To może początek, pierwszy mały krok, ale warto się nim ucieszyć i w dość powszechnym upadku dobrych manier gorąco poprzeć. Redakcje trzech katolickich pism odważyły się przeciwstawić się idiotyzmowi biskupów, którym nie podobał się nader chrześcijański gest znaku pokoju i głośno dali temu wyraz. Jednak stała się w Polsce rzec zupełnie niesłychana. Zamiast pokornego milczenia świeccy zabrali głos.
Chwała im za to. Oto fragmenty ich komunikatu (znalazłem go tylko na portalu fronda.pl oczywiście z odpowiednim komentarzem, który jednak pomijam, bo jest boleśnie przewidywalny):
Z szacunkiem przyjmujemy komunikat Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w sprawie kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju”. Jest to pierwszy dokument, w którym polscy biskupi pragną, wraz z papieżem Franciszkiem, „przede wszystkim potwierdzić, że każda osoba, niezależnie od swojej skłonności seksualnej, musi być szanowana w swej godności i przyjęta z szacunkiem”. Pasterze Kościoła w Polsce uznają też konieczność zapewnienia „pełnego szacunku towarzyszenia” rodzinom, których członkowie odkrywają skłonności homoseksualne. Zaangażowanie naszych środowisk jako patronów medialnych wspomnianej kampanii miało na celu – wyłącznie! – podkreślenie tych właśnie elementów nauczania Kościoła, które są w Polsce mało znane i rozpowszechniane. Wydaje się nam, że dzięki dzisiejszemu stanowisku Prezydium KEP ten cel kampanii został właśnie osiągnięty. Polscy katolicy otrzymali od pasterzy jednoznaczne wezwanie do traktowania homoseksualnych sióstr i braci z godnością i szacunkiem. Jeśli nawet nasze zaangażowanie w kampanię zostało niewłaściwie zrozumiane, to być może jest to felix culpa, szczęśliwa wina. Nasza decyzja objęcia patronatem medialnym kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju” wywołała wątpliwości części opinii publicznej, także księży biskupów. Zgodnie jednak z wyraźnymi deklaracjami organizatorów kampania dotyczyła wyłącznie wymiaru relacji między osobami i nie miała na celu przedstawiania żadnych postulatów politycznych, prawnych czy doktrynalnych. Kontrowersyjne treści niektórych wypowiedzi wideo są wyrazem osobistych doświadczeń i indywidualnych przekonań ich autorów, co m.in. zostało zaznaczone w serwisie YouTube przy ich prezentacji. Świadomi jesteśmy, że dla wielu osób skłonności homoseksualne stanowią „trudne doświadczenie” (KKK 2358). W pełnej zgodzie z Magisterium i reprezentującymi je biskupami będziemy dalej konsekwentnie angażować się w działania Kościoła zmierzające do zapewnienia tym osobom odpowiedniej troski duszpasterskiej i znalezienia dla nich właściwego miejsca we wspólnocie wiary.
Kraków-Warszawa, 14 września 2016 r.
Dominika Kozłowska, redaktor naczelna miesięcznika „Znak”,
Piotr Mucharski, redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”,
Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”
A jednak okazało się, że jestem naiwniakiem — bo oto pisma „naprawdę katolickie” z biuletynem episkopatu i KAI piórem red. nacz. Marcina Przeciszewskiego już się patronatem trzech pism katolickich zajęły. Mamy szereg głosów domagających się ni mniej ni więcej tylko odebrania przymiotnika katolicki rzeczonym pismom. Na nic głosy usprawiedliwiające redaktorów „Tygodnika”, „Więzi” i „Znaku”. Potrzeba nam zdrowej doktryny i jednoznacznej wykładni. Żadnego rozmywania!
Mnie nie obowiązuje zgoda z Magisterium i reprezentującymi je biskupami, więc nie muszę się z mego całkowitego poparcia dla inkryminowanej przez biskupów tłumaczyć. Radziłbym jednak hierarchom (i prawicowym dziennikarzom) zająć się grzechami w samym Kościele, który jest naprawdę zgorszeniem i to nie tylko dla wiernych katolików, ale w ogóle wszystkich. Mam nadzieję, że dożyję dnia, kiedy to hierarchowie podziękują świeckim za odwagę głoszenia pokoju wśród skłóconego i coraz serdeczniej wzajemnie nienawidzącego się społeczeństwa (nominalnie katolickiego).
Jednak dla zachowania symetrii przywołam także (również z portalu fronda.pl) fragmenty petycji środowisk prawicowych skierowanej do kardynała Dziwisza:
Środowiska prawicowe chcą, aby metropolita krakowski odebrał możliwość posługiwania się tytułem „katolicki” redakcjom „Tygodnika Powszechnego” oraz „Znaku”. Powodem jest nieustanne angażowanie się w akcje sprzeczne z nauczaniem Kościoła Katolickiego. Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris oraz Fundacja Życie i Rodzina zainicjowały akcję zbierania podpisów pod petycją do JE kardynała Stanisława Dziwisza, wzywającą do odebrania przymiotnika „katolicki” zbuntowanym redakcjom z Krakowa. Od wielu lat redakcja „Tygodnika Powszechnego” wykazuje się ostentacyjnym nieposłuszeństwem w stosunku do magisterium Kościoła, głosząc poglądy niezgodne z katolicyzmem (zwłaszcza w kwestii bioetyki i seksualności). (…)Środowiska prawicowe uważają, że zarówno TP jak i Znak (oraz warszawska „Więź”) wykorzystują Kościół Katolicki dla działań, które są weń w swej istocie wymierzone. Zdecydowane stanowisko w tej sprawie zajął ostatnio kard. Dziwisz. Dlatego, aby uniknąć dalszego zgorszenia wśród wiernych, obywatele proszą, aby obie redakcje nie występowały więcej jako „katolickie”, gdyż takie są już wyłącznie z nazwy, a nie ze względu na głoszone treści.
Bardzo jestem ciekaw wyniku tego starcia. Jak na razie bliżsi mi katolicy otwarci zachowują się bardzo nieśmiało, dyskretnie i lękliwie. Ich fundamentalistyczni oponenci mówią twardym i pewnym siebie głosem. Czują poparcie polityków i mediów narodowych, jeśli zdobędą całkowite poparcie (bo już częściowe mają) hierarchów to znaczy, że mamy w Polsce tylko jeden słuszny wykład katolickiej doktryny. I to nie jest doktryna jaką od trzech lat głosi papież Franciszek.
Uff, oddycham z ulgą. Jak dobrze, że jestem poza tymi podziałami, choć nie ukrywam, że kibicuję Dominice Kozłowskiej, Piotrowi Mucharskiemu i Zbigniewowi Nosowskiemu. Obawiam się jednak, że im moje poparcie nie pomoże. Ufam, że nie zaszkodzi.