3 grudnia 2024

loader

Sala opustoszała…

…przyszła pora na pokongresowe recenzje.

Pisujący na tych łamach wiceprzewodniczący SLD Wincenty Elsner szukał ich na przykład w „Gazecie Wyborczej”:
– Zacząłem od przekartkowania poniedziałkowego wydania Gazety Wyborczej. Ostatecznie Gazeta pro-pisowska nie jest i poczynania opozycji zawsze bacznie śledzi. A kilkutysięczne zgromadzenia partii opozycyjnych – jak sobotni Kongres Lewicy – nie zdarzają się co tydzień.
Nie zdecydowałem się na kupno reklamowanego na całej trzeciej stronie Gazety Wyborczej zegarka Rolex Yacht Master (wersja dla biedaków za 12 000 zł, dla lepiej zarabiających 350 000 zł). Wolę już reklamowanego na siódmej stronie Forda… […] Ale miało być o Kongresie Lewicy. Co napisała o nim Gazeta Wyborcza? Nic. Ani słowa…
Ja się nie dziwię, Elsner się dziwi…
Kongresem zajął się także nasz bratni portal „Trybuna.eu”. Uczynił to ustami, znanego także naszym Czytelnikom prof. Rafała Chwedoruka z Uniwersytetu Warszawskiego. Akurat ten profesor nigdy nie szczędził SLD uwag krytycznych – osobliwie wtedy, gdy Sojusz uparcie, raz po raz podejmował próby jednania się lewicy z lewicą. Nie inaczej było i tym razem. Prof. Chwedoruk:
– Mam wrażenie, że niemal od dekady obserwuję kongres zjednoczenia lewicy. Kongres, na którym SLD liczy, że pojawią się pozostałości po Unii Demokratycznej. Widać, że to do niczego nie prowadzi. Kogo by SLD nie zapraszało, zawsze znajdzie się jakiś pojedynczy polityk, czy kanapowe ugrupowanie, które się nie pojawi.
Jedynym podmiotem, który ma ogólnokrajowe struktury i, może niezbyt duże, ale jednak szanse podjąć starania o przekroczenie progu wyborczego, który ma szanse wystawić kandydatów do wszystkich sejmików wojewódzkich, powiatów i większości gmin, jest słabnące i topniejące w oczach SLD. Pozostałe podmioty są bytami wirtualnymi bądź, powiedziałbym, takimi sympatycznymi klubami rekonstrukcji historycznej. Formacjami kanapowymi bez żadnego znaczenia. […] Na tym między innymi polega problem partii Razem. Po pierwsze nie potrafi i nie chce dotrzeć do wyborców SLD. Taką wyrazistą antypeerelowską opcją stawia się poza tym elektoratem. Te głosy, które Razem pozyskało, głównie sytuacyjnie, dzięki udanym występom medialnym lidera, to głosy często młodszego pokolenia, które jest rozdarte między Kukizem, Korwinem i Petru. Z ogólnie pojętą lewicowością nie ma to nic wspólnego. Nie można lewicowości sprowadzić do antyklerykalizmu, bo na tej zasadzie lewicą powinien być Ku Klux Klan, który był bardzo antykatolicki. W sensie polityki makro także partia Razem nie ma większego znaczenia…
No, coś podobnego?! „Razem” nie ma większego znaczenia! „Grupa rekonstrukcyjna”… Tu profesor przesadził, bez dwóch zdań – przesadził. „Razem” ma znaczenie i do duże, a nawet bardzo duże! Kto wie – może nawet jeszcze większe… W końcu Lenin też kiedyś zaczynał na jakiejś kanapie.
O Kongresie wypowiedział się również Jacek Uczkiewicz – do niedawna wysoki urzędnik Najwyższej Izby Kontroli, od niedawna, od przejścia na emeryturę – bloger, od zawsze człowiek związany z lewicą.
– Jadąc do Warszawy zorientować się chciałem w kondycji lewicy polskiej, jej zdolności do skutecznego powrotu na scenę polityczną […] Żadna z obecnie największych sił politycznych, a więc PO i PiS nie są w stanie przeprowadzić naszego kraju przez mgły jutra. PO dlatego, że to ona w głównej mierze ponosi odpowiedzialność za dojście PiS do władzy i obecny rozkład państwa. Rujnowanie polskiego państwa zaczęło się po panowaniem tej właśnie organizacji. Kultowa „kamieni kupa” okazała się prorocza. Na dodatek PO nie przedstawia sobą dzisiaj nic poza urażonymi ambicjami i żądzą powetowania sobie dotkliwych porażek wyborczych. O PiS pisać nie chcę, poza tym, że jest to choroba Polski i oby trwała jak najkrócej, a spustoszenia w organizmie państwa i w społeczeństwie oby były jak najmniejsze. […]
Powracając do Kongresu. Ogólne wrażenie bardzo pozytywne. Kilkadziesiąt partii i organizacji społecznych pod jednym dachem, dobra, merytoryczna dyskusja, wspólne stanowisko w najważniejszych kwestiach – Czarzasty, Rozenek, Gorski razem – budujące. Patronat – nie tylko medialny, ale i osobowy – Partii Europejskich Socjalistów, telebimowe przesłania Kwaśniewskiego, Belki i Schulza, czy wreszcie zapowiedź powołania Rady Dialogu i Porozumienia Lewicy, to dobry prognostyk na przyszłość […]
Ciekawe było wystąpienie Sekretarza Generalnego SLD Krzysztofa Gawkowskiego, choć mam do niego poważną uwagę krytyczną. Gawkowski stwierdził, że „lewica nie chce walczyć z wiarą, ale będzie piętnować patologie”. Czyżby SLD pogodziło się z ubrankiem „walczącego z wiarą” i teraz tylko deklaruje, że tak brzydko postępować nie będzie?! Przecież nie oto chodzi! Lewica w sposób jednoznaczny postulować MUSI laicki charakter państwa. Laicki, to nie znaczy wymierzony przeciwko wierze – wręcz przeciwnie. Państwo laickie to takie, które z całą powagą traktuje wyznaniowe potrzeby obywateli i zapewnia warunki do zaspokajania tych potrzeb. Ale to też państwo, w którym religijne struktury nie angażują się do polityki. Jestem przekonany, że gdyby Jezus żył we współczesnych czasach, to nie kupców, ale polityków właśnie pogoniłby ze świątyń! […]
Największe wrażenie zrobiło na mnie plenarne wystąpienie dr Anny Skrzypek, byłej Sekretarz Generalnej Młodzieżówki Partii Europejskich Socjalistów, a obecnie reprezentującej Europejską Fundację Badań Postępowych. Bardzo spodobało mi się podejście pani Skrzypek do problemów lewicy polskiej i europejskiej. Podkreślała ona w szczególności konieczność porzucenia przeszłości, a zwłaszcza tradycyjnych metod społecznej komunikacji. Warto zwrócić uwagę na tą osobę. Jej erudycja, logika i dyscyplina w przekazywaniu treści, świeżość spojrzenia, wszystko to pozwala mieć nadzieję na jej dalszą karierę polityczną…
Takich „objawień” rzeczywiście nie ma na lewicy zbyt wiele. Wydawałoby się, że pani Skrzypek niczym „żona opatrznościowa” powinna jak najszybciej stanąć do szeregu i wzorem innych Europejek stanąć na czele całego ruchu. Ale nie. Niech lepiej spokojnie kontynuuje swoją karierę, poznaje Europę – z zewnątrz i od wewnątrz, niech jeszcze ładuje akumulatory. Jej czas przyjdzie. Na razie jest czas wielkomocarstwowych partii kanapowych. Czas SLD też dopiero nadchodzi. II Kongres Lewicy był tylko etapem na drodze do największego sukcesu Sojuszu, który będzie jego sukcesem – jak mniemam – ostatnim: doprowadzenie dogadanego, już ze sobą niewojującego, szerokiego, lewicowego frontu do zbliżających się wyborów samorządowych, parlamentarnych i europejskich.

trybuna.info

Poprzedni

Będą w drużynie UEFA?

Następny

Rywali mają mocnych