8 listopada 2024

loader

Walczą o prawo do aborcji

Środowiska lewicowe od kilku tygodni prowadzą walkę przeciwko planom zaostrzenia tzw. ustawy antyaborcyjnej. W całym kraju trwają zbiórki podpisów pod inicjatywami w tej sprawie.

Politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej wyszyli z inicjatywą ogłoszenia referendum w sprawie dopuszczalności aborcji. Podpisy pod obywatelskim wnioskiem o takie referendum są zbierane podczas imprez organizowanych przez Sojusz w różnych miastach Polski. Można je również składać w lokalnych siedzibach partii. Przedstawiciele SLD stwierdzili, że zakresie dopuszczalności zabiegów aborcji powinni zdecydować sami obywatele, zamiast kolejny raz pozwolić narzucić sobie rozwiązanie opracowane przez środowiska konserwatywne.
Od kilku tygodni w Sejmie leży obywatelski projekt ustawy – zgłoszony przez jedną z prawicowych fundacji – przewidujący wprowadzenie bezwzględnego zakazu aborcji, a więc zaostrzający obecne prawo antyaborcyjne, a i tak należące do jednego z najbardziej restrykcyjnych w Europie. Perspektywa, że zostanie on przegłosowany przez obecną większość sejmową jest bardzo realna, bowiem parlament jest zdominowany przez partie, których przedstawiciele od dawna opowiadają się za tego rodzaju zmianami. Dwie inicjatywy podjęte przez środowiska lewicy mają zatrzymać te zmiany. Decyzja w tej sprawie będzie jednak zależała od wsparcia obywateli.

Niech zdecydują obywatele

Z apelem o nie zaostrzanie przepisów antyaborcyjnych zwróciło się niedawno do partii rządzącej Forum Równych Szans i Praw Kobiet SLD. List w tej sprawie ma zostać dostarczony do wszystkich posłanek i posłów Prawa i Sprawiedliwości.
Autorki listu twierdzą, że Polska powinna dążyć do zmniejszenia zabiegów aborcji – do których i tak dochodzi mimo obowiązującego zakazu, tyle że w podziemiu aborcyjnym – zaś zadaniem polityków jest określenie, w jaki sposób można to osiągnąć. Zdaniem działaczek Forum, obowiązujący od 1993 r. prawny zakaz aborcji (poza nielicznymi wyjątkami) nie miał na to wpływu, a zaostrzenie go tylko pogorszy sytuację kobiet, szczególnie tych najbiedniejszych.
„Doświadczenie pokazuje, że najmniej zabiegów przerwania ciąży dokonuje się w państwach, gdzie obywatele mają łatwy dostęp do rzetelnej naukowej wiedzy na temat swojej seksualności oraz powszechny dostęp do antykoncepcji. W państwach, które wprowadziły restrykcyjne prawo antyaborcyjne liczba oficjalnie dokonywanych aborcji jest niska, istnieje jednak zjawisko podziemia aborcyjnego” – oceniają. Zaostrzenie obowiązującego prawa narazi kobiety na ryzyko utraty zdrowia a nawet życia na skutek nielegalnych zabiegów, którym mogłoby zapobiec wprowadzenie rzetelnej edukacji seksualnej w szkołach oraz lepszy dostęp do antykoncepcji. Niestety, obecny rząd również te prawa zamierza ograniczyć. Takie drastyczne rozwiązania przewiduje właśnie obywatelski projekt ustawy odbierającej Polkom prawo do aborcji. „Apelujemy do wszystkich, którym bliskie jest zdrowie i życie kobiet o nie popieranie tej inicjatywy. Apelujemy również o poparcie dla wszystkich inicjatyw, których intencją jest zwiększenie zakresu wolności kobiet w decydowaniu o własnym ciele” – napisały działaczki SLD do polityków partii rządzącej.
Działaczom SLD udało się dotychczas zebrać ponad 80. tys. podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie dopuszczalności aborcji. Aby wniosek w tej sprawie został rozpatrzony przez Sejm, trzeba ich zebrać aż 500 tys. Na szczęście, nie ma limitu czasu, w jakim owe podpisy muszą być zebrane. Przedstawiciele Sojuszu zapewniają, że będą je zbierać aż do skutku. – Zakładaliśmy, że uda nam się zebrać podpisy do końca czerwca, ale jeśli nie, to będziemy zbierać je także w wakacje. Zaangażowaliśmy się w to i chcemy doprowadzić tę zbiórkę do końca – mówi Anna Maria Żukowska, rzeczniczka SLD.

Chcą liberalizacji prawa

Z osobną inicjatywą w sprawie dopuszczalności zabiegów aborcji wyszło środowisko skupione wokół Inicjatywy Polskiej – stowarzyszenia założonego przez obecnych oraz byłych członków SLD (skupiającego głównie działaczy samorządowych). IP opracowała projekt ustawy liberalizującej obowiązujące dziś przepisy, m.in. dopuszczający prawo do aborcji ze względów społecznych i życiowej sytuacji kobiety.
Projekt ustawy, którego celem jest zmiana dotychczasowych przepisów zapewnia kobietom w ciąży pełną opiekę zdrowotną, wprowadza edukację seksualną w szkołach, daje dostęp do nowoczesnych metod antykoncepcji i możliwość legalnego i bezpiecznego przerywania ciąży. Podpisy poparcia pod tym projektem zbiera koalicja „Ratujmy Kobiety”, zrzeszająca działaczy Inicjatywy Polskiej, Partii Zieloni, przedstawicielki Kongresu Kobiet, Partii Kobiet, stowarzyszenia Równość i Nowoczesność oraz Fundacji Izabeli Jarugi-Nowackiej, Fundacji Feminoteka i Fundacji im. Kazimierza Łyszczyńskiego. Pod projektem ustawy, aby trafił on do Sejmu, musi podpisać się minimum 100 tys. osób. Termin zbierania podpisów kończy się pod koniec lipca.

Kto domaga się zakazu?

Projekt zakładający bezwzględny zakaz aborcji trafił do Sejmu w połowie marca. Został zgłoszony przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop Aborcji”, skupiający Fundację „Pro-Prawo do Życia” oraz Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Współzałożycielem pierwszej z nich jest m.in. prof. Bogdan Chazan – słynny już ginekolog, o którym stało się głośno, gdy jako dyrektor Szpitala Świętej Rodziny w Warszawie odmówił małżeństwu, którego ciążę prowadził, zabiegu dopuszczalnej prawnie aborcji, choć płód był obarczony nieuleczalnymi wadami. Dodatkowo, nie wskazał on innego lekarza ani placówki, gdzie para mogłaby przerwać ciążę. Na skutek tej decyzji kobieta urodziła śmiertelnie chore dziecko – m.in. pozbawione czaszki osłaniającej mózg – które umarło po kilkunastu dniach niewyobrażalnego cierpienia. Druga organizacja skupia zaś prawników, którzy sami o sobie piszą, iż są think-thankiem zrzeszającym „prawników broniących konserwatywnych wartości w praktyce stosowania prawa”.
Podobny projekt trafił też do Sejmu ubiegłej kadencji. Został on wówczas poparty ponad 400 tys. podpisami obywateli. Pod aktualnym projektem, jak informują jego autorzy, podpisało się już ponad 122 tys. obywateli, a więc już teraz wiadomo, że trafi on pod obrady Sejmu. I nie jest wykluczone, że zostanie przyjęty.
W odpowiedzi na pomysł wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji, w Internecie powstała grupa „Dziewuchy Dziewuchom”, skupiająca na jednym z portali społecznościowych już ponad 105 tys. sympatyków. Jak informuje jedna z aktywistek grupy, w logo wspomnianego Instytutu Ordo Iuris znajduje się Lew Judy – „taki sam, jak w logo założonej w 1960 r. w Brazylii organizacji Tradiçao, Família e Propriedade (Tradycja, Rodzina i Własność). Jej statutowym celem jest «obrona chrześcijaństwa przed zagrożeniem masonerii i komunizmu», a jej filie istnieją w blisko 30 krajach. Obecnie najintensywniej działa w Ameryce Południowej, ale także w Niemczech, Francji i USA. Jak ustaliła Rzeczpospolita, w Polsce filią tej organizacji jest krakowski Instytut Edukacji Społecznej i Religijnej im. ks. Piotra Skargi, który «nadzoruje działalność Ordo Iuris i jest jego fundatorem. W 2013 r. przeznaczył 50 tys. zł na rozruch Ordo Iuris i użyczył na pierwsze miesiące działalności prestiżowego lokalu blisko Uniwersytetu Warszawskiego».”
Działaczki „Dziewuchy Dziewuchom” poszukały w Internecie i ustaliły kolejne ciekawostki związane z tą organizacją. Okazuje się, że we wrześniu 2014 r. Ordo Iuris zwróciło się do Sejmu o nieratyfikowanie Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Z kolei były lider Ordo Iuris, Aleksander Stępkowski, prawnik i profesor Uniwersytetu Warszawskiego, „pracuje w Ministerstwie Spraw Zagranicznych jako podsekretarz stanu ds. prawnych, traktatowych oraz PRAW CZŁOWIEKA. Europejska Federacja Humanistyczna zaliczyła tę organizację do jednej z 28 organizacji ekstremistów religijnych”. Okazuje się również, iż jednym z głównych działaczy Ordo Iuris jest Jerzy Kwaśniewski, pełnomocnik prof. Chazana. Skupieni w tej organizacji prawnicy działali również przeciwko edukacji seksualnej w szkołach.

KOMENTARZ

Organizacje zabiegające o wprowadzenie bezwzględnego zakazu aborcji od wielu lat działają m. in. w Stanach Zjednoczonych. Skupiają one przede wszystkim ekstremistów religijnych (nie tylko katolickich) oraz prawicowych radykałów. W Stanach zasłynęły one m. in. z okupowania klinik ginekologicznych, w których dokonuje się legalnych (w niektórych stanach) zabiegów aborcji. Ich działacze wielokrotnie dokonywali zamachów na życie pracowników tych klinik. Rzekoma „bezwzględna ochrona każdego życia”, głoszona przez aktywistów tego rodzaju organizacji, w praktyce może więc zostać sprowadzona do hasła: „kara śmierci za aborcję”.
Jak widać, w Polsce wynik ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych zadziałał dla tego rodzaju organizacji niczym wiatr w żagle. Nie warto dziś liczyć na to, że obecny układ większości parlamentarnej powstrzyma ich szaleństwo. Jedyna nadzieja w aktywności społecznej i jak największa liczba podpisów poparcia, zebrana pod obiema inicjatywami, których celem jest obrona praw kobiet do decydowania o swoim życiu.

trybuna.info

Poprzedni

Ludzie niczym śmiecie

Następny

Program mieszkaniowy lewicy