8 listopada 2024

loader

Tęczowy, wakacyjny Gdańsk

Tęczowy

Parada Rownosci środowisk LGBT

Sobotni VI Trójmiejski Marsz Równości w Gdańsku, który odbył się pod hasłem „Mamy tylko jedno życie”, zaimponował przede wszystkim liczebnością, zgromadził bowiem kilka tysięcy osób.

Barwny i pogodny korowód osób LGBT i ich sympatyków ciągnął się długo i przemaszerował z czterech lokalizacji, w tym z Długiego Targu pod Europejskie Centrum Solidarności na placu „Solidarności”. W porównaniu z tym nieliczne grupki przeciwników Marszu (w tym Młodzieży Wszechpolskiej) prezentowały się bardzo skromnie. Na czele marszu pojawiła się m.in. prezydentka Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która podkreśliła, że osoby LGBT winny korzystać ze wszystkich praw. Powiedziała nadto, że „Gdańsk jest dzisiaj miastem tęczowym” i dodała, że prawa wszelkich mniejszości w tym seksualnych są nieodłącznym składnikiem państwa demokratycznego.

Marsz miał charakter pokojowy, nie doszło do żadnych incydentów, mimo tego że miał także anypisowskie ostrze. Wśród haseł, które można było dostrzec była między innymi słynna fraza streszczająca się do ośmiu gwiazdek. Pojawiły się też hasła: „Polska zawsze była tęczowa”, „Aborcja prawem każdej osoby z macicą”, „Strajk kobiet”, „Żyjemy w kraju, w którym zarodek jest bardziej człowiekiem, niż ja”, „Jesteśmy różni, jesteśmy równi, jesteśmy razem”, „Tu jest Polska, Tu jest Unia”, „Miłość do planety i drugiej kobiety”, „Miłość przeciw nienawiści”, „Wieczność poczeka klimat nie”. W Marszu uczestniczyli członkowie Trójmiejskiej Akcji Kobiecej, Centrum Praw Kobiet, grupy Tolerado, Obywateli RP, Komitetu Obrony Demokracji, Zieloni, a także białoruska działaczka feministyczna Jana Szostak.

Przyłączyły się do niego także posłanki Lewicy, które jechały busem z napisem „polityczki Lewicy” i m. in. zbierały podpisy pod projektem ustawy liberalizującej prawo do aborcji. W tle tegorocznego Marszu był m.in. sprzeciw wobec inicjatywy Kai Godek, której grupa złożyła do laski marszałkowskiej projekt ustawy zakazującej „propagandy homoseksualnej”, w tym m.in. takich marszów jak sobotni.

W przeciwieństwie do dramatycznych zajść z sierpnia zeszłego roku, gdy policja brutalnie spacyfikowała demonstrantów LGBTQ w Warszawie,tym razem zachowała się nienagannie ochraniając Marsz i trzymając jego przeciwników na bezpieczną odległość. Jednak ponad 1000 osobowa grupa umundurowanych funkcjonariuszy, liczne pojazdy służbowe z błyskającymi na niebiesko kogutami, zaparkowane w bocznych do trasy Marszu ulicach mimo wszystko nie robiły dobrego wrażenia.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Kolory Tybetu

Następny

Zapraszamy do debaty

Zostaw komentarz