8 listopada 2024

loader

Smog nasz powszedni

W tym tygodniu automat pogodowy po raz pierwszy włączył ogrzewanie w moim domu. Za parę tygodni zaczną dymić kominy pieców węglowych w ponad 3,5 milionach polskich domów. Na czołówki gazet powróci problem smogu.

We Wrocławiu trwają konsultacje społeczne dotyczące uchwały antysmogowej, przygotowanej przez władze województwa dolnośląskiego. Uchwała, mieszcząca się na jednej kartce formatu A4, zakazuje spalania mułów węglowych, węgla brunatnego i biomasy o wilgotności powyżej 20 proc. (m. in. drewna). Zakazuje też, począwszy od przyszłego roku, instalowania pieców węglowych w nowych domach. Oraz nakazuje wymianę wszystkich pieców węglowych na gazowe lub olejowe, w ciągu najbliższych 6 lat. To wszystko. O pieniądzach ani słowa. Ani razu nie pada określenie: ubóstwo energetyczne.

Smog jak PGR

Smog stał się sprawą polityczną. Na rok przed wyborami samorządowymi, władze miast i województw będą starały zaprezentować się wyborcom jako „czyściciele powietrza”. Likwidacja zatruwających środowisko pieców węglowych, to oczywiście słuszny kierunek. Zakaz spalania w tychże piecach odpadów i mułów – również. Ale prawdziwym problemem nie jest likwidacja samych palenisk. Smog ma też wymiar społeczny. Dotyczy paru milionów Polaków, których nie stać na comiesięczne wydatki na dobry opał i energię elektryczną.
Cudotwórcy, proponujący likwidację smogu „od zaraz”, niech sięgną pamięcią do początku lat 90. Jednym pociągnięciem pióra zlikwidowano półtora tysiąca państwowych przedsiębiorstw gospodarki rolnej. Bo były „reliktem PRL-u”. Zapomniano, że PGR-y to nie tylko lepiej lub gorzej funkcjonujące przedsiębiorstwa rolnicze. Były miejscami pracy dla pół miliona pracowników.
Byłym pracownikom PGR-ów umożliwiono wykup mieszkań po preferencyjnych cenach. Cóż z tego. Wegetują w stojących w szczerym polu blokach nierzadko do dzisiaj.
Nowoczesne piece do ogrzewania można rozdać nawet za darmo. Ale rzetelne podejście do problemu smogu, wymaga zwrócenia uwagi na ważny w Polsce problem ubóstwa energetycznego.

6 milionów ubogich

Problem ubóstwa wśród dzieci i młodzieży pojawia się w debatach wielokrotnie. Politycy (zwłaszcza opozycyjni) skrupulatnie wyliczają miliony niedożywionych dzieci. Postulują zwiększenie funduszy przeznaczonych na bezpłatne posiłki w szkołach. Ubóstwo w Polsce bada Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, wyliczając coroczną kwotę minimum socjalnego i minimum egzystencji. Ale nawet na stronach Instytutu trudno coś znaleźć na temat ubóstwa energetycznego. W polskim prawie to pojęcie nieznane.
„Sytuacja, w której gospodarstwo domowe nie ma możliwości dostępu do społecznie i materialnie koniecznego poziomu usług energetycznych” – tak definiuje ubóstwo energetyczne profesor Stefan Bouzarovski z uniwersytetu w Manchester. Dotyczy ono wszystkich form energii: od opału począwszy, poprzez energię elektryczną, aż po paliwa do samochodów.
Miarą ubóstwa energetycznego jest zbyt wysoki procent wydatków w domowych budżetach, przeznaczanych na zakupy energii i surowców energetycznych. Według badaczy tematu, w warunkach polskich, problem ubóstwa energetycznego dotyczy nawet 6 milionów osób!

Węgiel na śniadanie

Mimo okresowych wahań, żywność nie drożeje w takim tempie jak energia. Jej udział w domowych budżetach systematycznie spada. Wg danych GUS, w roku 1995 koszt zakupu żywności stanowił ponad 40 proc. wydatków na osobę w gospodarstwie domowym, zaś w roku 2013 już tylko jedną czwartą. Na koszty utrzymania mieszkania, w tym zakup energii, wydajemy dzisiaj prawie tyle samo, co na żywność.
W najgorszej sytuacji znajdują się renciści i emeryci. W ich rodzinach wydatki energetyczne nierzadko przekraczają wydatki na zakup żywności. I nic nie wskazuje na to, że w przyszłości będzie lepiej. Zwłaszcza, jeśli politycy, dbając o czyste powietrze, nie zapewnią tym grupą społecznym istotnego wsparcia.
To właśnie renciści i emeryci najczęściej mieszkają w starych domach. Słabo ocieplonych, o dużych stratach energii. Będąc zmuszonym do stosowania droższych surowców energetycznych, odczują zmiany w domowych budżetach szczególnie dotkliwie.

Większa pomoc

Fachowcy od energetyki są zgodni, pomoc dla doświadczających ubóstwa energetycznego powinna być dwutorowa. Z jednej strony, zmierzająca do zastępowania starych urządzeń nowszymi, bardziej energooszczędnymi. Ograniczająca straty ciepła poprzez termoizolację budynków mieszkalnych. Z drugiej strony, wspierająca potrzebujących w regulowaniu bieżących płatności za węgiel, gaz i prąd.
Zgoda panuje również w ocenie, iż obecnie istniejące dodatki: mieszkaniowy i energetyczny – to za mało. Kwoty dodatków nie szokują wysokością. Dodatek energetyczny, stanowiący dopłatę do kosztów energii elektrycznej, dla 4-osobowej rodziny wynosi 15,58 zł/miesiąc.
Na większą pomoc mogą liczyć mieszkańcy innych europejskich państw. Warto zwrócić uwagę na rozwiązanie włoskie. W ramach programu Energy Companies Obligation, obowiązkowego wsparcia zagrożonym ubóstwem energetycznym, muszą udzielać koncerny energetyczne.

Ubóstwo jak samobójstwo

Najbardziej dramatyczną konsekwencją zanieczyszczeń powietrza jest zwiększona przedwczesna umieralność. Roczne żniwo smogu to 40-50 tys. ofiar. Jednak nie mniej zatrważające są ilości ofiar ubóstwa energetycznego. W publikacji „Ubóstwo energetyczne” Instytutu na Rzecz Ekorozwoju przytoczono dane dotyczące zgonów wskutek wypadków drogowych, samobójstw i tak zwanej nadmiernej śmiertelności zimowej w wyniku ubóstwa energetycznego. Porównanie dotyczy, co prawda, okresu sprzed 10 lat. Jednak przy stale rosnących cenach energii, jeżeli coś się zmieniło od tamtego czasu, to raczej na gorsze.
Wszystkie trzy słupki wykresu: ilość ofiar kolizji drogowych, ilość samobójców i ofiar nadmiernej śmiertelności zimowej – są sobie równe. Oznacza to, że każdej zimy (również tej, która się zbliża) kilka tysięcy osób umiera przedwcześnie, przebywając w niedogrzanych pomieszczeniach. Muszą o tym pamiętać twórcy uchwał antysmogowych, starający się rozwiązać problem zanieczyszczeń powietrza jedną kartką formatu A4.

Wstydliwy luksus – kominek

Trują nie tylko węglowe „kopciuchy” w czynszówkach. Działacze Krakowskiego Alarmu Smogowego szacują, że w domach jednorodzinnych Krakowa jest około 12 tysięcy kominków. Tyle samo, co pieców węglowych w całym mieście. A właścicieli kominków ubóstwo energetyczne z reguły nie dotyka.
Projekt wrocławskiej uchwały antysmogowej potraktował otwarte paleniska kominków identycznie jak inne piece, będące źródłem smogu. W trakcie konsultacji społecznych pojawiają się jednak głosy, by kominki wyłączyć spod rygorów uchwały. Uknuto nawet specjalny termin: „kominek rekreacyjny”. To zły kierunek.
Po pierwsze: koszty czystego powietrza muszą być rozłożone solidarnie na całe społeczeństwo. Biedniejsi, zapłacą więcej za zakup paliwa dobrej jakości. Bogatsi, zrezygnują z przyjemności spędzania czasu przy palącym się kominku. Mogą go zresztą zmienić w biokominek. Opalany paliwem ciekłym, bez szkodliwych spalin.
Po drugie: pominięcie kominków w przepisach antysmogowych, zniweczy wysiłki w walce ze smogiem. Szybko okaże się, że ilość pieców węglowych, co prawda, maleje. Ale za to lawinowo rośnie liczba „kominków rekreacyjnych”. Po co wydawać fortunę na dobre paliwo, skoro w kominku da się spalić wszystko. Wiadomo, Polak potrafi. Nie da się w każdym kominku zainstalować kamery monitoringu miejskiego.

Radziwiłł vs Morawiecki

Wewnętrzne spory w PiS dotyczą nie tylko reformy sądów. Ministrowie Radziwiłł i Morawiecki mają krańcowo różne spojrzenie na smog. Ten pierwszy, rok temu, bagatelizował problem. Twierdził, że smog to „zagrożenie teoretyczne”. Wicepremier Morawiecki przyznaje, że problem smogu traktuje śmiertelnie poważnie. Bardzo słusznie!
Co więcej, Morawiecki nareszcie zwrócił uwagę na problem ubóstwa energetycznego. Dotychczasowych ministrów „od energii” bardziej interesował los kopalń węgla i uzależnienie energetyczne od Wschodu, niż los ludzi, których nie stać na zakup opału.
„Dla nas jest to też problem społeczny od strony ubóstwa energetycznego. My patrzymy na to zarówno przez pryzmat czystego powietrza dla wszystkich ludzi, ale też zdajemy sobie sprawę z tego, że są ludzie, których nie stać na wymianę kotłów dzisiaj, których nie stać jest na paliwo o przyzwoitej jakości” – powiedział wicepremier Mateusz Morawiecki w tym tygodniu. Przytaczam bez skrótów słowa ministra z obcego mi politycznie rządu z prostego powodu. Ma gość rację.
Wicepremier Morawiecki poinformował, że Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów na najbliższym posiedzeniu zatwierdzi program zmniejszający skalę ubóstwa energetycznego. Trzymam kciuki! Chociaż… nie ma róży bez kolców.

Torebki na opał

Wicepremier Morawiecki chciałby na pomoc dla rodzin borykających się z problemem ubóstwa energetycznego przeznaczyć dochody z opłat za reklamówki serwowane w supermarketach. Mówi się, że torebkowy „podatek” wyniesie 20 groszy za sztukę, chociaż pojawiała się już nawet cena 1 złoty. Ministerstwo szacuje, że roczne wpływy przekroczą 1,5 miliarda złotych. Na razie są to jednak przychody wirtualne. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, ile reklamówek kupią klienci marketów, jeżeli za jedną przyjdzie im zapłacić złotówkę.
Fundusze na walkę z ubóstwem energetycznym muszą mieć solidny fundament. Rząd w najbliższych dniach będzie składał w Sejmie projekt budżetu na rok 2018. I pieniądze na cele, o których tak pięknie mówił Morawiecki, powinny być tam zapisane. Nie może być tak, że za jakiś czas pojawią się apele do klientów supermarketów: „kupujcie torby foliowe, bo każda sprzedana reklamówka, to pomoc dla ubogich”.

Ciepło jak jedzenie

Za Gazetą Wyborczą przytaczam słowa Kamila Wyszkowskiego, prezesa United Nations Global Compact, agendy ONZ w Polsce. Są doskonałym wstępem do czekających nas zimowych miesięcy. I powinny ostudzić gorący zapał polityków, wierzących w sprawczą moc uchwał w walce ze smogiem.
„Potrzeba ciepła jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka – jak jedzenie czy picie. Człowiek nie jest w stanie żyć w zimnie. Tymczasem Polsce w wymiarze energetycznym bliżej do Białorusi, Mołdawii czy Ukrainy, niż do państw zachodnich. Czas to zmienić”.

trybuna.info

Poprzedni

Uczelnie potrzebują reformy

Następny

Nie ma darmowych obiadów