W ciągu najbliższych trzech lat czekają nas cztery kampanie wyborcze.
W bieżącym roku ważne, bo przez wszystkie siły polityczne uznane za sprawdzian wiarygodności – wybory samorządowe. Od ich wyniku zależeć będzie przyszły kształt sceny politycznej w Polsce, zmiany, wyprowadzania sztandarów i powstanie nowych formacji. Trwające już dziś przetasowania, widoczne szczególnie w walce na forum parlamentarnym pokazują na trwającą już konfrontację o przyszłe miejsca we władzach lokalnych , jak też na forum państwa (Sejm, Senat i inne instytucje władzy).
Lewicy nie ma w Sejmie i w Senacie od ponad dwóch lat, wcześniej przez wiele lat po 2005 roku stanowiła opozycję bez możliwości wpływania na proces legislacyjny i decyzje rządowe, miała jednak udział w procesie parlamentarnym i proporcjonalny dostęp do mediów publicznych. Aktualny stan nie powinien być akceptowany zarówno przez samą lewicę, jak i inne siły polityczne wyznające zasady demokracji – czymś nienaturalnym w naszej sferze cywilizacyjnej jest bowiem brak reprezentacji bardzo istotnej części społeczeństwa w stanowieniu prawa i kontroli jakości rządzenia. Stan, w którym lewicy pozostało jedynie narzędzie protestów ulicznych jest unikalny w Europie.
Jeśli spojrzymy na udział lewicy w władzach państwa w okresie po roku 1990, to można wyznaczyć kilka aktywnych okresów, w których lewica i lewicowa narracja w mniejszym lub większym stopniu miała wpływ na myślenie społeczne i proces legislacyjny. Trzeba tutaj wymienić dwie kadencje prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego (1995-2000 i 2000-2005), który do dziś spotyka się z bardzo pozytywnymi ocenami okresu sprawowania władzy. Lewica miała także czterech premierów: Józef Oleksy (1995-1996), Włodzimierz Cimoszewicz (1996-1997), Leszek Miller (2001-2004) z Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Marek Belka (2004-2005) bezpartyjny. Nieprzerwanie do roku 2015 lewica miała w Sejmie swój klub parlamentarny.
Podobna sytuacja była w okresie II Rzeczypospolitej. PPS jak i inne ugrupowania szeroko rozumianej lewicy uczestniczyły w procesie parlamentarnym, premierami kolejnych rządów byli ludzie wywodzący się z PPS: Ignacy Daszyński, Jędrzej Moraczewski, Józef Piłsudski, Walery Sławek, Janusz Jędrzejewicz, Aleksander Prystor i Władysław Sikorski. Przeszli oni do historii jako wielcy patrioci i sprawni administratorzy. Podobnie sytuacja wyglądała w samorządach, np. w Radzie Warszawy aktywnie działał Stanisław Dubois.
Brak dziś obecności lewicy na forum publicznym zastanawia, bowiem sytuacja społeczna, szczególnie trwający stan rozwarstwienia i praktyka polityczna prawicy i neoliberałów zmierzająca do ograniczenia demokracji i łamania Konstytucji tworzy bardzo sprzyjający grunt pod działania ruchów i organizacji protestu, kierujących się ideami lewicy. Gdzieś został popełniony błąd, zaniechanie, gdzieś zabrakło wyobraźni. Stan spraw społecznych wymaga w najbliższych miesiącach radykalnych przedsięwzięć i wyciągnięcia wniosków z sytuacji, w której wizerunek publiczny lewicy nie skłania wyborców do jej poparcia i nie buduje wiary i nadziei w jej siłę sprawczą na forum państwa.
Wizerunek polskiej lewicy został w ostatnich latach mocno nadwyrężony. Mała, kilkuprocentowa część opinii publicznej ma zaufanie do głoszonych przez liderów lewicy poglądów, jak też prezentowanych programów. Na ten stan rzeczy składa się zarówno zestaw brutalnych działań propagandowych przeciwników lewicy, a jest ich wielu i posiadają potężne instrumenty działania, jak również brak dobrego pomysłu lewicy na opisanie rzeczywistości wokół nas i zaproponowanie lewicowej alternatywy wobec realizowanej dotychczas z marnym skutkiem neoliberalnej wersji kapitalizmu.
Wiadomo, że świat – zarówno Stany Zjednoczone, jak i większość państw Unii Europejskiej, a także Chiny odrzucają neoliberalizm i próbują tworzyć nowe, przyszłościowe wersje ustrojowe w oparciu o modele wywodzące się ze społecznej gospodarki rynkowej i zaprzęgnięcia rynków, w tym finansowych, do realizowania interesów państw lub ugrupowań ponadnarodowych. Polska myśl polityczna i ekonomiczna jest jeszcze dalej w erze Konsensusu Waszyngtońskiego i retoryki Balcerowicza.
Polska lewica nie ma wyjścia – musi dojść sama ze sobą do porozumienia i uporządkować sytuację wokół siebie, wyłonić liderów, którzy mogą stanowić alternatywę polityczną i osobową wobec takich postaci prawicy, jak Jarosław Kaczyński. W oparciu o posiadane zasoby w sferze programowej zbudować alternatywę ustrojową, którą zrozumie i przyjmie społeczeństwo. Powinniśmy wystrzegać się błędów w sferze programowej i personalnej popełnionych podczas ostatniej kampanii, która pogrzebała marzenia o władzy snute o dość iluzoryczną koncepcję Zjednoczonej Lewicy.
Lewica musi zadbać o swój mocno nadwątlony wizerunek.