„To historyczny moment”, powiedział metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz, mając na myśli otwarcie w dniu 11 listopada Świątyni Opatrzności Bożej. Uroczystości potrwają trzy dni. Jak dobre wiejskie wesele.
Różnica jest taka, że na prawdziwym weselu koperty daje się po, zaś w przypadku świątyni – zanim… Ale co tam! Niech się darczyńcy nacieszą. Wyciśnięto z nich tyle kasy, że budowla nie tylko kształtem upodobniła się do największej wyciskarki soków na świecie.
Skarżyli się biskupi, że aż 225 lat musieli czekać na spełnienie obietnicy Sejmu Wielkiego, bo jak nie zabory, to komunizm kłody pod nogi im rzucał. Faktycznie – PRL najpierw budował mieszkania, produkcję AGD rozwijał w drugiej kolejności.
Za to „wolna Polska” nigdy biskupom grosza nie skąpiła. Wierzący – niewierzący, chce – czy nie, budżet płacił. Czyli – każdy płacił… Jak to w kościele – a to w pieniądzach, a to w gotowiźnie. Wyciskarka pochłania wszystko.
Jej konstrukcja składa się z Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, Świątyni Opatrzności Bożej oraz Panteonu Wielkich Polaków. To bardzo sprytny pomysł. Pozwala wyciskać kasę państwową ile wlezie, gdyż dysponent naszych pieniędzy zawsze może powiedzieć, że łoży na muzeum, czyli na placówkę kultury, a nie na placówkę kultu religijnego, czego mu zresztą rozdział Kościoła od Państwa wzbrania. Wydatki kościelne, na które państwo zobowiązało się płacić zapisane są w Konkordacie, ale Konkordat prawicowe rządy i samorządy, te nasze współczesne „dziewice konsystorskie”, wespół z hierarchami od początku objeżdżają zgrabnym slalomem między paragrafami.
W 2008 r. warszawska archidiecezja otrzymała z tej puli 30 mln złotych. W 2011 r. kolejne 4 mln zł. Oprócz tego archidiecezja w latach 2009-2014 dostała na muzeum 42,5 mln zł z innej puli Ministerstwa Kultury – Funduszu Promocji Kultury. W sumie na sfinansowanie Świątyni Opatrzności Bożej (oficjalnie – na część muzealną Centrum) budżet państwa wydał już 70 mln zł. – ponad połowę tego, co archidiecezja i jej darczyńcy. Dodatkowe 20 mln złotych wyłożył sejmik województwa mazowieckiego.
Później koalicja PO-PSL przyznała muzeum kolejne 16 mln zł… Zaiste tak skutecznej i wydajnej wyciskarki pieniędzy z podatników nie zaprojektował żaden Bosch, Philips, ani inny Braun. A przecież to nie koniec. Sporo rzeczy jest niezaczętych, mnóstwo ciągle nieskończonych… Jak wiadomo tzw. stan surowy, to co najwyżej 1/3 wszystkich kosztów. Archidiecezja uspokaja, że to jeszcze co najwyżej marne 35 mln., ale zapewne sama w to nie wierzy.