2023.04.19 Wloclawek Koszykowka, Europejskie Puchary, FIBA Europe Cup, Sezon 2022 / 2023 Final FIBA Europe Cup, mecz Anwil Wloclawek – Cholet Basket N/z {persons} Foto Piotr Kieplin / PressFocus 2023.04.19 Wloclawek Basketball, FIBA Europe Cup, Season 2022 / 2023 Final FIBA Europe Cup Anwil Wloclawek – Cholet Basket {persons} Credit: Piotr Kieplin / PressFocus
Koszykarze Anwilu Włocławek wygrali we własnej hali z francuskim Cholet Basket 81:77 (28:22, 21:31, 15:12, 17:12) w pierwszym meczu finałowym Pucharu Europy FIBA. Rewanżowe spotkanie odbędzie się 26 kwietnia we Francji.
Dla włocławian zwycięstwo w finale Pucharu Europy FIBA byłoby bez wątpienia największym sukcesem w historii. Zresztą żaden polski klub nie zdobył dotychczas tego trofeum. Zespół z Francji także nie ma go w swojej kolekcji, ale chce powtórzyć osiągnięcie innej drużyny z tego państwa – Nanterre, które zdobyło puchar w sezonie 2016-2017. W środę Anwil wykonał w tym kierunku pierwszy krok.
Pierwsza połowa spotkania z Cholet Basket była niezwykle wyrównana. Każdy z zespołów miał lepsze i słabsze momenty. Wynik drużynie gospodarzy „trzymał” Philip Greene, który rzucił do przerwy 15 punktów. Tyle samo uzyskał kapitan gości Boris Dallo. Na przerwę zespoły schodziły przy czteropunktowym prowadzeniu Francuzów (53:49).
W trzeciej kwarcie Anwilowi udało się zniwelować trzy z czterech punktów straty i na ostatnie dziesięć minut oba zespoły wychodziły przy rezultacie 64:65. Świetnie piłką dzielił się Kamil Łączyński, a w ataku Phillipa Greena wspierali Victor Sanders czy Lee Moore.
Ostatnią kwartę od celnej trójki rozpoczął Malik Williams i włocławianie po wielu minutach pogoni za rywalami wyszli na prowadzenie 67:65. Kolejne minuty to seria błędów z obu stron. Te były wynikiem zarówno stawki meczu, jak i lepszej defensywy po przerwie. Oba zespoły zaczęły bowiem grać bardzo twardo w obronie, często na pograniczu przepisów. Gdy oba zespoły przekroczyły barierę 70 punktów, w koszykówkę grał już w zasadzie jednak tylko Anwil i… Dominic Artis z Cholet (19 punktów). W Anwilu rozkręcił się Josip Sobin, jego koledzy postawili prawdziwy mur w defensywie i powoli zaczęli odskakiwać rywalom. Na niespełna dwie minuty przed końcem prowadzili 79:71 po trafieniu Greena. To on był ostatecznie najskuteczniejszy w polskim zespole zapisując na swoim koncie 20 punktów. Anwil wygrał ostatecznie 81:77 i z niewielką zaliczką pojedzie za tydzień do Francji napisać historię polskiej koszykówki klubowej.
Po meczu trener Anwilu Przemysław Frasunkiewicz był zadowolony. „W drugiej połowie gra się już z bagażem doświadczenia z pierwszej połowy. Ktoś nie trafił trzech rzutów, ktoś kogoś uderzył itd. Zaczyna dochodzić gra mentalna i często druga połowa jest całkiem inna. Część błędów w pierwsze połowie wynika ze stresu. Po przerwie ochłonęliśmy. Zaczęliśmy robić to, co mieliśmy od początku. Nasza szersza rotacja to nasz atut” – wskazał szkoleniowiec włocławian.
Swój udział w sukcesie Anwilu mają bez wątpienia także miejscowi kibice, którzy wypełnili po brzegi Halę Mistrzów. Z 3900 gardeł wydobywał się przez cały mecz taki hałas, że trudno było zamienić kilka zdań z osobą siedzącą obok. Wszyscy kibice ubrani byli na biało i stworzyli rewelacyjną atmosferę. W wielu trudnych momentach, których w środę nie brakowało, to oni pozwalali zespołowi wrócić na właściwe tory i odrabiać straty. W końcu nie od dziś wiadomo, że Włocławek słynie z trzech rzeczy – keczupu, zakładów azotowych i koszykówki właśnie. „Zróbcie tu piekło, kibice zróbcie tu piekło” – niosło się wiele razy po trybunach. „Wszyscy grają, nikt nie siedzi” – zachęcał spiker. Do poziomu fanów dostosowali się koszykarze, którzy zagrali naprawdę dobry mecz z silną ekipą z Francji.
BN/pap