Polska realizuje gigantyczny program zbrojeniowy. Fundusz zbrojeń do 2035 r. ma wynieść pół biliona złotych czyli 500 miliardów.
Rząd takich pieniędzy nie posiada. Zamierza je pożyczyć na rynkach międzynarodowych. Pojawia się pytanie, czy znajdą się chętni, aby zainwestować w polskie zbrojenia? Jeśli Polska będzie państwem przewidywalnym, praworządnym, mającym dobre stosunki z USA i z Komisją Europejską, uchwalany co roku budżet, to pewnie będzie to możliwe. Jeśli Polska stanie się państwem nieprzewidywalnym, skłóconym z partnerami, to polski program zbrojeniowy stanie pod znakiem zapytania.
To kolejny argument za odblokowaniem pieniędzy z KPO. Środki z KPO oczywiście nie pójdą na armię, ale kompromis z Komisją Europejską poprawi wizerunek i rating Polski, spowoduje, że będziemy mogli pożyczać na rynku na niższy procent. Również na zbrojenia.
Póki co pierwsze etapy programu zbrojeniowego są realizowane. Zakupy w Korei to krok w dobrą stronę. Pamiętajmy jednak o naszej zbrojeniówce. Zbrojenia powinny być kołem zamachowym gospodarki. Umożliwiać wejście przemysłu na wyższy poziom technologiczny. Tymczasem nasza zbrojeniówka traktowana jest po macoszemu. Rząd kupuje 212 armatohaubic K9 w Korei i tylko 48 Krabów ze Stalowej Woli. Tymczasem proporcje powinny być odwrotne.
Nie neguję jednak zasadności współpracy z Koreą. Sam o nią apelowałem, nim rząd ją podjął. Współpraca z Korea jest kierunkowo ciekawą opcją. Daje ona możliwość współpracy z polską zbrojeniówką i transferu technologii. To odróżnia Koreańczyków od Amerykanów, którzy na transfer technologii decydują się bardzo niechętnie, a i Polska ma z offsetem raczej średnie doświadczenia.
Oczywiście nie oznacza to, że nie należy kupować amerykańskiej broni. Należy. Amerykanie nie dają technologii, ale dają wielkie korzyści geostrategiczne. Patrząc realistycznie, kupując amerykańską broń umacniamy sojusz z najpotężniejszą armią świata, z państwem, z którym mamy zbieżne interesy geostrategiczne. To daje Polsce nie tylko nowoczesny sprzęt ale i bezpieczeństwo. Dlatego należy kupować i Abramsy i czołgi K2. K2 ponieważ, to nowoczesne czołgi i transfer nowoczesnych technologii do polskiej zbrojeniówki. Abramsy ponieważ, to nowoczesne czołgi i umocnienie sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi.
Minusem kontraktu koreańskiego może być skomplikowana logistyka i ryzyko zablokowania połączenia między Polską a Koreą. Polskę i Koreę Południową dzieli na lądzie prawie 8 tys. km, a trasa morska liczy ponad 13 tys. mil morskich.
Są też łyżki dziegciu w beczce miodu. Pierwsze oznaki, że w polskim programie modernizacji armii zaczyna brakować środków na naprawdę potrzebne zakupy. Według informacji prasowych w grudniu rząd miał ogłosić podpisanie porozumienia z Francją ws zakupu satelitów dla wojska. Nic z tego nie wyszło, bo jak mówi się w sejmowych kuluarach w skarbcu MON widać już już dno i zabrakło pieniędzy na dalsze zakupy.
Jako posła z Warmii i Mazur cieszy mnie, że wojsko będzie wzmocnione na granicy z Rosją, z Obwodem Królewieckim. Mieszkańcy pamiętają, że w Ostródzie po wojnie aż do lat 80 stacjonował pułk pancerny. Potem w mieście był ośrodek szkolenia kierowców czołgów. Niestety zlikwidowany w 2011 roku, kiedy ten los spotkał wiele jednostek.
Zarówno Polska, jak i Ukraina, nie będą Rosji dorównywać liczbą uzbrojenia. Możemy natomiast przeciwstawić agresorowi wielką liczbę ludzi broniących aktywnie swojej ojczyzny. Dlatego jest ważne aby jak największa liczba osób w Polsce posiadała chociaż podstawowe kompetencje wojskowe.
Uważamy jednak, że na szkolenie powinny trafiać przede wszystkim osoby, które odbyły już zasadniczą służbę wojskową, ewentualnie osoby, które chcą takiego przeszkolenia. Nie ma sensu tworzyć poczucia nerwowości, w sytuacji, gdy chętnych do odbycia przeszkolenia wojskowego nie brakuje. Metoda ochotnicza jest tysiąc razy lepsza od przymusu.
Lewica natomiast konsekwentnie jest przeciwko poborowi. Skuteczna armia to armia złożona z ludzi, którzy chcą w niej być, którzy traktują służbę jak spełnienie marzeń, a nie jak przykry obowiązek. Szczególnie istotne jest to, aby do wojska wciągać osoby ze specjalistycznymi umiejętnościami. W dzisiejszych czasach pobór jest rozwiązaniem anachronicznym. Poboru nie ma ani w USA, ani w Kanadzie, ani w najważniejszych europejskich państwach NATO i UE. W państwach UE i NATO pobór jest tylko w Skandynawii, na Cyprze, w Grecji, Austrii i Estonii.
Wbrew temu co uważa Jarosław Kaczyński Polska nie potrzebuje armii licznej, ale dobrze wyposażonej, dobrze wyszkolonej i dobrze dowodzonej. Armii, które dzięki nowoczesnym systemom rozpoznania, w tym systemom satelitarnym, wie więcej od przeciwnika, potrafi działać szybciej, z zaskoczenia. Do tego nie potrzebujemy wojska z poboru. Potrzebujemy zaplecza rezerwy dla armii zawodowej. Ale powinna być to rezerwa zbudowana z ochotników. Nic na siłę. Nie ma obowiązkowej służby wojskowej, jest służba dobrowolna. Przy przeszkoleniach trzymajmy się tego kierunku. Przeszkolić się powinni wszyscy którzy chcą.
Wokół wojska trzeba dziś budować pozytywną atmosferę. Wzywanie na ćwiczenia osób bez doświadczenia wojskowego na zasadzie przymusu nie pomaga w budowaniu tej pozytywnej atmosfery. Ćwiczenia 200 tys osób można zorganizować w pierwszej kolejności angażując tych, którzy chcą wziąć udział w tych ćwiczeniach, a w drugiej kolejności tych, którzy maja już doświadczenie wojskowe. Taki sposób organizacji ćwiczeń pozwoliłby sprawdzić jak obywatele reagują na wezwanie do udziału w działaniach wojska. Podejmowanie kolejnych działań powinno być uzależnione od reakcji obywateli.