Walka o pomnik pomordowanych partyzantów. Mała miejscowość w Świętokrzyskiem stała się polem batalii o pamięć historyczną. W niedzielne popołudnie 11 września we wsi Rząbiec pod Włoszczową odbyły się uroczystości upamiętniające zamordowanych przez oddział NSZ żołnierzy Armii Ludowej i partyzantów radzieckich. Nocą nieznani sprawcy zdewastowali upamiętniający tę tragedię pomnik.
Ogólnopolskie uroczystości w Rząbcu odbywają się od 2014 roku, gdy po raz pierwszy pojawiła się groźba likwidacji pomnika pod naciskiem Instytutu Pamięci Narodowej. Starania mieszkańców w obronie miejsca pamięci wsparli kombatanci oraz działacze stowarzyszeń o profilu lewicowym i patriotycznym, m.in. Stowarzyszenie Spadkobierców Polskich Kombatantów II Wojny Światowej. W niedzielę obchody rocznicy mordu z udziałem gości z całego kraju oraz przedstawicieli konsulatu Federacji Rosyjskiej odbyły się po raz trzeci. Było spokojnie i dostojnie, w przeciwieństwie do sytuacji sprzed roku, gdy próbowali zakłócić je działacze Młodzieży Wszechpolskiej.
W imię pojednania
Uczestnicy odmówili modlitwy za pomordowanych, które poprowadził ks. Władysław Tyszuk z parafii prawosławnej w Kielcach. Wystąpił także tamtejszy chór prawosławny. Odśpiewano hymn narodowy oraz „Rotę”. Prowadzący uroczystość sołtys, Marian Kościołek podkreślił znaczenie pomnika dla zachowania pamięci o dziejach Rząbca jako miejsca przestrogi przed bratobójczą walką. Obchody odbyły się w duchu „pojednania narodowego Polaków”, zgodnie z przesłaniem Stowarzyszenia Spadkobierców, które zapisano na krzyżu stojącym obok pomnika.
Ostrzejsze słowa padły jedynie w wystąpieniu przedstawiciela środowisk narodowo-demokratycznych, krytycznych wobec tradycji Narodowych Sił Zbrojnych. Członek redakcji endeckiego tygodnika „Myśl Polska”, Adam Śmiech uznał za moralnie niedopuszczalne kultywowanie pamięci NSZ jako formacji kolaborującej z hitlerowskim okupantem. Także jeden z mieszkańców Rząbca, świadek tragedii sprzed 72 lat, Tadeusz Sobczyk krytycznie odniósł się do gloryfikacji tzw. żołnierzy wyklętych przez prezydenta RP, Andrzeja Dudę. – Pan Duda deklarował, że będzie prezydentem wszystkich Polaków. Jak widać, jednak nie wszystkich – ubolewał.
Tak pojednawcze podejście organizatorów obchodów nie powstrzymało jednak politycznych chuliganów przed dewastacją pomnika. Wieczorem, już po obchodach, nieznani sprawcy oblali czarną farbą główny obelisk, zamazali nazwiska pomordowanych, zniszczyli orła białego i wyrwali krzyż. Wymalowali także litery „NSZ” i symbol jaszczurki – znak Narodowych Sił Zbrojnych.
W obronie pomnika
Do dewastacji nikt się nie przyznał, na uroczystości obecna była jednak kilkuosobowa grupa przedstawicieli skrajnej prawicy, która dokumentowała jej przebieg. Afiszowali się z prowokacyjnymi koszulkami z symbolem NSZ i napisem „Red is bad” („Czerwone jest złe”). To powinno być wskazówką dla policji, gdzie szukać należy sprawców tego aktu chuligaństwa.
Mieszkańcy Rząbca nie zamierzają kapitulować i deklarują zamiar renowacji pomnika oraz jego obrony przed „dekomunizacyjnymi” zakusami Instytutu Pamięci Narodowej. – Przedstawiciele starostwa podkreślają, że mają przygotowane pieniądze na rozbiórkę pomnika. Odpowiadam im, że chęć jego zachowania to nie moja decyzja. Zadecydowali tak mieszkańcy podczas zebrania całej społeczności, ja ich tylko reprezentuję – mówi sołtys Kościołek. Obronie zagrożonego miejsca pamięci narodowej sprzyja fakt, że pomnik ten znajduje się na prywatnym terenie, a jego właściciel solidarnie z mieszkańcami nie zgadza się na demontaż monumentu.
Dewastacja w Rząbcu potwierdza znaczenie apelu wygłoszonego podczas tamtejszej uroczystości przez kombatanta Armii Ludowej, kpt. Eugeniusza Kurylskiego o konieczności obrony zagrożonych prawicową ofensywą pomników, w tym upamiętniających zbrodnie NSZ i innych „wyklętych”.
Przypomniał on, że do takich aktów wandalizmu dochodziło już dziesiątki lat wcześniej: – Mieliśmy z tym do czynienia i gdzie indziej, zwłaszcza na Lubelszczyźnie, gdzie walczyłem, głównie za przyczyną tak gloryfikowanych dziś Narodowych Sił Zbrojnych – przypomniał.
WAŻNE
Zbrodnia NSZ pod Rząbcem
8 września 1944 r. liczący około 1400. osób oddział Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych, przy wsparciu żandarmerii niemieckiej, otoczył i zaatakował liczący około 300. partyzantów oddział Armii Ludowej, któremu towarzyszyli radzieccy skoczkowie. Oddział AL przebił się z okrążenia, ale w walce zginęło 16. polskich i radzieckich partyzantów.. Część wziętych do niewoli partyzantów została rozstrzelana przez NSZ-owców. Według różnych świadectw zamordowanych zostało od 105. do 67. osób.
Dowodzona przez Antoniego Szackiego ps. „Bohun” Brygada Świętokrzyska NSZ za swój cel polityczny uznawała walkę z „komunistycznym zagrożeniem”. W działaniach tych NSZ-owcy dopuszczali się współpracy z Gestapo. W styczniu 1945 r. w wyniku porozumienia z Niemcami brygada ewakuowała się na zachód, uciekając przed nacierającą Armią Czerwoną. W sztabie BŚ znajdował się w tym czasie były szef Gestapo dystryktu Radom haupsturmführer Paul Fuchs. W maju 1945 r. brygada dotarła na teren Czech, gdzie oddała się pod opiekę wojsk amerykańskich.