3 grudnia 2024

loader

Idą na noże

fot. Solidarna Polska / Facebook

Temperatura sporu na linii PiS – Solidarna Polska doszła do wrzenia. Politycy obu formacji komunikują się za pomocą mediów i rzeczników. Swojej frustracji z obecnego koalicjanta nie kryje także Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS przyznaje, że jest napięcie pomiędzy premierem a ministrem sprawiedliwości. Racje – jak mówi – dominują po stronie premiera, a Ziobro „nie zdaje sobie sprawy z naszych uwikłań”.

„Minister Ziobro po prostu nie dostrzega różnego rodzaju komplikacji. No jakby nie zdaje sobie sprawy z zakresu uwikłań, w których jest Polska i musi być, bo jesteśmy na rynku światowym i jednocześnie jesteśmy w tych uwikłaniach, które wynikają z naszej obecności w Unii Europejskiej” – mówił Kaczyński.

„Nasze społeczeństwo – i to jest wynik zdrowego rozsądku – chce, żeby Polska w Unii Europejskiej była. Gdyby to wszystko wziąć pod uwagę to, owszem, zdarzają się błędy, ale generalnie rzecz biorąc, ta linia, która jest reprezentowana przez premiera, jest linią bezalternatywną” – dodał Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS był też pytany o to, czy Polska otrzyma pieniądze z KPO przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi. „Co do tej sprawy to się nie wypowiadam, bo za wiele już było zwrotów sytuacji, żeby można było cokolwiek przewidzieć. Już parę razy wydawało, że już wszystko jest załatwione” – odpowiedział.

To nie koniec publicznych starć między dwoma partiami.

Zbigniew Ziobro ma prawo wyrażania swoich opinii; jest zasadnicza różnica w kontekście spraw unijnych – ja się w tym obszarze z nim kategorycznie nie zgadzam, ale to nie oznacza, że Zjednoczona Prawica musi się teraz rozejść – powiedział rzecznik rządu Piotr Müller

Müller został zapytany o stosunki wewnątrz koalicji rządzącej między PiS a Solidarną Polską, a także o wypowiedzi Zbigniewa Ziobry w rozmowie z tygodnikiem „Sieci”. Lider Solidarnej Polski powiedział m.in., że „smutna prawda jest taka, że żaden rząd od początku III Rzeczypospolitej nie poczynił tak daleko idących koncesji na rzecz transferu realnej, faktycznej władzy z Warszawy do Brukseli”.

Rzecznik powiedział, że w przypadku takich różnic w koalicji ostatecznie decyzje podejmuje lider – „a liderem tego obozu jest Jarosław Kaczyński”. „W związku z tym oczywiście – Zbigniew Ziobro ma prawo wyrażania swoich opinii. Ja się akurat w tym obszarze z nimi kategorycznie nie zgadzam, ale to nie oznacza, że Zjednoczona Prawica musi się w tej chwili rozchodzić” – oświadczył.

„Możemy jedynie przekonywać Zbigniewa Ziobrę; na koniec dnia, jeżeli będzie różnica zdań, to zdecyduje o tym parlament, jeżeli to są kwestie parlamentarne, a jeżeli rządowe, to większością w rządzie są przedstawiciele PiS, więc tu nie ma żadnego problemu” – dodał.

Spór o sędziów pokoju

Konflikt sięga szerzej, niż tylko sprawy europejskie. Wprowadzenie instytucji sędziów pokoju jest jedną ze sztandarowych propozycji programowych Kukiz’15. Paweł Kukiz od miesięcy deklarował, że warunkiem dalszego wspólnego głosowania z PiS jest uchwalenie ustawy o sądach pokoju do końca września. Na początku października Kukiz poinformował, że zawiesza wspólne głosowanie z PiS w Sejmie w ramach zawartej w ubiegłym roku umowy między jego formacją a PiS.

Jarosław Kaczyński powiedział, że w kwestii sędziów pokoju „jest problem z ministrem Ziobro”. „On nie chce się w tej chwili na to zgodzić, a bez niego nie mamy większości dla tej sprawy. No chyba, że ktoś byłby tym zainteresowany z opozycji” – mówił. Kaczyński dodał, że ostatnio rozmawiał z ministrem sprawiedliwości i przedstawił mu różne propozycje dotyczące instytucji sędziów pokoju. „No, ale on nie chce ich zaakceptować. Tak to w tej chwili wygląda” – mówił.

Prezes PiS podkreślił jednak, że nie jest to „definitywny koniec” projektu dot. sędziów pokoju. „My będziemy do tego wracać” – zapewnił. Kaczyński wskazał, że według przyjętych założeń warunkiem istnienia sądów pokoju byłoby „spłaszczenie struktury sądownictwa”. „Wszystkie sądy byłby okręgowe, to znaczy rejonowe zmieniłyby się w okręgowe, byłyby tylko filią sądu okręgowego, którego ośrodek byłby tam, gdzie jest dotychczas, a tymi sądami najniższej instancji byłyby sądy pokoju. Wiele milionów sprawy by po prostu przeszło to tych sądów, przynajmniej 25 procent, może nawet więcej. Wtedy to może przyspieszyłoby po prostu działanie sądownictwa, to jest bardzo ważny problem. W tym sensie byłoby to pożyteczne” – tłumaczył.

MJ

Redakcja

Poprzedni

Prokuratorzy nasi i tamci

Następny

Na Wyspach nie chcą zamarzać