Wiadomość o żądaniach pana posła Arkadiusza Mularczyka reparacji wojennych od Niemiec nie zrobiła na Berlinie żadnego wrażenia.
Niemieckie media wspomniały o tym na stronach ciekawostkowych.
Krótkie, odmowne wyjaśnienie wydał z siebie zastępca rzecznika niemieckiego rządu. Bo to należy do rutynowych obowiązków urzędnika na poziomie zastępcy rzecznika.
I już myślałem, że owe żądanie to ogórkowo sezonowy wyskok pana posła albo mały sabotaż medialny żeby jedynie zwyczajnie zamulić konflikt w PiS wokół ostatnich wet prezydenckich, gdyby nie ciąg dalszy tegoż zamulania. Rozwijający się wartko jak w tureckim serialu.
Hasło reparacji podchwyciły PiS-media. Telewizja narodowo-katolicka i tytuły papierowe. Tygodnik „Sieci” redagowany przez czołowych prorządowych lizusów, braci Karnowskich, tak się zaplątał w zastawianych na Niemców sidłach, że na swej okładce pomylił wartość żądanego przez PiS-elity zadośćuczynienia.
Stworzony przez nich rząd zer zapewne sprawił, że ręce się redaktorom zatrzęsły i pomylili waluty. Istna operetka żebracza.
Oczywiście, żadnych reparacji PiS-elity od Niemców już nie wyciągną. Tak jak nie wydobyły wraku rozbitego pod Smoleńskiem Tu-154.
Choć od lat swemu „ciemnemu ludowi” to obiecują.
I oni doskonale to wiedzą. Ale tak jak w przypadku wraku Tu – 154, tak i w przypadku tych mitycznych 6 bilionów dolarów amerykańskich jakimi zostali obciążeni teraz Niemcy, w tym kłamstwie medialnym nie chodzi o efekt końcowy.
Chodzi o stałe szczucie na Niemców w rozdrażnionym „ciemnym ludzie”, wśród wyborców partii pana prezesa Kaczyńskiego.
Chodzi o zamulanie im mózgów obietnicami rekompensaty. Kreowanie poczucia ich krzywdy. Krzywdy uzasadniającej obecna i przyszłą polską biedę. Krzywdy uzasadniającej kaczystowskie wojny z Unią Polsko-Europejską. Obecne i przyszłe. Uzasadniającej każde niepowodzenia tego rządu
I w efekcie stworzenia sfrustrowanego, wiecznie obrażonego na wszystkich sąsiadów, Polaka. Polaka – wiecznego żebraka. Ufającego jedynie panu prezesowi Kaczyńskiemu.
Elity PiS doskonale wiedzą, że nie ma na tym świecie sądu i żadnej innej siły, która by wymusiła na Republice Federalnej Niemiec wypłacenie reparacji. Skoro Niemcy nie chcą wypłacić, to nie zapłacą.
Tak samo nie zapłacą ówcześni niemieccy sojusznicy. Węgrzy. Albo Włosi, albo Japończycy.
Gdyby jednak elity PiS naprawdę, zupełnie na serio zechciały wydusić od Niemiec reparacje, to musiałyby wpierw okupować przynajmniej kawałek niemieckiego terytorium. Tak jak kiedyś okupowały Francja, Wielka Brytania, USA czy ZSRR. Bez okupacji Niemcy za okupację nie zapłacą.
Zatem bez prewencyjnej wojny z Niemcami elity PiS reparacji nie uzyskają.
Zanim pan minister Macierewicz i jego Misiewicze odpalą niedawno wyżebrane od Niemców stare leopardy i uzbrojeni w miotacze ulotek ruszą na ten wegetariański, homoseksualny, pozbawiony rycerskiego ducha Berlin, to niech najpierw przeproszą bohaterskich żołnierzy I i II Armii Wojska Polskiego.
Tych żołnierzy, którzy naprawdę walczyli z Niemcami, a nie gadali w telewizji o tym.
Tych, którzy zdobywali dla Polski ziemie na Zachodzie. Brali prawdziwy udział w zdobyciu Berlina.
Żołnierzy, których bohaterstwo jest przez PiS-elity wymazywane z naszej historii. Tylko dlatego, że skutecznie walczyli z Niemcami, bo razem z Armią Czerwoną.
Żołnierze I i II Armii Wojska Polskiego, żołnierze walczący na Zachodzie pod dowództwem generała Andresa realnie walczyli o reparacje, o realne prawo do niemieckich ziemi przyznanych przez alianckich przywódców Polsce.
Nie palili mleczarni, nie zdobywali gorzelni, jak honorowani przez obecne PiS-elity tak zwani „wyklęci”.
Nie żebrali o niemieckie pieniądze, jak redakcja „Sieci”.
Nie wysuwali nierealnych żądań jak pan poseł Arkadiusz Mularczyk.