Jak pamiętamy, 4 lipca, na czas wizyty przywódców NATO, a potem papieża Franciszka, władze polskie wstrzymały tzw. mały ruch graniczny.
Szczyt NATO i ŚDM odbyły się bez zakłóceń, a stopień bezpieczeństwa w przypadku obu imprez był nadzwyczajny i trzeba to przyznać, bardzo skuteczny. Jednak oba wydarzenia są już za nami. A to oznacza, że powody ograniczeń w ruchu granicznym również ustały. Mały ruch graniczny został więc przywrócony. Nie na każdej granicy wszakże. Otóż na granicy z obwodem Kaliningradzkim, czyli z Rosją, nie powrócono do poprzedniego stanu prawnego. Pierwszy suwalszczanin, wiceminister Spraw Wewnętrznych, Jacek Zieliński stwierdził, że „nie ustały przyczyny związane z naszym bezpieczeństwem”. Co to właściwie oznacza? Może Rosja zbiera wojska by zaatakować nas przez „przesmyk suwalski”, a my nic nie wiemy? Przygotowalibyśmy się jakoś – fajek trochę kupili, parę butelek, kaszy, mąki, oleju… Na początek przynajmniej, dopóki NATO nie zapewni nam świeżych dostaw… Rząd wiadomo – sam się wyżywi, ale ludzie też muszą o siebie zadbać. Bo nie przypuszczamy, żeby panu ministrowi nie podobał się przygraniczny handel polsko-rosyjski. Z Rosjan żyje tu jakieś 150 tys. ludzi, to co to jest dla takiego potężnego kraju, jak nasz? Chyba, że liczymy w głosach wyborczych. W głosach, to takie 150 tysięcy kresek może decydować, czy pan Zieliński znowu będzie panem wiceministrem, czy może wróci do Suwałk, jako klient „Biedronki”…