Będzie wojna. PiS-u z Izraelem. Zawodowi, narodowo- katoliccy patrioci jako casus belli wykorzystają pewnie przyznane przez uniwersytet w Jerozolimie doktoraty honoris causa dla profesor Barbary Engelking i pisarki Olgi Tokarczuk. I uderzą.
Będzie wojna na gesty, wojna na słowa. Nowa i hybrydowa. PiS Polska musi jakoś zareagować. Nie będą „żydzi” pluć w twarz zawodowym patriotom. Żerujących w licznych redutach, szańcach, okopach pod wezwaniem „Ochrony dobrego imienia” Polski i Polaków.
Honorowe doktoraty przyznane w Jerozolimie Polkom, uważanym przez prominentów PiS za „antyPolki”, wywołają „spontaniczny” odwet zjednoczonych szańców i okopów. Polowania z nagonką w mediach społecznościowych, nowe pogróżki ministra Czarnka, potępiające, antysyjonistyczne wiece.
I pewnie kolejne płachty ogłoszeń prezentujących słuszne poglądy „patriotycznych” środowisk zamieszczane w prestiżowych, światowych mediach. Publikowane tam na koszt podatników, czyli nas. Kolejne „Misie” z komedii Stanisława Barei rodem.
A przy okazji paru „reduciarzom” kapną też zwyczajowe prowizje wpłacane przez wydawców za takie ogłoszenia. Bo kto ma zawodowego patriotę w rodzie, tego bieda nie ubodzie.
Rządzące w Polsce elity PiS wielokrotnie nagradzały się za wspaniałą promocję „dobrego obrazu Polski w świecie” i „obronę dobrego imienia Polski i Polaków”. Zwykle taką promocję Polski, naszej historii i kultury traktowały jako wojnę propagandową i kulturową. Obronę przed „antypolskimi” politykami historycznymi innych państw, najczęściej naszych sąsiadów. Heroiczną walkę z powszechnym rzekomo na świecie „antypolonizmem”. Cóż skoro Żydzi mają antysemityzm, to Polacy nie gęsi i też swój „antypolonizm” mieć muszą.
Każdy początkujący wojak wie, że „najlepszą obroną jest atak”. Nic dziwnego, że organizowane przez elity PiS „obrony dobrego imienia Polski” zwykle miały charakter wojen prewencyjnych. Malowano w biało-czerwone barwy samoloty polskiego LOT-u. Aby dumnie łopotały na globalnym niebie i porażały swą polskością. Podobnie razić miał przemalowany tak pełnomorski jacht. Aby żeglując po morzach i oceanach sławił dumę „powstałego z kolan” Narodu.
Niestety nowe szaty samolotów nie poprawiały ich rejsowej punktualności. Zakupiony patriotyczny jacht nadal nie wpłynął na szerokie wody. Promocja dobrego wizerunku Polski, jej kultury i historii dokonywana przez elity PiS, okazała się równie skuteczną jak ogłoszona przez ministra Błaszczaka „trójwarstwowa obrona przeciwlotnicza Polski”. Czyli kolejną kiełbasą wyborczą.
W Polsce mamy dwójkę żyjących laureatów nagrody Nobla. Można by ich wykorzystać w promowaniu naszego kraju. Ale Lech Wałęsa i Olga Tokarczuk uważani są za „antyPolaków” przez zawodowych patriotów PiS. Są przez nich plugawieni w imię „obrony dobrego imienia Polski”.
Prominenci PiS wielokrotnie obiecywali też, że w czasie swych rządów stworzą nowe, prawdziwie polskie elity kulturalne i naukowe. Alternatywne wobec skażonych „dydaktyką wstydu” obecnych „łże elit”. Na szczęście zrealizowano to jak obietnicę „miliona polskich samochodów elektrycznych”.
Cudze chwalicie, swojego nie znacie, zna to każdy polski patriota. Ale kiedy słyszy „suka biłgorajska”, to niejeden otwiera usta ze zdziwienia. Nie tylko on. Czy ktoś z was słyszał coś o takiej suce? A może usłyszał ją kiedyś?