Kolejny raz CBOS zapytał Polaków, co o wiedzą i co sądzą o stanie wojennym. Dwadzieścia lat temu ponad połowa Polaków (54 proc.) była przekonana o słuszności tej decyzji, a mniej niż jeden na trzech (30 proc.) był przeciwnego zdania.
Obecnie dwie piąte badanych (41 proc.) są skłonne przyznać, że był to krok uzasadniony; a jedna trzecia (35 proc.) ocenia go źle. Odsetek osób wstrzymujących się od oceny wciąż pozostaje podobny, na poziomie poniżej jednej czwartej (obecnie 24 proc.)
To jest dowód niewyobrażalnej wręcz klęski rządowo-prawicowej propagandy, która co najmniej od 27 lat zajadle, wściekle, z pianą na pysku prowadzi wojnę z historią. W Polsce za rządów prawicy o stanie wojennym nie mówi się inaczej niż w kategoriach kryminalno-zbrodniczych. W tej atmosferze wynik podany przez CBOS – 41 proc. badanych skłonnych przyznać, że stan wojenny był uzasadniony – świadczy o tym, że Polacy zachowują zdrowy rozsądek. A przecież nie można zapominać o presji poprawności politycznej, która wielu ankietowanym nakazuje ostrożność w wypowiadaniu sądów na ten temat. W tym upatruję przyczyn ciągle dużego odsetka tzw. „niezdecydowanych”. To prawdopodobnie ci, „którzy swoje myślą”, ale wolą tego nie uzewnętrzniać.
Jak nie chcą – nie muszą. Ale na moim pokoleniu, na pokoleniu, które stan wojenny zastał w takim momencie życia, że każdy musiał wybierać, ciąży jeszcze jeden, być może najważniejszy obowiązek patriotyczny. W obliczu bezmiaru nienawiści, odwetu, odsądzania od czci i wiary ludzi, którzy stanęli przy gen. Jaruzelskim, musimy mówić naszym dzieciom, wnukom, znajomym, rodzinom – jak było naprawdę.
Oni-władza mają teraz wszystko, odbierają renty, emerytury, nie liczą się z żadnymi zasługami i poświęceniami dla państwa. Ograbiają z zapracowanych przez lata pieniędzy, odzierają z godności. Jest tylko kwestią czasu, kiedy wychowają sobie też „nowego człowieka”, kiedy te statystyki CBOS się zmienią… Chyba, że im przeszkodzimy. Tylko my to możemy zrobić – ci którzy byli, widzieli i pamiętają. To nie był dobry czas dla Polski, ale uratowaliśmy ją przed nieporównanie gorszym.