć nie tylko ich prawa, ale również prawa pacjentów, którzy dotychczas mieli możliwość swobodnego wyboru pielęgniarki/położnej.
– To jest powrót do praktyk z poprzedniego systemu, obowiązującego z Polsce Ludowej, kiedy to lekarz decydował o wszystkim – mówi nam jedna z działaczek OZZPiP. – W praktyce to jest również powrót do regionalizacji opieki medycznej, a więc do uwiązania pacjentów do miejsca, w którym mieszkają. Lekarz podstawowej opieki będzie znów pełnił rolę pana feudalnego i samodzielnie o wszystkim decydował. Może w dużych miastach to nie będzie miało zbytniego znaczenia, ale w mniejszych miejscowościach, na tzw. prowincji, taka zmiana może zaważyć wręcz na ludzkim życiu – twierdzi jedna ze wzburzonych owym projektem pielęgniarek.
Dotychczas pacjenci mieli możliwość swobodnego wyboru lekarza rodzinnego (pierwszego kontaktu) oraz, osobno, pielęgniarki. Projekt wprowadzenia tzw. zespolonej opieki rodzinnej, nad którym pracują specjaliści w Ministerstwie Zdrowia, taką możliwość wyboru odbiera.
– Zgłaszałyśmy nasze postulaty i propozycje w tej sprawie, ale nie zostały one uwzględnione podczas prac nad nową ustawą – zastrzegają związkowczynie OZZPiP. – Odnosimy wrażenie, nie po raz pierwszy, że planowane zmiany w systemie ochrony zdrowia są opracowywane pod dyktat lekarzy, którzy mają prywatne przychodnie i praktyki. To ich interes jest na pierwszym planie – ocenia związkowczyni.
Przypomnijmy, że jedną z pierwszych decyzji obecnego ministra zdrowia, Konstantego Radziwiłła, jest plan uniezależnienia dostępu do lekarza pierwszego kontaktu od posiadania przez pacjentów ubezpieczenia zdrowotnego. Tego rodzaju usługi medyczne mają być finansowane bezpośrednio z budżetu państwa. Oznacza to potężny zastrzyk finansowy, skierowany do tej grupy zawodowej. I tylko do tej grupy – zaznaczają pielęgniarki.

Protest

– Nie można zapomnieć o elementarnych różnicach – lekarz odpowiada za leczenie. Pielęgniarka za opiekę i pielęgnację. Położna natomiast jest przewodnikiem po świecie kobiecości. Jeśli plany ministra zdrowia, Konstantego Radziwiłła zostaną zrealizowane, nie będzie już można prowadzić bezpośredniej współpracy ani z pielęgniarką, ani położną. Wydłuży to czas, tak bardzo potrzebny dla właściwej opieki i pielęgnacji – apelują położne i pielęgniarki w liście, który zamieściły na facebookowym wydarzeniu. – Walcząc o niezależność naszego zawodu walczymy o partnerskie relacje z Tobą, Szanowny Pacjencie. Chodzi o Twoje bezpieczeństwo! Dzięki Tobie łatwiej będzie nam skutecznie działać i reprezentować nasze wspólne interesy! – apelują pielęgniarki i położne.
W środę działaczki OZZPiP zorganizowały pikietę pod siedzibą Ministerstwa Zdrowia, na ul. Miodowej w Warszawie. Uczestniczyło w niej kilkaset osób. Związkowczynie twierdzą, że to dopiero ich pierwsze słowo i zapowiadają poważny protest, który ma się rozpocząć jesienią.
Według środowiska pielęgniarek i położnych, projekt przygotowany przez obecne Ministerstwo Zdrowia, odbiera im samodzielność i niezależność zawodową. – Następne, „bardzo dobre” rozwiązania… Aż strach pomyśleć, co poczną świadczeniobiorcy: seniorzy, ludzie chorzy i niepełnosprawni a szczególnie ci terminalni – mówi jedna z pielęgniarek. – Profilaktyka chorób i promocja zdrowia padną, co odbije się na stanie zdrowia całego społeczeństwa. W krajach UE, jak też przez ostatnich 20 lat w Polsce pielęgniarki rodzinne usamodzielniły procesy pielęgnowania, wspierały społeczność lokalną, uczestniczyły w programach na rzecz zdrowia. Kontraktując swoje usługi odpowiadały imiennie za świadczenia, które wykonywały zgodnie z procedurami oraz aktualną wiedzą medyczną. Niezobligowane pracą w praktyce lekarza POZ, poświęcały w środowisku zamieszkania pacjenta wiele czasu, co pozwalało na dokładną i wnikliwą obserwację nie tylko problemów rodzinnych, ale też społeczności lokalnej – zaznacza.

Kolejne problemy

W tym samym czasie rząd zaproponował nową ustawę dotyczącą płacy minimalnej w ochronie zdrowia. Związkowcy znów mają powód do niezadowolenia. Ich zdaniem, ów projekt pozostawia wiele do życzenia.
Minister zdrowia, Konstanty Radziwiłł przedstawił swoje propozycje podczas posiedzenia Trójstronnego Zespołu do Spraw Ochrony Zdrowia. Zgodnie z propozycją, minimalne pensje poszczególnych grup zawodowych mają być skorelowane z przeciętnym miesięcznym wynagrodzeniem brutto w gospodarce narodowej. OZZPiP twierdzi, że związkowcy zostali zaskoczeni tą propozycją, która pojawiła się nagle, bez żadnych konsultacji z reprezentacją pracowniczą.
– Nie rozumiemy dlaczego projekt ten nie został rozesłany do członków zespołu przynajmniej na kilka dni przed terminem posiedzenia. Kompletnie natomiast nie rozumiemy, z jakiej przyczyny członkowie Zespołu bez dyskusji i bez analizy propozycji zapisów zdecydowali się zaakceptować propozycję Ministra Zdrowia i skierować ten projekt do legislacji. Przecież już tylko wstępna analiza propozycji Ministra Zdrowia rodzi olbrzymie zarzuty dotyczące zgodności tej ustawy z celami, jakie chciały osiągnąć strony zespołu – ocenia OZZPiP.
Największe zastrzeżenia związkowców z OZZPiP wzbudzają zaproponowane przez ministerstwo kwoty, które wahają się w okolicach 3 tys. zł, co, zdaniem działaczy związkowych, jest zbyt niską stawką za pracę pielęgniarek i położnych, a także pozostałych pracowników personelu medycznego.
OZZPiP wskazuje, że drażliwe kwestie dotyczą także zakresu działania projektu ustawy, czyli tego czy ma ona obejmować wszystkich pracowników podmiotów leczniczych, czy tylko tych, którzy wykonują zawody medyczne. Wątpliwości OZZPiP budzi także m.in. sposób rozłożenia okresu przejściowego oraz postępowania poszczególnych pracodawców w tym czasie. Zdaniem związkowców, ustawa ta sprawi, że do 1 lipca 2018 r. w ogóle nie dojdzie do zwiększenia płac.

KOMENTARZ

Środowisko pracowników ochrony zdrowia od kilkunastu lat zabiega o większe wynagrodzenia, pozwalające pracownikom na godne życie. Kolejne rządy lekceważyły owe postulaty, odwołując się do poczucia odpowiedzialności tych grup zawodowych za ludzi potrzebujących pomocy i opieki. Jest to szantaż emocjonalny, który ma na celu stłamszenie owych postulatów. Być może dopiero teraz środowisko pielęgniarek i położnych doszło do ściany, która nie pozwala im się wycofać. Wiedzą bowiem, że za zaproponowane im wynagrodzenia oraz warunki pracy nie da się wyżyć. To dlatego właśnie pracownicy systemu ochrony zdrowia unikają określenia „służba zdrowia” – są oni bowiem pracownikami, a nie służbą. Są pracownikami, których należy właściwie wynagradzać za ich pracę, a nie rzucać im ochłapy za „służbę”.

trybuna.info

Poprzedni

Uff! Jak bezpiecznie.

Następny

Budowy bez wyzysku