To zupełnie nieprawdopodobne. W tym samym państwie, w którym każda szklaneczka whisky wypita przez prezydenta (a teraz byłego prezydenta) Aleksandra Kwaśniewskiego po dziś dzień jest mu policzona i wypomniana, w którym przy pomocy prasy z niczego rozkręcono dwie afery skutkujące dymisjami premierów, ta sama prasa w obliczu prawdziwego – jak wszystko wskazuje – skandalu właściwie milczy, a co najwyżej miauknie coś półgębkiem, żeby lepiej udawać swą bezstronną służbę prawdzie.
Rzecz się rozgrywa publicznie, bo w Internecie i nikt nie składa doniesienia, prokuratura nie wszczyna postępowania z urzędu – ot, ktoś coś plecie, ale przecież to ktoś niewiarygodny… A ratownik z Cetniewa, który mówił, że widział Kwaśniewskiego z Auganowem (choć Kwaśniewski był w tym czasie w Londynie) był wiarygodny?!
O co chodzi? O Stonogę chodzi. Biznesmena, który klnie jak szewc, ale ciągle ma jakieś sensacje w zanadrzu. Jego właśnie jest pełno w Internecie i to na skutek jego ostatnich rewelacji zapiskało potężne Radio Zet. No, właśnie – zapiskało, choć w przywoływanych przykładach z przeszłości grzmiało pod niebiosy od rana do nocy!
Owóż ów Stonoga… Przepraszam – pan Zbigniew Stonoga, w weekend najpierw przyznał się, że materiały z tak zwanej afery podsłuchowej, która była niczym „cementowe buty” dla Platformy Obywatelskiej, dostał od samego Jacka Kurskiego! W ostatnią niedzielę zaś dowodził, że za ujawnieniem podsłuchanych rozmów prominentnych działaczy Platformy Obywatelskiej stoi de facto PiS.
– To była akcja, która odbyła się wspólnie i w porozumieniu z PiS. Z pełną premedytacją ją przeprowadziłem. Cieszę się, bo jednak takie szkodniki, jak cudowne dziecko polskiej demokracji Radek Sikorski jest, gdzie jest – opowiadał pan Stonoga, przepraszam – pan Zbigniew Stonoga – w programie „Skandaliści” w Polsat News”.
Na drugi dzień, pan Radosław Sikorski, bynajmniej nieobrażony, rozsyłał po Internecie kolejne opublikowane przez pana Zbigniewa Stonogę nagrania. Tym razem walące obuchem w PiS!…
Jedna z opublikowanych rozmów, to rozmowa pana Stonogi do asystentką posła Adama Kwiatkowskiego z PiS (dziś sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta). Pani asystentka komunikuje panu Stonodze, co następuje:
Pan poseł upoważnił mnie do przekazania panu informacji, że wszystkie ustalenia między panem a panem Andrzejem Dudą pozostają aktualne. Proszę poprzeć pana Andrzeja Dudę w wyborach. Zostanie pan ułaskawiony, tak jak się panowie umawialiście. Sprawa zostanie rozpoznana w trybie prezydenckim.
Wpis z nagraną rozmową pan Stonoga opublikował pod „tłitem” prezydenta Andrzeja Dudy, który złożył za pośrednictwem Internetu życzenia wszystkim dziadkom w dniu ich święta.
Pan Stonoga zamieścił także nagranie swojej rozmowy z byłą posłanką Samoobrony – Danutą Hojarską – która potwierdza, że doszło do spotkania Stonoga – Kurski:
Danusiu – nagrywam tę rozmowę. Kurski dał mi te akta na dysku, ale czy ty byś potwierdziła przed sądem jak doszło do tych kontaktów.
Pani Hojarska: – Mogę powiedzieć, że wiem, że żeście się spotkali, ale co sobie przekazaliście, to już nie moja sprawa.
– Ale o samym fakcie, że do tego spotkania tuż przed wyborami doszło, ja ci mówiłem, że chodzi o ten dysk.
– No mówiłeś, ale reszta, to już wasza sprawa, nie wiem, co macie do załatwienia.
– Ale w tej części dotyczącej spotkania z Kurskim mogę liczyć na twoje potwierdzenie.
– Możesz, możesz.
– Tę rozmowę mogę upublicznić?
– Możesz, możesz…
„Upublicznił”, no i cisza! Radio Zet bąknęło „dla porządku”, ale nikt sprawy nie ciągnie, nikt nie upomina się o śledztwo, nikt nie zgłasza interpelacji, nikt nie woła o komisję sejmową, nikt ni żąda sprawdzenia autentyczności nagrań… Taki kraj się porobił