11 grudnia 2024

loader

Siedmiu (prze)wspaniałych

Jaroslaw Kaczynski

Ostrzeżenie: w tekście czasem padają wyrazy trudne i obce, a sam tekst przepełniony jest goryczą i sarkazmem, nie pozostawia też nadziei. Nie poleca się go dzieciom, młodzieży oraz jednostkom na skraju depresji.

„Stopa nieobrzezanych gniotła kark i ducha walecznych. W proch upadły, spustoszały mury świątyni, gdzie swe modły śpiewały praszczury. I dziewice płakały pod biczem eunucha. A z niebios patrzał Jahweh – niemy i ponury”. To fragment „Kaina” Leconte’a de Lisle, jaki podrzuciła mi wyszukiwarka Google, kiedy szukałem poetyckiego komentarza do naszej małopolskiej, ale i arcypolskiej tragifarsy.

Autorem, pardon, autorką, która wpadła w tragiczny zaśpiew, jest nasza przepełniona cnotami niewieścimi przenajświętsza pani małopolska kurator – przepraszam za sformułowanie – oświaty. A potem nasunęło mi się patetyczne motto należne (jak radnemu dieta) siedmiu przewspaniałym radnym poległym na posterunku (ściśle mówiąc, poległa tam uchwała sejmiku, ale przewspaniali bronili jej do ostatniej kropli potu): „Przechodniu, powiedz Sparcie (a może Prezesowi?): tu leżym, jej syny,/ prawom jej (jego?) do ostatniej posłuszni godziny”. Gdybym był bardziej wredny, niż jestem, napisałbym, że cała siódemka mogłaby przyjąć klasyczną pozycję sejmową posła/radnego Pęka…

Ale zostawmy poezję poetom, Spartę Grekom, a radnego jego dywanowi. Wracajmy do naszego bagienka, czyli polityki. Nie, nie cieszyłbym się z uchylenia przez sejmik małopolski (i świętokrzyski) własnych ideowych deklaracji, tym bardziej że Lublin jeszcze się broni jak Granada, ale w Lubelszczyźnie też zaraza się szerzy (ach ten Mickiewicz, wszędzie się wciśnie, zupełnie jak papież do programów szkolnych!). Ad rem, jak mawiał Jerzy Urban. Sprawa sejmikowych deklaracji powinna wszystkim unaocznić, że wbrew pozorom nieomal Zjednoczona Prawica nie jest taka zjednoczona. I nie chodzi mi o podziały na ziobrystów, warchołowców, morawiecczyków, kaczystów, czy postgowinowców. Realny podział jest prostszy. Z jednej strony mamy amoralnych, pozbawionych zasad i hamulców (jak niektórzy ministrowie) utylitarystów, z drugiej przewspaniałych (nie tylko przecież siedmiu) kompletnych ignorantów, odklejonych od rzeczywistości, żyjących we własnym świecie wyobrażeń, ale za to fanatycznych. Do nich oczywiście zalicza się pani małopolska kurator (braku) oświaty. Między tymi grupami płynnie lawiruje raz lewym, raz prawym halsem (lub haltem) przeuroczy profesor Terlecki. Tak na marginesie, tytuł profesorski godniej reprezentował Jan Tadeusz Stanisławski, choć od jego czasów mniemanologia rozwinęła się na potęgę i powinna być teraz taką nasza narodową dyscypliną paranaukową, o czym uprzejmie donoszę, panie ministrze Czarnek. Proszę ładować grant za grantem właśnie tutaj – na tym polu nikt nas nie pobije.

Można by sądzić, że PiS-owscy utylitaryści trochę manipulują swoimi fanatykami. Czasem jednak odnosi się wrażenie, że to ogon macha psem, a biedni „realiści” muszą potem sprzątać ten wzniesiony w powietrze tuman… kurzu. Ale Zjednoczona Prawica to taki dziwny stwór, który nie ma głowy, za to ma dwa ogony po dwóch stronach tułowia.

Nie cieszyłbym się z uchylenia uchwały sejmiku, bo jej przyjęcie nie miało bezpośrednich skutków prawnych (pośrednie, owszem, miało) i jej uchylenie też takich skutków nie musi przynieść. Obie „frakcje” Zjednoczonej Prawicy przecież traktują wszystkich jak idiotów. W Polsce niemal wszyscy się z tym pogodzili. W Europie niekoniecznie, a w dodatku tam się tego bardzo nie lubi.

Nawet jeśli Komisja Europejska uzna, że zniknął formalny powód uniemożliwiający wypłatę wstrzymanych funduszy i negocjowanie kolejnych, to niesmak i nieufność pozostały. Należy się liczyć z powolnym procedowaniem programów, drobiazgowym analizowaniem przedstawionych projektów oraz podobnie rygorystyczną kontrolą przedkładanych rozliczeń. O ile wcześniej mogliśmy być traktowani jak trochę niedouczeni ubodzy krewni, o tyle teraz awansowaliśmy do kategorii cwanych wyłudzaczy. Pani Barbara Nowak ma trochę racji, twierdząc, że nie ma takiej rzeczy, której by frakcja PiS-owskich „realistów” nie zrobiła za złotówkę albo dla złotówek. A co dopiero dla EURO. No, ale droga pani kurator, to przecież pani paczka koleżeńska czy jakiś tam mały gang.

Druga sprawa, która ujawniła się w pełnej krasie przy okazji awantur w sejmikach, to całkowita i bezalternatywna zależność naszego kraju, a klasy nam łaskawie panującej w szczególności, od europejskich funduszy. Głębokim przykładem (taki żart sytuacyjny) jest budowany w Świnoujściu tunel. Budowa finansowana jest ze środków samorządowych oraz funduszy unijnych. Na przecinaniu wstęg pojawił się premier Morawiecki, jedyny (poza oczywiście SOP-em) element placu budowy finansowany (tu łezka) z naszego budżetu. Możemy mieć pewność, że PiS-owscy utylitaryści sprzedadzą dosłownie wszystko, łącznie z kotem prezesa i panią kurator Nowak (jeśli chodzi o kota, to być może bez radości), jeśli tylko dojdą do wniosku, że to przedłuży im trwanie przy władzy. Bo władza jest warta nie tylko mszy (w Toruniu), ale i każdej koniecznej transakcji (w EURO).

Możecie, drodzy czytelnicy, uznać, że tekst przepełniony jest goryczą i sarkazmem. Sarkazm to podobno ostatnia broń bezsilnych. Niestety, ta niemoc to efekt kompletnej niemocy polityków demokratycznej opozycji. Poseł Marek Sowa nie powinien lekkomyślnie oddawać białej flagi, bo zapewne niejednokrotnie w przyszłości mu się przyda – no, chyba że ma w biurze spory ich zapas. Stan wyjątkowy też zostanie zakończony tylko wtedy, gdy Unia zagrozi zamrożeniem funduszy.

Odwołanie szerzących nienawiść uchwał nie jest w żadnym wypadku zwycięstwem opozycji. To zwycięstwo europejskich procedur i europejskiego porządku prawnego, bo w Europie – w przeciwieństwie do Polski – procedur i porządku się przestrzega. I to by było na tyle, jak mawiał Jan Tadeusz Stanisławski.

Czy więc nie trzeba odwoływać sejmiku małopolskiego? Tym bardziej trzeba, bo dominują w nim amoralni utylitaryści i fanatyczni ignoranci. Katonie, dopomóż.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Nowa książka

Następny

Chińskie tradycyjne instrumenty muzyczne (cz.II)

Zostaw komentarz