22 marca 2025

Imieniny: Amadeusza, Leonarda

loader

Śmierć Barbary Skrzypek i wojenka polsko-polska

Konferencja prasowa PiS x Ewa Wrzosek / fot. Facebook (Prawo i Sprawiedliwość) / Screenshot Youtube (Sejm RP)

Dziś w Gorlicach, z orderem na piersi, pochowano Barbarę Skrzypek – wieloletnią współpracowniczkę Jarosława Kaczyńskiego. PiS, korzystający z politycznego paliwa, okrzyknął ją ofiarą upolitycznionej prokuratury, a ci prorządowi spod znaku #SilniRazem insynuują bzdury o wykończeniu jej przez prezesa ruską trucizną. Sekcja mówi o zawale, ale to, że jej przesłuchanie 3 dni wcześniej prowadziła publicznie utożsamiana z krytyką poprzedniej władzy prokuratorka Ewa Wrzosek, mówi wiele o stanie naszego państwa.

Podczas zakończonych uroczystości pogrzebowych Kaczyński wyraził głębokie ubolewanie nad niespodziewanym odejściem Barbary Skrzypek. W swoim przemówieniu, cytowanym przez PAP, stwierdził: „Po prostu Polską dzisiaj rządzą bardzo źli ludzie i ona padła ich ofiarą.” Dodał również, że nie wybaczy sobie, iż nie zdołał przekonać jej do konsultacji lekarskiej, mimo jej problemów zdrowotnych.

Z gabinetów PRL do PiS

Była kimś więcej niż tylko „panią Basią z sekretariatu”. Przez dekady tworzyła krwiobieg partyjnej codzienności Jarosława Kaczyńskiego – jako sekretarka, szefowa kancelarii, dyrektorka biura prezydialnego PiS. Zaufana, lojalna, nieudzielająca wywiadów. Służyła polityce od czasów PRL – zaczynała w Urzędzie Rady Ministrów, potem pracowała w Kancelarii Prezydenta PRL jako sekretarka gen. Janiszewskiego, bliskiego współpracownika Wojciecha Jaruzelskiego.

Po transformacji ustrojowej bez trudu odnalazła się w nowej rzeczywistości zostając w latach 90-tych kluczową współpracowniczką Jarosława Kaczyńskiego, z którym trwała od Porozumienia Centrum po PiS.

Zmarła była udziałowczynią spółki Srebrna i pełnomocniczką Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, głównego udziałowca projektu „dwóch wież” – inwestycji, która po ujawnieniu nagrań i zarzutach o niejasne powiązania finansowe stała się symbolem patologii polityczno-biznesowego układu. Choć formalnie przeszła na emeryturę w 2020 roku, do końca pozostawała w kręgu najbardziej zaufanych ludzi prezesa.

Przesłuchanie bez kamery i bez prawnika

12 marca 2025 r. Barbara Skrzypek została przesłuchana przez prokuraturę w sprawie Srebrnej. Przesłuchanie trwało cztery godziny i odbyło się bez udziału pełnomocnika, mimo że taki wniosek został złożony – zgodnie z obowiązującymi przepisami prokuratura nie miała oczywiście obowiązku go dopuścić. Nie było też rejestracji wideo, bo i tego prawo nie wymaga w przypadku przesłuchania świadka. Formalnie wszystko odbyło się zgodnie z procedurą. Ale nawet legalność nie wystarcza tam, gdzie stawką jest zaufanie do instytucji i poczucie 100-procentowej bezstronności państwa.

Niedawno minister sprawiedliwości Adam Bodnar zaprezentował raport o nadużyciach prokuratury za rządów PiS: o śledztwach na polityczne zamówienie, ręcznym sterowaniu i lojalnych funkcjonariuszach partyjnych. Zapowiadał powrót do bezstronności i przywrócenie zaufania do państwa prawa.

Tymczasem jedną z pierwszych głośnych spraw w nowym układzie dostała – podpisywana w artykułach „Gazety Wyborczej” jako niezależna prokuratorka – Ewa Wrzosek, czyli osoba inwigilowana Pegasusem, marginalizowana przez poprzednią władzę, przez wielu silnie kojarzona z opozycyjnym obozem i obecna w politycznym dyskursie jako twarz demokratycznego oporu wobec poprzedniej władzy.

Nawet jeśli formalnie nie naruszono żadnych przepisów, powierzenie jej sprawy zahaczającej o samego Jarosława Kaczyńskiego było decyzją co najmniej nieroztropną. Trudno oczekiwać, że ludzie uznają to za neutralny wybór, gdy taką sprawę „rozliczeniową” daje się osobie, którą PiS przez lata atakował. Nie twierdzę, że jest ona stronnicza – każdy ma swoje zdanie. Ale jeśli mimo tego potrafiła zachować pełen profesjonalizm, to naprawdę chapeau bas.

To nie tylko kwestia personalna, ale instytucjonalna – budowanie zaufania do prokuratury nie może zaczynać się od posunięć, które same w sobie budzą wątpliwości społeczeństwa co do bezstronności. I właśnie dlatego Ewa Wrzosek, nawet jeśli wciąż potrafi zachować pełną bezstronność, nie powinna była przesłuchiwać Barbary Skrzypek.

Nie chodzi tu o jej kompetencje, ale o symbolikę. W demokratycznym państwie prawa osoba tak zakorzeniona chcąc czy nie chcąc w politycznym konflikcie nie powinna prowadzić przesłuchania świadka w sprawie o silnym ładunku politycznym. Niezależnie czy wszystko odbyło się zgodnie z prawem i w normalnej, czy też nawet dobrej atmosferze.

Kolejny akt wojny zwaśnionych plemion

Gdy tylko wybrzmiała informacja o śmierci Barbary Skrzypek, internet zamienił się w pole bitwy. Dwa obozy chwyciły za szable. Nie liczyły się fakty, tylko kto szybciej i głośniej okrzyknie swoją wersję rzeczywistości.

Przewidywalnie Prawo i Sprawiedliwość ruszyło z przekazem, że mamy do czynienia z ofiarą politycznego przesłuchania „reżimu Tuska i Bodnara”. Jarosław Kaczyński stanął z wiecem przed siedzibą prokuratury, Morawiecki grzmiał o zaszczuciu „męczennicy demokracji”, wielu posłów PiS wskazało znienawidzoną Ewę Wrzosek jako winowajczynię. Narracja była klarowna: stres, presja, polityczne przesłuchanie – i zgon.

Z drugiej strony barykady – środowiska sympatyków Koalicji Obywatelskiej i twitterowa bańka #SilniRazem – szybko stworzyły własną teorię spiskową. Pani Basia miała rzekomo „powiedzieć za dużo”, po przesłuchaniu spotkać się z prezesem PiS, a potem „zniknąć”. Wspominano o „ruskim cyjanku” – niektórzy półżartem, a niektórzy na serio byli i są aż tak głupi.

Pojawiły się głosy domagające się natychmiastowego ujawnienia, co dokładnie mówiła przesłuchiwana świadkini. Roman Giertych dolał oliwy do ognia, sugerując, że jej zeznania były tak ważne, że posłużyły do przygotowania nowego zawiadomienia. A przecież mecenas Dubois – również przez wielu kojarzony z otoczeniem PO – stwierdził coś odwrotnego: że Skrzypek „nie chciała dzielić się swoją wiedzą z wymiarem sprawiedliwości”.

Narracja o „wyeliminowanej świadkini” błyskawicznie rozlała się po sieci. Zasilana przez emocje i algorytmy. Do tego stopnia, że moja mama, zapytana przeze mnie o to, co o tym sądzi, rzuciła bez wahania: „No pewnie Kaczyński ją wykończył, coś musiała powiedzieć”. Choć opublikowany protokół przesłuchania nie zawiera żadnych sensacyjnych treści.

Z jego treści wynika jednoznacznie: Barbara Skrzypek nie była osobą decyzyjną ani szczególnie zainteresowaną sprawą inwestycji „dwóch wież”. Jako udziałowczyni w spółce Srebrna przyznała, że głosowała zgodnie z rekomendacją Jarosława Kaczyńskiego, nie zagłębiając się w szczegóły projektu. Zeznania nie przyniosły żadnych przełomowych informacji, nie zawierały sensacji ani obciążających wskazań. Co kompletnie demaskuje kłamliwą retorykę podpalaczy spod znaku #SilniRazem i wszelkie ich narracje spiskowe.

Fatalne w tym wszystkim jest to, że dopiero po kilku dniach przytomnie, ale zbyt późno zabrał ktoś znaczący z PO – Borys Budka. Przyznał to, co powinno być dla wszystkich oczywiste: że Ewa Wrzosek nie powinna była prowadzić tej sprawy.

To, co należało wypowiedzieć od razu, wybrzmiało dopiero wtedy, gdy narracja o zabójstwie przez Kaczyńskiego wbiła się w algorytm i zdominowała sieć.

Uderzające jest długie milczenie Donalda Tuska. Szef rządu, który obiecywał przywrócenie zaufania do państwa prawa, przez kilka dni nie powiedział nic. A gdy wreszcie zabrał głos – w odpowiedzi na list Andrzeja Dudy – ograniczył się do partyjnej riposty o „końcu wpływu polityków na śledztwa”. Ani słowa o Wrzosek. Ani słowa, które mogłyby zatrzymać teorię spiskową. Przecież tylko on, przez niektórych nazywany jeszcze niedawno „Cesarzem Europy” ma pełne przełożenie na banieczkę najbardziej antypisowskich zwolenników opozycji.

W efekcie najbardziej absurdalna, emocjonalna i oparta na domysłach narracja – ta spod znaku #SilniRazem – zdominowała sieć. Nakarmiona brakiem jasnego przekazu z góry, napędzana przez algorytmy i emocje, stała się dla wielu wyborców domyślnym wyjaśnieniem wydarzeń.

W tej wojnie na niedopowiedzenia i emocje Koalicja Obywatelska przegrała szansę, by pokazać, że naprawdę rozumie, czym jest państwo prawa. Przesłuchanie świadka – osoby starszej, o wieloletnich związkach z polityką, w sprawie o ogromnym potencjale politycznym – przeprowadzone bez obecności pełnomocnika, bez nagrania, przez prokuratorkę uważaną za skrajnie wrogą przez środowisko tej osoby – to nie jest normalne.

Minister Bodnar, choć formalnie nie decyduje o przydzielaniu spraw konkretnym prokuratorom, ograniczył się w całej sprawie do suchych komunikatów proceduralnych, ignorując symboliczny i polityczny wymiar całej sytuacji. Jako Minister Sprawiedliwości ponosi jednak polityczną odpowiedzialność za wizerunek prokuratury.

Ta sprawa jest modelowym przykładem na to, jak nie prowadzić rozliczeń. Mam nadzieję, że ktoś wyciągnie z tego wnioski, a PiS na śmierci pani Basi finalnie nic nie ugra. Tak przynajmniej sugerują analizy Res Futura oraz sygnały ze sztabu Trzaskowskiego, według których temat nie odegra istotnej roli w kampanii wyborczej. Nawrocki ma raczej kontynuować linię patriotycznego spektaklu z Bogiem, flagą i rodziną na banerze, a nie z panią Basią w tle.

Julian Mordarski

Redaktor Trybuny. Absolwent Polityki Społecznej na Uniwersytecie Warszawskim, obecnie studiuje Dziennikarstwo i Medioznawstwo na WDiB UW. Od 3 lat związany z lewicowymi mediami, aktywnie angażujący się w tematy społeczne i polityczne. Hobbystycznie pasjonuje się piłką nożną, śledząc zarówno rozgrywki krajowe, jak i międzynarodowe.

Poprzedni

Totalna inwigilacja już tu jest