8 listopada 2024

loader

Widmo V Rzeczypospolitej

Jeszcze tysiącletnie panowanie Jarosława Kaczyńskiego nie ugruntowało się solidnie, a już niektórzy zwiastują epokę po nim nadchodzącą.

Piąta Rzeczpospolita poczęła się jakieś trzy lata temu w umyśle ówczesnej posłanki Anny Grodzkiej – wówczas – reprezentującej Partię Zieloni. Jej autorstwa jest także koncept „Polski fair”, który Grodzka rozpropagowała w Sejmie i poza nim. Chodzi o taki rodzaj funkcjonowania Polski, który nie zamieniałby sporej części jej mieszkańców w odpady kapitalistycznego snu o wielkim sukcesie.
Wbrew temu co się w Polsce zwykło myśleć, nie są to mrzonki lewackiej inteligencji, tej od kawy latte podawanej na warszawskim Placu Zbawiciela. Nawet kraje nieszczególnie zamożne, takie jak Czechy, potrafią się tak urządzić, żeby każdy miał choć skromne mieszkanie i nie musiał uciekać z kraju, by przeżyć. Czy słyszał kto o masowej emigracji z Czech (a nawet Węgier) w minionym ćwierćwieczu? Nie było jej, bo nie było prawdziwych do niej powodów, choć przepaść w zarobkach między Czechami a np. Niemcami jest ciągle ogromna.

Przemyśleć cele od nowa

W Manifeście na rzecz V RP (www.piatarzeczpospolita.pl) akcentuje się zarówno odrzucenie III RP jako państwa, które zapomniało o bezpieczeństwie socjalnym połowy swoich obywateli i reprezentowało głównie interesy elit, jak i odcięcie się od autorytarnych i antywolnościowych pomysłów środowiska PiS. Koncept V RP na obecnym etapie to pomysł na wielką publiczną debatę o przyszłości Polski i Unii Europejskiej, tak aby była ona do przyjęcia z punktu widzenia interesów większości. To jest pomysł trochę nawiązujący – choć nie wprost – do szwedzkiej idei „domu ludu”, czyli państwa demokratycznego, troszczącego się o prawa, wolności i zabezpieczenie materialne wszystkich a jednocześnie budującego nowoczesną, konkurencyjną i zrównoważoną gospodarkę. Rozwój gospodarczy jest w tym modelu środkiem do celu, a nie celem. Celem jest rozwój społeczny obejmujący wszystkich. V RP znaczy tyle, że jej zwolennicy uważają, że jest potrzebne poważne przemyślenie fundamentów oraz celów funkcjonowania państwa. Warto zauważyć, że nienazwanym ale realizowanym celem III RP był rozwój gospodarczy rozumiany głównie jako wzrost wskaźników PKB, natomiast celem ludzi Kaczyńskiego jest nieograniczona władza w autorytarnym państwie, w którym kwestie społeczne są tylko narzędziem a nie priorytetem. Celem koncepcji 500+ było przecież wygranie wyborów i wsparcie dzietności, a nie przemyślana i spójna polityka społeczna, czy likwidacja biedy. Sam pomysł dopisania kolejnego numeru („V”) do Rzeczpospolitej ma charakter symboliczny i podkreśla wagę oraz konieczność przełomu, który miałby się dokonać.
Z czasem pomysł V RP Grodzkiej rozpalił paru dziennikarzy. Rafał Woś z „Polityki”, czołowy dziennikarz ekonomiczny młodego pokolenia, poświęcił mu dwa spore teksty opublikowane w Wirtualnej Polsce. Idea V RP – czyli reorientacji celów państwa – dobrze koresponduje z diagnozą polskiej sytuacji gospodarczej i społecznej, którą opublikował w swojej książce – „Dziecięca choroba liberalizmu”. W jednym z tekstów Woś nawet prorokował o przyszłym miejscu narodzenia V RP – na warszawskim pobojowisku po Hannie Gronkiewicz-Waltz. Ojcami nowej, prosocjalnie nastawionej republiki mieliby być Jan Śpiewak lub Rober Biedroń. Lub jeszcze ktoś inny.

III RP splajtowała?

W końcu w tym roku powstała strona i profil fejsbukowy V RP. Gdy tylko pomysł z końcem lipca dotarł do w mediów społecznościowych, widmo zmian systemowych rozpaliło głowy w różnych środowiskach. Powstał podpisany przez ponad setkę sygnatariuszy dokument „Żegnaj III RP. List otwarty do środowisk lewicowych”. Podpisali go m.in. działacze polityczni (od SLD do Razem), naukowcy, ludzie kultury, dziennikarze. Tam nowy duch straszy już na potęgę: „Widmo krąży po ulicach – widmo innej Rzeczpospolitej. Wszystkie potęgi starej III RP połączyły się w świętej nagonce przeciw temu widmu: Kaczyński i Schetyna, TVP i TVN, krytycy „Okrągłego Stołu” i jego obrońcy. To widmo prowadzi nas poza alternatywę starego porządku i pełzającego autorytaryzmu, który usiłuje go wywrócić. Alternatywę, która przez ostatnich 28 lat skutecznie uniemożliwiała konsekwentną demokratyzację życia publicznego, wyjście poza neoliberalną politykę gospodarczą kolejnych rządów i zakwestionowane pasożytniczej pozycji elit politycznych.”
Główna teza przesłania jest taka: „III RP nie spełniła swojej obietnicy – obietnicy złożonej polskiemu społeczeństwu w schyłkowej fazie PRL-u, gdy po ideałach „Solidarności” i postulatach Sierpnia 1980 roku nie pozostał ślad w rzeczywistości planu Balcerowicza, bezrefleksyjnej prywatyzacji gospodarki czy uelastyczniania rynku pracy. Skoro III RP definitywnie nie spełniła swojej obietnicy – o czym właśnie się przekonujemy – to czas ją pożegnać. III RP jest projektem niemożliwym. Nie ma do niej powrotu. W tym zwrotnym momencie historii potrzebujemy nowej Rzeczpospolitej, nowych opowieści, które pomogą ją zbudować. Jeżeli przyłączymy się do obrony starego porządku, nowy budował będzie nam Jarosław Kaczyński.”
Autorzy mają rację, gdy piszą o III RP jako projekcie trwale niemożliwym w pewnym sensie. Wszak przeżywa on już swój drugi upadek. Pierwszy był w latach 2005-7. Istnieje w III RP gen samozagłady, podobny do tego jaki ma w sobie Kaczyński – każdy jego sukces prowadzi do rychłej porażki. W przypadku III RP fundamentalną słabością jest jej wąskie i chybotliwe zaplecze społeczne, co zresztą autorzy listu podkreślają.
Tekst pt. „Ku V Rzeczpospolitej. Nieuchronnie się do niej zbliżamy” (anonsowany na pierwszej stronie gazety) napisał na początku sierpnia dla „Dziennika Trybuny” Krzysztof Janik. To pewna ciekawostka, bo Janik był przecież jednym ze współbudowniczych III RP, jako minister i prominentna postać w dobrych czasach SLD. Janik najpierw stawia diagnozę: „III Rzeczpospolita dobiega końca. Starzy przestali ją lubić, a młodzi już jej nie chcą. Czwartej – która materializuje się na naszych oczach – zwyczajnie się boją. Trzeba zatem myśleć co dalej”. Janik uważa, że lewica ponosi winię za sukces Kaczyńskiego w 2005 roku i że to SLD musi teraz zaprezentować pomysł na nową Polskę. Autor przedstawia analizę zmian społecznych po 1989 r, i konkluduje, że Kaczyński wykorzystał szansę, gdy „Polska stała się nie dla Polaków” w sensie szans i perspektyw dla sporej części młodych. Janik podkreśla, że Kaczyńskiego od władzy może odsunąć tylko nowa, atrakcyjniejsza od IV RP opowieść i wizja, której jeszcze nie ma.

Nowa wizja – narzędzie opozycji

Zapewne największą niespodzianką może być reklama idei V RP ze strony jednego z czołowych liberalnych intelektualistów, Jarosława Kuisza, redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”. Pisze o Piątej Rzeczpospolitej na łamach nomen omen „Rzeczpospolitej” („Czy Polska maszeruje w stronę V RP”), że „podziały po stronie opozycji może zasypać równie symboliczny projekt V RP, czyli spisywanie postulatów na czas po PiS-ie. Można byłoby wówczas wreszcie wyjść z reaktywności wobec prawicy rewolucyjnej i zaproponować agendę na przyszłość. Dla jasności: to nie dzielenie skóry na niedźwiedziu ani wezwanie do zmiany konstytucji. Hasło V RP to strategiczna próba wyjścia z pata programowego. Istotne byłoby tu spokojne rozważenie, co chcielibyśmy pozostawić z III RP, a co dodać nowego. Do debaty mogliby się włączyć państwowcy, konserwatyści i legaliści, także z prawicy umiarkowanej, co doskonale widać na przykładzie ‘reformy’ sądownictwa.” Z powyższego wynika, że dla Kuisza V RP miałaby być przede wszystkim nie tyle bardzo nowatorską wizją i zdecydowanym zerwaniem, co chwytem marketingu politycznego, który zjednoczyłby opozycję i zmobilizował wokół niej społeczeństwo. Kuisz widzi potrzebę zmian, ale nie są to chyba zmiany fundamentalne, które postuluje Grodzka, Janik, i sygnatariusze listu „Żegnaj III RP!”.
Nie zmienia to faktu, że poparcie ze strony klasycznego liberała dla pewnego symbolicznego zerwania z przeszłością, jakim byłaby przecież inauguracja V RP jest o tyle zaskakujące, że – wydawałoby się – to właśnie III RP była realizacją snu o liberalnej Rzeczpospolitej. Liberałowie różnych odmian głosili dotąd, że III RP jest nie tylko fundamentalnie właściwa, ale również, że jedynie możliwa jako pomysł na współczesną Polskę. Kuisz nie jest tu jedynym wątpiącym w III RP liberałem – list „Żegnaj III RP” podpisał prof. Andrzej Szahaj, najsłynniejszy bodaj przedstawiciel polskiego socjalliberalizmu.
Jaki będzie los widma V RP krążącego – jak na razie – głównie nad polskimi mediami i niektórymi głowami? Bardzo możliwe, że podzieli los większości widm – rozwieje się w promieniach porannego słońca. Ale nie można też wykluczać, że dołączy do elitarnego grona marzeń realizowanych. Przecież teraz żyjemy w kraju ze snów Jarosława Kaczyńskiego. Marzenia czasem się spełniają…

trybuna.info

Poprzedni

Otwartość według IPN

Następny

Piekło, które rozpętało PiS