Minął rok od klęski wyborczej. SLD przeżyło, wbrew tysiącom „życzliwych lewicy”, kierujących Sojusz do grobu. Po roku notowania wyborcze Sojuszu oscylują wokół poprzeczki uprawniającej do reprezentowania swych wyborców w parlamencie. Powrót do pracy w Sejmie RP to podstawowy cel SLD w obecnym planie trzyletnim.
Lekko nie będzie. Polska lewica pójdzie do wyborów podzielona i dobrze się stanie, jeśli będą tylko dwie listy wyborcze na lewicy.
Hipsterska – stworzona przez Partię Razem i jej sojuszników oraz lewicowa „Starówka” skupiona wokół SLD. Różnice pomiędzy obu listami będą programowo minimalne, ale personalnie wyraziste. Choć pewnie wielu z SLDowców spróbuje lewicowej hipsterki i znowu powdzięczy się do zmitologizowanych „młodych”. Zaś towarzysze z Razem nieraz zaskoczą bolszewickim sekciarstwem i totalnym odrzuceniem lewicowych „nienaszych”.
Mam jednak naiwną nadzieję, że oba lewicowe nurty wstrzymają się od, ulubionego przez prawicowe media, wzajemnego, publicznego obsrywania się. Zajmą się za to pozyskiwaniem bliskich sobie wyborców.
Zwłaszcza, że potencjalni wyborcy SLD zwykle nie widzą w Partii Razem alternatywy wyborczej dla Sojuszu. A potencjalny wyborca Razem prędzej swego głosu nie odda, niż zagłosuje na „nielewicę” z SLD. Dlatego przyszły sukces wyborczy SLD nie polegać będzie na taktycznym urwaniu jednego procenta poparcia Partii Razem, tylko wyrwaniu ze stanu absencji wyborczej swych byłych, ostatnio uśpionych wyborców. A także przekonania do siebie swych byłych wyborców, którzy głosowali ostatnio na PO i PiS.
W zeszłorocznych wyborach prezydenckich i parlamentarnych wyborcy odrzucili system i praktykę III Rzeczpospolitej. Program reaktywacji jej, prezentowany przez KOD, nie ma już politycznego i intelektualnego sensu.
Walcząc z IV Rzeczpospolitą PiS nie wolno przeciwstawiać jej utopii minionej już III Rzeczpospolitej. Lewica polska powinna opracować alternatywny wobec kaczystowskiej IV RP swój ustrój V Rzeczpospolitej. Ludowej i Sprawiedliwej. Nawiązujący do niekwestionowanego dorobku cywilizacyjnego Polski Ludowej. Tej historycznej „Rzeczpospolitej Drugiej i Pół”.
Ostatnie parlamentarne decyzje dowodzą, że partiom lewicowym trudno będzie za trzy lata zaproponować atrakcyjnie brzmiący, alternatywny wobec PiS program socjalny. Bogatszy i realistyczny. Lewica nie może kwestionować programu „500+”, czy obniżenia wieku emerytalnego. Powinna za to zmodyfikować te decyzje. Ograniczyć pomoc socjalną dla bogatych rodziców, zaproponować nowy system emerytalny dostosowany do nowych form zatrudnienia.
SLD prezentowana jest w prawicowych mediach jako partia ludzi starych, czyli partia schyłkowa, bo wymierająca. Bez przyszłości. Wielu działaczy SLD oszołomionych taką propagandą wstydzi się swojego elektoratu, bo w Polsce nadal panuje fałszywy kult młodości. W efekcie działacze partyjni wolą mechanicznie, bezmyślnie propagować gładkie „młode twarze” niż ludzi doświadczonych, lecz pomarszczonych.
Jak na takiej promocji „młodych” wyszedł Sojusz wystarczy przypomnieć, co teraz zrobią dwaj ostatni młodzi przewodniczący SLD, albo, czym się zajmuje młoda kandydatka SLD w wyborach prezydenckich. Propagowana przez tych doświadczonych.
Dzisiaj paradoksalnie szansą na sukces SLD są ludzie starsi. Emeryci. Żyjący statystycznie coraz dłużej. Osamotnieni przez państwo, które nie dba o ich aktywność i radość życia.
Już w tym roku 16 procent naszego społeczeństwa, to ludzie w wieku 65+. Z roku na rok ich odsetek będzie się zwiększał.
Najstarsi ze starzejących się bywają szczęściarzami, jeśli zdążyli załapać się na świadczenia emerytalne. Jeszcze przed ustawowym wydłużeniem wieku emerytalnego przez koalicję PO- PSL.
Gorzej mają pokolenia 50+ i 60+. To często ludzie, którzy nie pracują już etatowo. Nie dlatego, że nie chcą, lub nie potrafią. Są bez umów o pracę, bo zlikwidowano im zakłady pracy albo ich stanowiska pracy. Albo zwolniono ich w czasie „optymalizacji” tych stanowisk. Czasem, aby dać pracę młodszym i tańszym. Innych zmuszono do rezygnacji z etatu i zarejestrowania jednoosobowej działalności gospodarczej. Czyli do zarabiania na śmieciowych umowach.
Ludzi starszych nadal rządząca Polską prawica traktuje jak ludzi już prawie zmarłych. Nie proponuje się im „elastycznych” umów o pracę, albo systemu świadczeń przedemerytalnych. Dopiero teraz rząd PiS obniżył im próg wieku uprawniającego do pobierania emerytur.
Ale nadal o problemach ludzi starszych niewiele się u nas dyskutuje. Czasem wstydliwie przypomni się o deficycie lekarzy – geriatrów. Podczas debat o wzroście demograficznym rzadko wspomina się o demograficznej roli babć i dziadków. A przecież bez ich pomocy wiele matek i ojców marzących o karierze zawodowej nie zdecydowałoby się na posiadanie dzieci. To seniorzy uzupełniają deficyty żłobków i przedszkoli. Mamy już urlopy tacierzyńskie i macierzyńskie, czemu nie możemy mieć przedemerytalnych świadczeń dla babć i dziadków?
Polscy seniorzy żyją skromnie, często biednie. Choć nie wszyscy. Wiedzą o tym gangi okradające ich metodami: „na wnuczka” albo „na pielgrzymkę i sprzedaż cudownych garnków”. Jeszcze gorsi są „banksterzy” wciskający im długoletnie, złodziejskie polisy. Seniorów łatwo jest oszukać, bo często nie są o tych zagrożeniach informowani. Nie chroni ich wystarczająco prawo konsumenckie. Bo ludzie starsi nie demonstrują na ulicach, a ich potencjalnym kierunkiem migracyjnym najczęściej są cmentarze.
Trudno też im się uchronić przed polskimi prawicowcami, apostołami „polityki historycznej”. Ci opluwają ich życie i zawodowy dorobek. Dekomunizują im młodość, szczują trumny jednych przeciwko drugim. Burzą pomniki, wykopują kości, zakłamują historię.
SLD powinno walczyć o przywrócenie godności wszystkich budowniczych Polski Ludowej. Wszak oni zapracowali na majątek prywatyzowany potem przez władców III i IV RP. Powinno walczyć o godność Żołnierzy Walczących. Zdobywców Berlina, Monte Cassino, Wału Pomorskiego, a nie wiejskich gorzelni i gminnych posterunków MO.
Starsi ludzie zbyt często są w Polsce samotni. Za mało jest uniwersytetów III wieku, klubów seniora, domów dziennej opieki. Stowarzyszeń przez nich tworzonych i stowarzyszeń ich wspierających. Za często tworzy się jedynie getta dla seniorów, zamiast korzystać z ich wiedzy, kwalifikacji.
Czemu zachęca się młodych do wolontariatu, a starszych już nie? Oni też potrafią się opiekować, zająć kimś potrzebującym.
Polska starość nie musi być smutna. Starość, to może być radość. Radość z dalej wykonywanej pracy, niekoniecznie w pełnym wymiarze. Radość z życia rodzinnego, opieki nad wnuczkami. Z aktywnego wypoczynku. Z działalności społecznej, wolontariackiej w pozarządowych stowarzyszeniach.
Jeśli SLD zacznie reprezentować interesy starszych rychło odzyska drugą, polityczna młodość.
Wtedy ci ukochani młodzi wyborcy sami do Sojuszu przyjdą.