Podczas ostatniego posiedzenia Rady Dialogu Społecznego minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska przedstawiła najnowsze pomysły związane z Funduszem Pracy na przyszły rok. Związki zawodowe i organizacje pracodawców zareagowały na nie zadziwiająco zgodnie.
Jakie propozycje nie spodobały się zarówno przedstawicielom biznesu, jak i świata pracy, co dotąd w ocenach polityki społecznej PiS raczej się nie zdarzało? Elżbieta Rafalska zapowiedziała obcięcie wydatków na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu i odebranie pieniędzy Krajowemu Funduszowi Szkoleniowemu. Twierdziła, że gdy bezrobocie maleje, nie ma potrzeby przeznaczania takich sum, jak do tej pory, na aktywizowanie pozostających bez zatrudnienia. Wicepremier Mateusz Morawiecki sekundował jej, argumentując, że urzędy pracy niekiedy wydatkują pieniądze na aktywizację w sposób, który faktycznie jest marnowaniem funduszy.
Przedstawiciele związków zawodowych odpowiedzieli, że niskie bezrobocie to nie wszystko. – Nierozwiązany pozostaje problem wysokiego poziomu bierności zawodowej oraz luki kompetencyjnej. Dlatego konieczne jest nie tyle obniżanie wydatków, co dostosowanie ich struktury do obecnych potrzeb – tak odnieśli się do pomysłu zredukowania pieniędzy na szkolenia dla bezrobotnych. Zwrócili także uwagę na to, że w przyszłym roku z Funduszu Pracy ma być przeznaczony ponad miliard zł na staże i specjalizacje lekarzy, lekarzy dentystów, pielęgniarek i położonych. OPZZ negatywnie oceniło fakt, że na te zadania nie starczyło odrębnych środków przeznaczonych na ochronę zdrowia.
Pomysł obcięcia wydatków na szkolenia i zwalczanie bezrobocia nie spodobał się także pracodawcom. Pracodawcy RP nie są również zadowoleni z koncepcji przeniesienia wydatków na zasiłki i świadczenia przedemerytalne do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. W ich ocenie to nic innego, jak próba ominięcia przepisów, które mają przeciwdziałać zadłużaniu się państwa.