2 maja 2024

loader

Społecznicy czy pracownicy?

PRAWA PRACOWNICZE: Nie tylko pracownicy prywatnych firm i koncernów mają problem z egzekwowaniem praw pracowniczych. Wiele do życzenia pozostawiają też warunki zatrudnienia osób działających w organizacjach pozarządowych.

Sprawą warunków, na jakich są zatrudniani pracownicy tzw. trzeciego sektora (organizacje poza rządowe) zainteresowali się naukowcy i przeprowadzili badania na ten temat. Wyniki ich pracy, ujęte w raporcie „Trzecia strona medalu. Sytuacja osób pracujących w polskich organizacjach pozarządowych”, są właśnie nagłaśniane przez związki zawodowe, które od dawna alarmowały, że w wielu przypadkach są to ludzie, których prawa pracownicze nie są przestrzegane. Niekiedy nie są nawet dostrzegane, co może wiązać się ze specyfiką tego sektora.
– Wiele zjawisk, które zebrały i opisują autorki raportu, pokrywa się z diagnozą Komisji Pracujących w Organizacjach Pozarządowych OZZIP. Z doświadczenia naszych członkiń i członków, ale też osób spoza naszego związku, znamy historie o warunkach pracy w organizacjach pozarządowych, podobne do tych zgromadzonych w ramach niniejszego badania – informują działacze Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza.
Podobne doświadczenia mają też przedstawiciele innych związków zawodowych, które interesują się warunkami pracy ludzi działających w trzecim sektorze.
– Zainteresowaliśmy się sprawą po licznych sygnałach, że nie wszędzie jest tak pięknie, jak mogłoby się wydawać. Specyfika tej pracy polega na tym, że organizacje pozarządowe opierają się na pracy ludzi, dla których główną motywacją nie jest po prostu praca, za którą będą otrzymywać wynagrodzenie, ale osobiste, nierzadko emocjonalne zaangażowanie w problematykę, jaką zajmuje się dana organizacja. Są to najczęściej ludzie nieobojętni, zaangażowani społecznie, pragnący zmieniać świat wokół siebie na lepsze. Takich ludzi o wiele łatwiej jest wykorzystywać, bazując na ich zaangażowaniu i przekonaniu, że robią coś dobrego dla innych – tłumaczą związkowcy. – Kiedyś takie organizacje opierały swoją działalność głównie na wolontariacie, na pracy społecznej, wykonywanej „po godzinach”. W miarę rozwoju tych organizacji, zaczęły one potrzebować stałych pracowników, którzy poświęcaliby cały swój czas na tego rodzaju pracę, a to wiązało się z zapewnieniem im wynagrodzenia oraz objęciem obowiązującymi przepisami – dodają.
Autorami wspomnianego raportu są: dr hab. Marek Ryksza, Łukasz Broniszewski, Lidia Kuczmierowska, Joanna Kamieńska oraz Komisja Pracujących w Organizacjach Pozarządowych OZZ IP. Redaktorką publikacji jest Agnieszka Kaim.

Wykorzystywani

Z raportu wynika, że i organizacjom pozarządowym – którym nierzadko przyświecają wzniosłe cele społeczne – nie zawsze udaje się uniknąć błędów, jakie powszechnie kojarzymy z działalnością firm prywatnych, nastawionych głównie na zysk i szukających oszczędności bądź większych zysków głównie kosztem zatrudnianych przez siebie pracowników.
„Niskie i niepewne wynagrodzenia (od których czasem jeszcze trzeba odprowadzić „daninę” na potrzeby wkładu własnego do projektów), mobbing, brak poczucia stabilności zawodowej, niskie standardy BHP, niepłatne nadgodziny, oczekiwana pełna dyspozycyjność (bo przecież konferencje i inne „eventy” odbywają się zwykle wieczorami lub w weekendy), wygórowane ambicje zarządów, a jednocześnie brak przestrzeni na realizację własnych ambicji, wyzysk wolontariuszek czy zmuszanie do naginania i łamania przepisów prawa (z narażaniem na sankcje karne) – to wszystko patologie sektora, które stały się – w końcu! – przedmiotem debaty publicznej” – informują związkowcy z OZZ IP.
Działacze związku podkreślają, że takie sytuacje są w znacznej części konsekwencją szerszego zjawiska outsourcingu (podwykonawstwa). Coraz częściej władze państwowe czy samorządowe zlecają pewne zadania firmom zewnętrznym i nie zawsze są to firmy komercyjne, w których do łamania praw pracowniczych dochodzi niemal nagminnie. Niekiedy pewne zadania są zlecane właśnie organizacjom pozarządowym (NGO’s), które specjalizują się w rozwiązywaniu określonych problemów. „Argumentem koronnym na rzecz tego działania staje się „oszczędność”, rzadziej natomiast mówi się, że dokonuje się ona kosztem spychania pracowników i pracownic w nisko płatne prekaryjne formy zatrudnienia. Jako przykład można podać liczne fundacje edukacyjne, prowadzące szkoły i placówki oświatowe, finansowane ze środków publicznych, jednak zatrudniające kadrę na umowy śmieciowe i z pominięciem Karty Nauczyciela, czy sfery opieki społecznej” – podkreślają.

Pułapka równości

Związkowcy zwracają też uwagę, że pewną pułapką dla pracowników organizacji pozarządowych jest przekonanie o równości zwykłych pracowników i zarządów różnego rodzaju fundacji czy stowarzyszeń, wyrażające się w przekonaniu, że cały zespół działa w imię wspólnego celu. Z danych wynika jednak, że ów „wspólny cel” nie przekłada się jednak na zbliżone warunki zatrudnienia. „Sytuacja pracowniczki (lub wolontariuszki) w organizacji pozarządowej jest inna niż pracodawczyni, członkini zarządu czy prezeski. Nie jedziemy na tym samym wózku. W naszej opinii ta różnica jest immanentną cechą stosunków pracy (także tych, które dotyczą pracy nieodpłatnej) i trzeci sektor nie różni się tu zasadniczo ani od budżetówki, ani od sektora prywatnego. Osoby pracujące i osoby zatrudniające nie ponoszą tych samych konsekwencji, nie mają takich samych obowiązków, inna jest ich odpowiedzialność i wpływ na decyzje” – oceniają.
Jeśli dana organizacja zaczyna mieć problemy finansowe, bo np. nie udało się zdobyć grantu na działalność, konsekwencje braku pieniędzy zwykle jako pierwsi ponoszą pracownicy, a nie kadra kierownicza tych organizacji. Jednocześnie sami pracownicy nie kryją w swoich wypowiedziach rozgoryczenia przypominając, że w istocie to na nich spoczywa większość obowiązków związanych z działalnością danej organizacji i równie dobrze mogliby się obyć bez tych zarządów.
Sytuacji pracowników trzeciego sektora nie poprawia również to, iż znaczna część z nich nie ma pełnych etatów, lecz jest zatrudniona na ich części, bardzo wielu – na umowach czasowych czy cywilnoprawnych, zaś pozostali to klasyczni wolontariusze. To zwiększa niepewność oraz odbiera uprawnienia, jakie by mieli po utracie pracy, gdyby byli zatrudnieni w oparciu o umowy kodeksowe. Co więcej, zdarza się, że wszelkie przejawy niezadowolenia ze strony pracowników w przypadku tego rodzaju organizacji ławo jest stłumić argumentem, że wyrażane głośno niezadowolenie może zaszkodzić „wspólnej sprawie”. Bywa to niekiedy bardzo skuteczny sposób, aby przez taką presję psychiczną zamknąć pracownikom usta.

Wzniosłe cele, złe warunki

Związkowcy, którzy przyjrzeli się warunkom pracy osób zatrudnionych w organizacjach pozarządowych przekonują, że powinni oni być traktowani jako regularni pracownicy – z zastrzeżeniem, że mają świadomość, iż nie zawsze jest to możliwe – i sami czuć się właśnie takimi pracownikami.
„Niektóre organizacje pozarządowe na swoich sztandarach mają hasła związane ze zwiększeniem partycypacji społecznej, niektóre realizują projekty na rzecz współudziału obywateli i obywatelek w życiu publicznym – niech stowarzyszenie lub fundacja będzie tym miejscem, gdzie proces ten ma swój początek. Dążmy do przywrócenia idei stowarzyszenia, gdzie najwyższą władzą jest walne zebranie członków i członkiń, a zarząd jest podmiotem, który wdraża decyzje. Zmierzajmy do tego, abyśmy jako pracownicy i pracownice miały faktyczny wpływ na nasze miejsce pracy – zarówno w aspekcie warunków pracy, celów strategicznych, jak i merytorycznych zadań realizowanych przez organizację” – apelują działacze OZZ IP.
Zaledwie 1/3 organizacji pozarządowych zatrudnia ludzi na stałe umowy o pracę. Pozostałe 2/3 działa na ich rzecz w ramach innych, niepewnych umów, a więc mają mniejszą ochronę prawną. Z różnych szacunków wynika, że trzeci sektor w Polsce zatrudnia ogółem blisko 100 tys. pracowników (mowa o zatrudnionych na etatach, przy czym mogą to być cząstkowe etaty, a więc dotyczyć większej liczny osób). Od czasu, gdy w III RP sektor ten się rozwinął, wiele z nich przestało pełnić funkcję stowarzyszeń skupiających zaangażowanych aktywistów, lecz wiele z nich przekształciło się w wyspecjalizowane organizacje, które nierzadko na swoją działalność otrzymują poważne środki – zarówno od państwa, instytucji międzynarodowych czy też ze środków pochodzących z „1-procenta”, o ile mają status Organizacji Pożytku Publicznego.

trybuna.info

Poprzedni

Przebudzenie potentatów

Następny

Real Madryt boi się kibiców Legii