9 grudnia 2024

loader

Strajk kobiet

PRAWA CZŁOWIEKA – W środowiskach kobiecych nie ustaje wrzenie spowodowane niedawnymi decyzjami Sejmu dotyczącymi ustawy antyaborcyjnej. Co więcej, protest zaczyna się rozszerzać na osoby, które dotąd nie angażowały się w działalność społeczno-polityczną.

Debata w Sejmie nad dwoma projektami ustaw, z których jeden zakłada odebrania kobietom prawa do aborcji, zaś drugi – liberalizację obecnie obowiązujących przepisów, zaktywizowała nie tylko środowiska bezpośrednio zaangażowane w po jednej bądź drugiej stronie sporu. Do batalii o prawo kobiet do decydowania o sobie włączają się osoby, które dotąd nie wykazywały większego zainteresowania problemami społeczno-politycznymi a politykę traktowały jako coś im obcego. Kolejny raz sprawdziło się stare powiedzenie, że „możesz nie interesować się polityką, ale polityka interesuje się tobą”.

Oszustwo PiS-u

W czwartek. posłankom i posłom przedstawiono dwa wykluczające się projekty – formalnie obywatelskie. Pierwszy zakładający bezwzględny zakaz aborcji oraz karanie kobiety nie tylko za poddanie się zabiegowi, ale wręcz za poronienie, gdyby okazało się, iż np. jej „niefrasobliwy” tryb życia mógł się do tego przyczynić. Projekt ten praktycznie uniemożliwia także badania prenatalne, które w wielu sytuacjach pozwalały lekarzom leczyć choroby i ratować płody już na tym etapie. Jeśli wejdzie on w życie, żaden lekarz nie odważy się podjąć jakiejkolwiek ingerencji, która mogłaby zagrozić płodowi – bo trafi za to do więzienia.
Drugi projekt, opracowany przez środowiska lewicowe, przewidywał prawo do swobodnej decyzji kobiety o ewentualnej aborcji do 12. tygodnia ciąży oraz rozwinięcie programu edukacji seksualnej w szkołach i rozszerzenie dostępu do środków antykoncepcyjnych. Posłowie zdecydowali, że do dalszych prac w Sejmie przeszedł jedynie projekt prawicy, zaś propozycja środowisk lewicowych przepadła już w pierwszym czytaniu. I to mimo zapowiedzi rządzącego PiS o tym, iż żaden projekt obywatelski nie zostanie odrzucony już na tak wczesnym etapie.
Taka postawa posłów i posłanek wywołała zrozumiałe oburzenie wśród działaczek broniących praw kobiet, które już zabrały się za organizowanie różnego rodzaju akcji i protestów w obronie prawa kobiet do samostanowienia przypominając, że jest to elementarna część praw człowieka, uznawana w całym cywilizowanym świecie. Łącznie z teokracjami – państwami islamskimi, które nie mają aż tak restrykcyjnych przepisów antyaborcyjnych, jakie już od 1993 r. obowiązują w Polsce.

Czarny protest trwa

W całej Polsce trwa akcja „Czarny protest”. Odbyło się już kilka demonstracji – zarówno w Warszawie pod Sejmem, jak i w innych miejscowościach. Te osoby, które nie mogły uczestniczyć w protestach ulicznych, demonstrowały swój sprzeciw wobec nieludzkich zapędów prawicy ubierając się na czarno. Wynik piątkowego głosowania w Sejmie sprawił, że akcja zaczyna przybierać inne, niekiedy zaskakujące formy. Zyskała też duże wsparcie ze strony artystów i celebrytów,, którzy postanowili wykorzystać swoją popularność dla nagłośnienia zamachu na prawa kobiet w Polsce, także na arenie międzynarodowej.
Aktorka i reżyserka Krystyna Janda, powołując się na doświadczenie Islandek z 1975 r., wezwała publicznie do zorganizowania ogólnopolskiego strajku kobiet. Ponad 40 lat temu obywatelski Islandii, walczące o swoje prawa, skrzyknęły się do jednodniowego, masowego protestu. Polegał on na powstrzymaniu się przez kobiety nie tylko od pracy zawodowej, ale też wszelkich zajęć domowych. Masowość akcji uzmysłowił społeczeństwu Islandii oraz jej władzom, jak ważny jest wkład kobiet w życie społeczne państwa i że władza musi się liczyć z ich zdaniem, inaczej kraj przestanie po prostu funkcjonować. Bo przestał.
Inicjatywa Jandy –została bardzo szybko podchwycona nie tylko przez środowiska kobiece, ale przez zwykłych obywateli.

Wsparcie mężczyzn

Nie brakuje wśród nich mężczyzn, którzy na różne sposoby wyrażają solidarność z walką Polek o swoje elementarne prawa.. Wielu z nich podkreśla, iż prawo do decydowania o rodzicielstwie dotyczy również ich życia i nie pozwolą, aby decyzje w tej sprawie były dyktowane przez niewielką grupkę fanatyków religijnych i politycznych, którzy mają duży wpływ na obecną, prawicową większość rządzącą. Nie ulega przy tym wątpliwości, że swoją siłę owi prawicowi fanatycy zawdzięczają wsparciu ze strony hierarchów kościoła katolickiego, który od lat zabiega o dalsze ograniczenie praw kobiet.
„Jest dla mnie niepojęte, że w XXI wieku, w samym centrum Europy przychodzi Wam walczyć o prawa do decydowania o samych sobie. Czarna nadeszła chwila nie tylko dla Pań. Od ograniczenia Waszych praw tak naprawdę się zaczyna. Nie możemy na to pozwolić. Mam matkę, trzy siostry, przyjaciółki, koleżanki i nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek miał decydować za nie. Nie mam cienia wątpliwości co do swojej męskości, ale teraz czuję się kobietą. W moim zespole w pracy jest dziewięć kobiet. Dzisiaj oznajmiłem im, że nie chcę ich widzieć 3 października w pracy. Całym sercem jestem z Wami” – napisał jeden z internautów.
TA ustawa dotknie tylko kobiety. I nie chodzi o to, że może twoją siostrę, córkę czy kogoś tam bliskiego. Dotknie konkretnie, bezpośrednio ciebie, kolego” – napisał inny z mężczyzn wspierających planowany Strajk Kobiet. „To TY nie będziesz mógł zdiagnozować swojego dziecka. Dziecka na które czekałeś, pragnąłeś i wyglądałeś. Nie zdiagnozujesz, więc też nie będziesz mógł nic dalej zrobić. Leczyć, przeciwdziałać, pomóc. Nic. Totalna bezsilność i brak wiedzy. To TY nie będziesz mógł zrobić amniopunkcji i przez całą ciążę będziesz srał w gacie, jak kiepsko USG wyjdzie. To TY będziesz przeżywał katusze, gdy jednak coś pójdzie tragicznie nie tak, a potem przez kolejne długie miesiące żył z żywym trupem. (…) To ty będziesz siedział z nią w sądzie czekając na to, czy może odstąpią od oskarżenia. Wreszcie to TY zostaniesz „słomianym wdowcem” jak Ją zamkną, gdy się okaże, że jednak nie odstąpią (względnie pójdziesz za współudział…). Koniec końców, to ty będziesz próbował dodać jej otuchy i pozbierać ten wrak człowieka, który dostaniesz zwrotnie jak już Ją wypuszczą. Nieważne czy ze szpitala, sądu czy więzienia. Wrak”. – to post innego internauty.

Narastający protest

Sojusz organizacji i stowarzyszeń prokobiecych, zaapelował do pań, by w najbliższy poniedziałek, 3 października kobiety pracujące wzięły dzień wolny, wykorzystując w tym celu obowiązujące przepisy prawne, uczennice i studentki nie przyszły na zajęcia, a kobiety niepracujące, na wzór strajku Islandek, powstrzymały się od wykonywania obowiązków domowych.
Akcja ma się ona zakończyć o godz. 18.00 „z przytupem” – jego forma ma zależeć od inwencji kobiet, które będą uczestniczyły w proteście. W najbliższych dniach uczestniczki mają ustalić, jaką formę przyjmą ich lokalne protesty. Najważniejsze jest to, aby zostały one zauważone i by ich skutki były realnie odczuwalne w skali masowej. Roboczo akcja jest określana jako „Czarny Poniedziałek”.
Wcześniej, bo już w najbliższą sobotę, 1 października o godz. 13.00 pod Sejmem., ma się odbyć kolejna demonstracja w stolicy pod hasłem „Żarty się skończyły!”. Podobnie jednak jak w przypadku planowanego „Strajku kobiet”, chodzi w niej o nagłośnienie problemu i zaprezentowanie skali społecznego oporu wobec planów, które uderzają nie tylko w prawa kobiet, ale całego społeczeństwa.

 

KOMENTARZ

Mgła PiSu

Radykalny projekt zakazujący aborcji został formalnie zgłoszony jako projekt obywatelski, opracowany przez środowiska konserwatywne i katolickie z komitetu „Stop Aborcji”. Od strony prawnej, został on opracowany przez słynne już stowarzyszenie prawników Ordo Iuris. Jak ujawniły media, organizacja powiązaną z amerykańską skrajną prawicą. Projekt jest przychylnie przyjmowany przez część sympatyków PiS oraz samych polityków tej partii, którzy z różnych względów nie chcieli firmować go własnym szyldem, ale jak pokazało piątkowe głosowanie w sejmie, w pełni go popierają. Podobnie jak spora część posłów PO, ruchu Kukiz’15 oraz PSL, a nawet .Nowoczesnej.
Formalnym autorem wniosku o odrzucenie lewicowego projektu ustawy o liberalizacji prawa do aborcji już w pierwszym czytaniu był lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, Nie zapominajmy (i nie zapomnijmy do następnych wyborów!), że to właśnie ze strony PSL padł taki wniosek, a nie ze strony PiS. Co więcej, część klubu PiS, w tym jego ścisłe kierownictwo z Jarosławem Kaczyńskim na czele, głosowało za przekazaniem tego projektu do dalszych prac w komisjach sejmowych. A więc znowu formalnie nie można tej partii zarzucić złej woli, zwłaszcza że oficjalnie PiS dał swobodę swoim posłom w głosowaniu nad oboma projektami.
Faktyczną motywacją działaczy PSL był strach przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi, które mogą odbyć się nieco wcześniej niż zakłada to kalendarz wyborczy. Ludowcy są silni właśnie w samorządach, które obsiedli – jak określił to jeden z polityków lewicy – niczym „zielona pajęczyna” i z czego czerpią bardzo wymierne korzyści i to od ponad 20 lat. Stanąwszy wobec coraz bardziej realnej groźby rozwalenia przez PiS PSL-owskiego układu w samorządach, zapewne zgodzili się firmować taki wniosek, którego PiSowi składać nie wypadało, jako że jeszcze przed wyborami zapowiedział, iż każdy wniosek obywatelski przejdzie przez pierwsze czytanie w Sejmie. Podejrzewam, że PSL się srodze zawiedzie po wejściu w taki układ, czego doświadczyły inne partie, które poszły swego czasu na podobne „ustawki” z Prezesem.

W tej sytuacji nie może dziwić PiS-owska teoria o „sztucznej mgle”, która miała doprowadzić (jako jedna z wersji) do katastrofy prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem w 2010 r. To sam PiS jest bowiem mistrzem w tworzeniu zasłon dymnych i wysyłaniu na pierwszy plan innych, którzy odwalą za nich czarną robotę i będą za to rozliczani. Jak premier Szydło za decyzje podejmowane przez Prezesa.

trybuna.info

Poprzedni

Licha ta ekstraklasa

Następny

Powołani przez Nawałkę