9 grudnia 2024

loader

Reprywatyzacja pod lupą

PRAWA LOKATORÓW. Ponad 200 osób uczestniczyło w poniedziałkowym spotkaniu lokatorów, poszkodowanych w procesie reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Następnego dnia PiS ogłosił plan kontroli zwrotu dawnym właścicielom warszawskich nieruchomości i powołania Komisji Weryfikacyjnej o szerokich uprawnieniach, która zajęłaby się tą sprawą.

W poniedziałek w Teatrze Kamienica zorganizowano spotkanie organizacji lokatorskich z mieszkańcami stolicy. Uczestniczyło w nim ponad 200 osób.
– Byli to głównie starsi ludzie, których bezpośrednio dotyczy problem reprywatyzacji, lokatorzy z centralnych dzielnic Warszawy. Oni sami osobiście, albo ich rodzice, brali udział w odbudowywaniu stolicy ze zniszczeń wojennych i m. in. na tej podstawie dostawali przydziały na mieszkania, które na mocy tzw. dekretu Biuruta przeszły na własność miasta– mówi w rozmowie z „Dziennikiem Trybuna” Piotr Ciszewski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.

Pół procenta budżetu

Ciszewski oraz Piotr Ikonowicz z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej omówili najważniejsze postulaty ruchu lokatorskiego (przedstawiliśmy je w jednym z niedawnych wydań „Dziennika Trybuna”). Po dyskusji z poszkodowanymi lokatorami okazało się, że najpilniejszym problemem jest stworzenie systemu rekompensat dla tych, którzy na skutek reprywatyzacji stracili dach nad głową oraz programu budowy przez miasto mieszkań komunalnych – dostępnych ludziom o niewielkich dochodach.
– Okazuje się, że budżet Warszawy wynosi 14 mld zł rocznie. Z tego budżetu wystarczyłoby przeznaczyć zaledwie 0,54 proc. kwoty, jaką dysponuje miasto, aby móc zaspokoić potrzeby mieszkaniowe Warszawiaków. Zarówno tych, którzy stracili dach nad głową na skutek dzikiej reprywatyzacji, jak i tych, którzy niekiedy od lat czekają na mieszkania komunalne – informuje Ciszewski.
– Wszystkich? – dopytujemy z niedowierzaniem. Oznaczałoby to bowiem, że w ciągu zaledwie jednego roku budżetowego władze stolicy byłyby w stanie rozwiązać problem mieszkaniowy w stolicy.
– Wszystkich, i to razem wziętych. Tych powyrzucanych, jak i tych, którzy czekają na mieszkania komunalne – potwierdza Ciszewski. – Wystarczyłoby na ten cel poświęcić zaledwie 7 proc. budżetu, jaki każdego roku miasto ma na inwestycje. Od strony finansowej problem można więc rozwiązać. Z danych, jakimi dysponują organizacje lokatorskie wynika, że nie doprowadziłoby to bynajmniej do zrujnowania budżetu miasta, które w ostatnich latach woli przeznaczać ogromne pieniądze na szereg inwestycji, zapewne potrzebnych, ale nie rozwiązujących podstawowych potrzeb życiowych mieszkańców miasta – dodaje.
Dlaczego więc nikt dotąd o tym nie pomyślał? Dlaczego władze Warszawy i radni miasta nie pochylili się nad tym problemem, skoro musieli mieć dokładne informacje zarówno o tym, jak wielu ludzi potrzebuje mieszkania, jak i o środkach, jakimi dysponuje miasto? Jak słyszymy od innych działaczy organizacji lokatorskich, w tej sprawie po prostu zabrakło dobrej woli.
Przez wiele lat w Warszawie (ale przecież nie tylko!) tzw. reprezentanci mieszkańców bardziej skupiali się na doraźnej walce politycznej, na personalnych przepychankach, niż na rozwiązywaniu problemów i działalności na rzecz mieszkańców. Jeśli ktoś z lokalnych radnych alarmował o tego rodzaju problemach, zwykle był zakrzykiwany bądź przegłosowany. Niektórym radnym o wiele bardziej zależało np. na dekomunizowaniu nazw ulic niż na rozwiązaniu realnych problemów mieszkańców stolicy – oceniają działacze lokatorscy.
Jednym z najważniejszych wniosków z dyskusji był postulat powołania specjalnego Funduszu Rekompensacyjnego, który miałby być zadośćuczynieniem dla tych lokatorów, którzy zostali bezprawnie pozbawieni dachu nad głową. Społecznicy przekonują, że mają wystarczające dokumenty, aby udowodnić, jak wiele nieruchomości trafiło w prywatne ręce niezgodnie z prawem, m. in. na skutek fałszowania testamentów byłych właścicieli bądź podszywania się pod spadkobierców. Dodają, że takie sprawy można udowodnić i że nie doszłoby do tego rodzaju sytuacji, gdyby tylko państwo oraz władze lokalne – nie tylko Warszawy – były zainteresowane uczciwym procesem ewentualnych zwrotów nieruchomości. Tymczasem, jak podkreślają, takiej woli nie było. Była za to chciwość i chęć łatwego zysku.

20161014 DSC 1923

Zatrzymać kolejne krzywdy!

Kolejnym postulatem, którym żywo zainteresowani są lokatorzy oraz obrońcy ich praw, było żądanie natychmiastowego wstrzymania zwrotów nieruchomości oraz eksmisji lokatorów z mieszkań w kamienicach przejmowanych przez nowych, prywatnych właścicieli. Taką obietnicę dostali oni ze strony „odświeżonych” władz Warszawy, czyli nowych wiceprezydentów miasta, powołanych w miejsce poprzednich zastępców Hanny Gronkiewicz-Waltz. A do tego rodzaju zmian oraz złożenia ruchom lokatorskim różnego rodzaju obietnic doszło na skutek tzw. afery reprywatyzacyjnej, która wybuchła, gdy kierowane przez Jana Śpiewaka stowarzyszenie Miasto Jest Nasze zaczęło nagłaśniać sprawę dzikiej reprywatyzacji oraz ujawniać personalia urzędników oraz prawników, którzy są zamieszani w proceder przejmowania warszawskich nieruchomości.
W ocenie działaczy lokatorskich, w Warszawie – a także w wielu innych miastach – od wielu lat mamy do czynienia z istną mafią, która z procesów reprywatyzacji i prywatyzacji samorządowych nieruchomości (budynków mieszkalnych ale również szpitali oraz szkół i przedszkoli) uczyniła sobie źródło łatwych i niemałych dochodów. Wystarczy wspomnieć, iż zatrzymana niedawno miejska urzędniczka, Marzena K., zainkasowała na swoim prywatnym koncie aż 38 mln zł z tego tytułu. Tylko dlatego, że była jedną z urzędniczek/urzędników, którzy mieli wpływ na decyzje dotyczące zwrotu miejskich nieruchomości. Dla wielu ludzi kwoty, jakie pojawiają się przy okazji „afery reprywatyzacyjnej” są niewyobrażalne – takie, za które można stracić życie. Albo zabić.
O tym również od wielu lat mówią działacze organizacji lokatorskich, dysponujący dokumentacją oraz informacjami o tym, jak w istocie przebiegał proces tzw. reprywatyzacji. Jak wielu ludzi zostało w tym czasie skrzywdzonych oraz o tym, jak elity urzędników i prawników budowały na nim swoje bizantyjskie majątki. Niestety, ich głos przez lata był ignorowany. Obrońcy praw lokatorów przypominają losy Jolanty Brzeskiej – walczącej o swoje prawa lokatorki, która została zamordowana w marcu 2011 r. Najprawdopodobniej na zlecenie ludzi, którzy z odzyskiwania stołecznych nieruchomości zrobili sobie biznes i nie mają żadnych skrupułów w swoim pędzie do zysku.

lokatorzy

Oszukani mieszkańcy

Kolejnym problemem, na który zwracali uwagę zebrani w Teatrze Kamienica lokatorzy oraz działacze lokatorscy była sprawa wyprzedaży mieszkań komunalnych. Taki proceder w ogóle nie powinien mieć miejsca, bowiem mieszkania komunalne powinny na stałe pozostawać w miejskich zasobach. Dodatkowego smaczku procesowi prywatyzacji zasobów komunalnych nadaje fakt, iż nierzadko mieszkali w nich nie ci, którzy ich potrzebowali – a więc osoby o niewielkich dochodach – ale ci, którzy byli na tyle obrotni i cwani, by móc sobie takie mieszkania załatwić dzięki posiadanym koneksjom a następnie je wykupić za ułamek ich wartości. Oczywiście, zgodnie z prawem. Chorym prawem.
– Te lokale powinny pozostawać w rękach miasta, nie wolno było ich prywatyzować. Ich wyprzedawanie zmniejszało miejski zasób mieszkań, z których powinni korzystać ubożsi lokatorzy, a nie urzędniczy bonzowie, których stać na wynajęcie mieszkania na zasadach komercyjnych albo na kupno własnego mieszkania – twierdzą działacze lokatorscy, z którymi rozmawialiśmy.
Piotr Ciszewski dodaje, że podczas poniedziałkowego spotkania zapadła również decyzja, by do organizacji lokatorskich – takich jak Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów, Komitet Obrony Lokatorów czy RSS – zgłaszały się osoby poszkodowane na skutek dzikiej reprywatyzacji. – Chodzi nam o to, by móc oszacować kwoty, o jakich mówimy. Na pewno w przypadku wielu lokatorów można mówić o działaniach bezprawnych..

PiS w obronie lokatorów

We wtorek władze rządzącego Prawa i Sprawiedliwości, z prezesem Jarosławem Kaczyńskim na czele przedstawiły na konferencji prasowej swój pomysł na rozwiązanie problemów lokatorskich oraz na pomoc ofiarom warszawskiej reprywatyzacji.
Prezes Kaczyński oświadczył, że projekt odnośnej ustawy przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości przy jego osobistym wsparciu. Dotyczy on Warszawy, ale można go będzie rozszerzyć na inne miasta. Szczegóły przedstawiali minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i wiceminister Patryk Jaki. Głównym punktem przygotowanej przez nich ustawy ma być powołanie Komisji Weryfikacyjne, ciała o większych uprawnieniach niż sejmowa komisja śledcza. Owa komisja, której przewodniczyć ma wiceminister sprawiedliwości ma dokonać przeglądu postępowań urzędniczych oraz wyroków sądowych w sprawach zwrotu nieruchomości i wydawać decyzje czy nie doszło do naruszenia prawa. Jeśli okaże się, że doszło – nieruchomości przejdą z powrotem na własność miasta, lub osoby winne złamania prawa będą musiały zapłacić wysokie odszkodowania.
Jak zapowiedział szef resortu sprawiedliwości, specjalna Komisja Weryfikacyjna, miałaby mieć szerokie uprawnienia w badaniu procesu dotychczas przeprowadzonych reprywatyzacji. Wiceminister Jaki dodał, że ma ona być przełomem, bowiem ma działać jawnie, zaś wszelkie pozyskiwane przez nią informacje mają być dostępne opinii publicznej. Także zeznania świadków, w tym urzędników odpowiedzialnych za reprywatyzacje, co zdaniem wiceministra spowoduje, że osoby odpowiedzialne za nieprawidłowości przestaną być anonimowe. Komisja ma mieć prawo nie tylko do rozpatrywania i oceniania dotychczasowej reprywatyzacji, ale również mieć uprawnienia do podejmowania decyzji administracyjnych, m. in. unieważniania niektórych z nich, w tym – zaskarżania tych, które zapadły przed wielu laty. Pozycję Komisji Weryfikacyjnej wzmacniałoby też wyposażenie jej w prawo do uchylania dawnych decyzji administracyjnych, wprowadzania zmian w księgach wieczystych oraz prawo do wznawiania postępowań reprywatyzacyjnych. Skład komisji miałby być wybierany przez Sejm. Tym, co miałoby ją odróżniać od innych komisji – według wiceministra Jakiego – byłoby uwzględnienie czynnika społecznego w jej działalności. Projekt ustawy przewiduje powołanie przy Komisji Rady Społecznej, którą tworzyliby przedstawiciele ruchów społecznych,które dysponują nie tylko doświadczeniem w obronie poszkodowanych lokatorów, ale również mają pokaźną dokumentację dotyczącą konkretnych spraw.

lokatorzy 2

Prezes się spieszył, wiec nie udzielił dziennikarzom wyczerpującej odpowiedzi na pytania jak się będą miały decyzje Komisji Weryfikacyjnej do już wydanych wyroków sądowych, ograniczając się do stwierdzenia, że są przecież sądy administracyjne.

Kaczyński: mafia prawnicza

Wcześniej ,dostało się od Prezesa środowisku prawniczemu. Kaczyński nie omieszkał „dowalić” sędziom Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego, twierdząc, że są oni częścią „korporacji prawniczej”, która – jego zdaniem – miała czerpać korzyści m.in. właśnie z nieuporządkowanego prawnie procesu reprywatyzacji. Jako umożliwiające nieprawne działania przywołał orzeczenie Trybunału z 2015 r. , na mocy którego wprowadzono ograniczenie czasowe 10 lat do uznania za nieważną decyzji administracyjne wydanej z rażącym naruszeniem prawa. Zdaniem Kaczyńskiego, w ten sposób sędziowie TK, przysłużyli się interesom m.in. tych ludzi, którzy w ostatnich kilkunastu latach przejęli, niezgodnie z prawem i przy współudziale tzw. mafii prawniczej, nieruchomości w ramach procesu reprywatyzacji.
– Sfera sądownicza wymaga dalej idących zmian instytucjonalnych i personalnych – stwierdził wprost prezes PiS nie pozostawiając wątpliwości, że ewidentnie kontrowersyjny proces reprywatyzacji zostanie wykorzystany jako pretekst do kolejnych czystek personalnych w systemie sprawiedliwości.

konf pis 1

trybuna.info

Poprzedni

Dla Nawałki za słaby

Następny

Trzynasta kolejka pełna hitów