Kontynuuję moje wypisy-wypominki z dziennika czasów pierwszej burzy i pierwszego naporu.
8 lutego 1991 „Gazeta Wyborcza” daje na czołówkę tytuł „Ateizm – najgorsza z religii”. To nie „GW” oczywiście tak uważa, lecz zastępca prokuratora generalnego Janusz Eksner. „Gazecie” Eksner tłumaczył się tak: „Nie chciałbym, aby traktowano mnie jak inkwizytora szykującego totalną rozprawę z ateistami. Ani ateizmowi, ani ateistom z mojej strony (…) nic nie grozi”.
To był łaskawca. A mógł zabić.
Mimo, że pełnia zimy, to wyraźnie daje się odczuć gorączka przedwyborcza. Zapisek z 17 lutego: „Niejaki Olgierd Baehr, człowiek o mentalności stupajki zapytał: „Czym zajmuje się Sejm, w którym wybrana została była pezetpeerówka”.
O Izabelę Sierakowską mu chodziło. Ale uwierzycie, że był taki działacz prawicy, jak Olgierd Baehr? A był, taki krępy, o figurze zapaśnika Zbyszka Cyganiewicza, ale zaginął w pascalowskich „milczących, niezmierzonych przestrzeniach”.
Co rusz natrafiam na swoje uszczypliwości w stosunku do Stefana Niesiołowskiego, niektóre tak złośliwe, że hadko cytować. Tym bardziej, że mój znienawidzony kiedyś Niesiołowski to dziś mój poputczyk. Zwyczajnie się w nim zakochałem. Tak jak go nienawidziłem, tak dziś spijam mu z ust miód, gdy z pogardą karmazyna gnoi pisuarów („cicho panie jenot”, o jednej posłance: „pisowska łupa”, „ty pisowski nieuku”, „Kaczyński podpalacz Polski”). To, że dziś jestem po tej samej stronie barykady co Niesioł, to tak jakby taki dajmy na to Chaim Rumkowski, starszy żydowskiego getta w Łodzi, został w 1943 roku ministrem pracy w rządzie kanclerza Hitlera.
Pod datą 26 lutego napisałem o „rządzącym od lata 1989 roku obozie faszystowskim, zwanym „solidarnościowym”.
Jechało się po bandzie!
2 marca streszczam relację Lidii Ostałowskiej („GW”) ze spotkania senatora Waleriana Piotrowskiego, głównego promotora senackiego projektu ustawy antyaborcyjnej („Strzeż się ciąży, Senat krąży”) z robotnikami „Falubazu” z Zielonej Góry, jego lekkomyślnymi wyborcami. Robotnicy strasznie Waleriana jebią za bezrobocie, niskie zarobki i krytykują za ustawę antyaborcyjną. Jeden z nich mówi: „Władza wtyka nam książeczki do nabożeństwa, sobie załatwia książeczki czekowe”. Inny mówi: „Jak się nic nie zmieni, na 1 maja pójdziemy pod czerwonym sztandarem”.
Obiecanki cacanki. Nie poszli. 24 lata później, 25 października 2015 oni i ich dzieci poszli pod sztandarem czarnym. Z koloratką.
Na deser cytat z 5 lutego, z telewizyjnych „Wiadomości”, tak, tak, tych z Jedynki o 19.30. To cytat z Olega Aleksiejewa z pisma „Litieraturnaja Rossija”: „Uchowaj nas Boże od takich sojuszników jak Polska, Bułgaria i Czechosłowacja. „Te kraje to szakale idące za wielkimi drapieżnikami” (…) ośmielają się udzielać ZSRR nauk moralnych, grożąc przy tym rozwiązaniem Układu Warszawskiego”.
Radzieccy zawsze potrafili powiedzieć do słuchu.