W odpowiedzi na ostatnią falę incydentów rasistowskich, Sojusz Lewicy Demokratycznej zainicjował akcję solidarności z ofiarami tych ataków. Działacze SLD ogłosili: „Idź na kebab!”
Głośne wydarzenia z Ełku, gdzie po Nowym Roku doszło do kilkudniowych zamieszek na tle rasistowskim nie były pierwszym tego rodzaju wydarzeniem w ostatnich miesiącach. Pierwszy raz zdarzyło się jednak, że na skutek fali rasistowskich zachowań ich śmiertelną ofiarą padł agresywny Polak, który obrażał właścicieli miejscowego baru z kebabem, próbował ich okraść, a jeden z nich pod wpływem emocji chwycił za nóż. Przez kilka następnych dni pod lokalem zbierała się miejscowa młodzież, obrzucając go kamieniami i walcząc z policją. Padły też sugestie, że do Ełku wybierają się zorganizowane grupy narodowców z innych miast, aby wspomóc miejscowych „obrońców białej rasy”.
Dwaj obcokrajowcy (Tunezyjczyk i Algierczyk), którzy uczestniczyli w bójce, trafili do aresztu. O ich losie zdecyduje sąd.
Seria ataków rasistowskich
– Gdyby do takiej sytuacji doszło w gronie Polaków, a wiemy doskonale, że tak się dzieje dość często, zapewne usłyszelibyśmy o „przekroczeniu granic obrony koniecznej” i „samoobronie przed agresywnym tłumem”. Fakt, że za nóż chwycił obcokrajowiec, w dodatku pochodzący z Bliskiego Wschodu, nadał temu tragicznemu zdarzeniu innego znaczenia i został wykorzystany przez prawicę i środowiska narodowe do dalszego wzniecania nastrojów ksenofobicznych – komentuje jeden z działaczy antyrasistowskich.
Faktycznie, już następnego dnia po wydarzeniach w Ełku doszło do całej serii napaści na tle rasistowskim w wielu innych polskich miastach. Celem ataków stały się głównie lokale gastronomiczne prowadzone przez obcokrajowców, nie tylko pochodzących z Bliskiego Wschodu, ale też Pakistanu, Indii czy Bangladeszu. Ponieważ do podobnych napaści dochodziło w ostatnich miesiącach wielokrotnie, nie ulega wątpliwości, iż wydarzenia z Ełku posłużyły skrajnej (i nie tylko skrajnej…) prawicy jedynie jako pretekst do wyrażenia swojej nienawiści i frustracji, którym wyraz Polacy dają już od dawna. Można się o tym przekonać chociażby przeglądając komentarze na różnego rodzaju forach internetowych.
W ramach „odwetu” i jako wyraz „patriotyzmu” środowiska narodowe ogłosiły 7 stycznia dniem akcji bojkotowania barów z kebabami. Jak zauważają aktywiści lewicy, taka akcja bardzo przypomina hasło „Nie kupuj u Żyda”, głoszone w okresie II Rzeczpospolitej przez endecję.
Fala nienawiści i ksenofobii wylała się w czasie, gdy rozpoczęła się dyskusja o ewentualnym przyjęciu przez Polskę części uchodźców z krajów Bliskiego Wschodu, głównie z objętej wojną domową Syrii. Ostatecznie rząd PiS zablokował przyjęcie uchodźców. Nie zahamował jednak fali nienawiści, do której powstania politycy prawicy sami się przyczyniali w czasie kampanii wyborczej. Od tego czasu ofiarami napaści padają mieszkający w Polsce obcokrajowcy, szczególnie ci, którzy wyróżniają się odcieniem skóry. Wielu z nich to ludzie, którzy mieszkają w Polsce od wielu lat i mają polskie obywatelstwo.
Doszło nawet do tego, że w Narwi pod Hajnówką 23 grudnia grupa narodowców obrzuciła kamieniami dom, w którym mieszkają duchowni prawosławni. Kilka tygodni wcześniej w Ordynkach na Podlasiu nieznani sprawcy podpalili miejscową cerkiew. To zapewne również było dzieło narodowców, którzy w tym regionie Polski są wyjątkowo silni.
– Ofiarami ataków padają nie tylko osoby o innym kolorze skóry, ale ci wszyscy, którzy nie mieszczą się w tradycyjnym modelu Polaka-katolika. Co więcej, takie wykluczające podejście do obywateli popiera, a wręcz propaguje obecna władza – oceniają działacze antyrasistowscy przypominając, że od pewnego czasu przedstawiciele PiS zaczęli używać hasła o konieczności „budowania wspólnoty aksjologicznej narodu”. – To taki pseudonaukowy termin, aby nie mówić otwarcie o tym, że pożądanym wzorcem jest Polak-katolik, albo nie głosić wprost „Polska dla Polaków”, ale w istocie chodzi o to samo – dodają.
Lewica przeciwko rasizmowi
W odpowiedzi na falę rasizmu, która od pewnego czasu nie ogranicza się już do pełnych nienawiści komentarzy w Internecie, ale coraz częściej przybiera formę fizycznych ataków na obcokrajowców, działacze lewicy, a także zwykli obywatele zapoczątkowali szereg akcji mających na celu wyrażenie solidarności z mieszkającymi w Polsce obcokrajowcami.
„7 stycznia idź na kebab!” – zaapelowali działacze Sojuszu Lewicy Demokratycznej na swoim profilu na Facebooku. – W XX wieku ogłaszano bojkot żydowskich sklepów, dziś wzywa się, by nie kupować „u Turka” lub „u Araba”. Akcja SLD miała na celu zmobilizowanie wszystkich, którzy nie zgadzają się na opanowanie Polski przez rasistowskie i ksenofobiczne nastroje oraz na tolerowanie takich postaw przez obecną władzę.
W najbliższym czasie politycy Sojuszu zamierzają zwrócić się do Ministra Spraw Wewnętrznych, Mariusza Błaszczaka o objęcie szczególnym nadzorem tego rodzaju zachowań rasistowskich. – Z takimi sytuacjami mamy do czynienia od wielu miesięcy, to już nie są oderwane od siebie incydenty, jak wciąż są traktowane przez obecny rząd i, naszym zdaniem, są one bagatelizowane – mówi „Dziennikowi Trybuna” rzeczniczka SLD, Anna Maria Żukowska. Dodaje, że akcja „7 stycznia idź na kebab!” to dopiero początek większej akcji, skierowanej przeciwko ostatniej aktywności środowisk nacjonalistycznych.
– Widzimy, jak wiele osób sprzeciwia się ksenofobii i rasizmowi. Oddźwięk, z jakim spotkała się nasza inicjatywa, przerósł nasze najśmielsze oczekiwania, został podchwycony przez wiele różnych środowisk i internautów – informuje rzeczniczka SLD.
Rzeczywiście, gdy przegląda się różnego rodzaju portale społecznościowe, od kilku dni można zaobserwować na nich istny wysyp zdjęć, na których wspierający akcję Sojuszu internauci pozują w restauracjach i barach prowadzonych przez obcokrajowców. Taki sposób wyrażenia solidarności z mieszkającymi i pracującymi w Polsce obcokrajowcami, którzy mają uzasadnione powody, aby obawiać się o swoje bezpieczeństwo ma, oczywiście, charakter symboliczny, ale i takie symboliczne gesty mogą mieć ogromne znaczenie. Zwłaszcza dla ludzi, którzy w naszym kraju czują się coraz mniej bezpiecznie.
Przedstawiciele Sojuszu mówią również, że będą kontynuować walkę o przywrócenie normalności, a więc takiej sytuacji, gdy wszyscy obywatele Polski – bez względu na pochodzenie czy wyznawaną religię – będą traktowani tak samo.
Manifestacje solidarności
W ramach akcji solidarnościowych z zastraszanymi przez narodowców obcokrajowcami w kilku miastach Polski już odbyły się demonstracje oraz wiece poparcia. W sobotę taka manifestacja odbyła w Poznaniu, gromadząc kilkuset uczestników. W niedzielę demonstracja odbyła się w centrum Warszawy. Planowane są też podobne akcje w innych miastach Polski.
„Zapraszamy do wykrzyczenia: NIE dla rasizmu! NIE dla Polski, w której bandyci decydują, kto zasługuje, by tu mieszkać!” – zaapelowali organizatorzy akcji. Ich zdaniem, obecna władza nie tylko nie przeciwdziała rasistowskiej atmosferze, ale wręcz ją podsyca. „Polska powinna być domem nas wszystkich. Wszyscy powinniśmy w nim czuć się bezpiecznie bez względu na kolor skóry czy wyznanie”. Organizacje antyrasistowskie i lewicowe wzywają do zahamowania fali nienawiści, póki nie jest jeszcze za późno: „To jest przemoc, która dzieje się na naszych oczach. Przemoc, która, jeśli nie usłyszy sprzeciwu, będzie narastać. Rozzuchwalona milczeniem eskalować. Nie ma na to naszej zgody”
Obcokrajowcy się boją
Tymczasem Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych alarmuje, że dostaje informacje o tym, iż coraz więcej mieszkających w Polsce obcokrajowców zaczyna zastanawiać się nad wyjazdem z naszego kraju w obawie o swoje bezpieczeństwo, wręcz życie. Jego działacze opublikowali list Araba, właściciela punktu z kebabem. „Mówi w imieniu wielu innych, którzy boją się, że doczekają współczesnego odpowiednika kryształowej nocy” – stwierdzili.
„Jestem Arabem. Od kilku lat mieszkam w Polsce. Mówię po polsku. Prowadzę własną działalność od kilku lat. Zatrudniamy Polaków w firmie. I nawet braliśmy z urzędu pracy kilka razy osoby na staż. Podatek i składki normalnie płacimy. Wszystkie nasze produkty kupujemy w firmach, które są zarejestrowane w Polsce. Także w nich pracują Polacy i też płacą podatki i składki” – relacjonuje autor listu.
„Czy hasło, które narodowcy noszą i wszędzie o tym mówią – żeby zamknąć kebaby i wygonić obcokrajowców z Polski to dobry pomysł? Czy tak postępuje prawdziwy Polak? Czy on tak chce pomóc krajowi?” – pyta.
„Oczywiście, że nie. Ja zamknę firmę, inni też. Kilka osób będzie bez pracy. Hurtownie, gdzie sprzedają produkty do gastronomii będą miały mniej zamówień i też będą zwalniać kolejne osoby. Proszę zobaczyć – ile ZUS i Urząd skarbowy straci na rok? Czy w taki sposób będzie tu lepiej? Czy wtedy narodowcy będą zadowoleni? Ciężko mi podjąć tę decyzję, ale chyba jednak zamknę działalność. Nie jest nam łatwo, ale tak będzie lepiej niż siedzieć w lokalu i myśleć, czy coś się stanie. Za chwilę lub w nocy”.