8 listopada 2024

loader

Arsenal ucieka rywalom, trwa dobra passa United

fot. Arsenal - Facebook

Arsenal pokonał w Londynie Everton 4:0 w zaległym meczu i umocnił się na prowadzeniu w angielskiej ekstraklasie  piłkarskiej. Z kolei piłkarze Manchesteru United kontynuują dobrą passę z ostatnich tygodni i po zwycięstwie nad West Ham United 3:1 awansowali do ćwierćfinału Pucharu Anglii.

W trzech ostatnich kolejkach Arsenal odniósł same zwycięstwa i strzelił dziewięć goli, tracąc jednego. Po 25 meczach ma 60 punktów i wyprzedza o pięć wicelidera – broniący tytułu Manchester City. Na trzeciej pozycji z jednym zaległym meczem jest Manchester United – 49. We środę „The Gunners” odrabiali zaległy mecz z Evertonem. I brutalnie przejechali się po rywaluna Goodison Park. Ale początek meczu wcale nie wskazywał na tak okazałe zwycięstwo.  Trener Kanonierów nie był zadowolony z postawy swojego zespołu na początku pierwszej połowy meczu. „Nie było idealnie, ponieważ przez pierwsze 20-25 minut mieliśmy pewne trudności. Pozwoliliśmy naszemu przeciwnikowi na kilka okazji i sami nie stworzyliśmy ich zbyt wiele. Potem podnieśliśmy poziom gry – zrozumieliśmy, co musimy zrobić”. 

Dla „Kanonierów” w pierwszej połowie bramki zdobyli Bukayo Saka (40.), Brazylijczyk Gabriel Martinelli (45+1). W drugiej odsłonie meczu Arsenal prezentował się znacznie lepiej. „Byliśmy bardziej skuteczni, znacznie lepsi w kontrataku i od razu odzyskiwaliśmy piłkę. Myślę, że po zdobyciu bramki w kluczowych momentach zespół był pełen pewności siebie i rozegrał świetne spotkanie w drugiej połowie”. Na 3:0 w 71. minucie podwyższył kapitan ekipy z Londynu Norweg Martin Odegaard. Wynik spotkania w 80. minucie ustalił Martinelli, który trafił drugi raz w tym meczu.

„To jest coś, czego będziemy potrzebować, stworzenie wielu okazji przeciwko tak dobrze zorganizowanej defensywie jest naprawdę trudne. Zwycięstwo w przekonujący sposób dzięki bardzo dobrym występom – tego potrzebowaliśmy” – zakończył Arteta po meczu. Londyńczycy zrewanżowali się Evertonowi, z którym niespodziewanie przegrali 0:1 w debiucie Seana Dyche’a w roli trenera „The Toffees” 4 lutego.

W drugim zaległym meczu grający w kratkę Liverpool podejmował Wolverhampton Wanderers. W tym sezonie ekipa Jurgena Kloppa spisuje się poniżej oczekiwań.  Jednak w ostatnich czterech spotkaniach ligowych „The Reds” odnieśli trzy zwycięstwa i raz zremisowali, dzięki czemu w środę awansowali na szóste miejsce w tabeli Premier League.. W tym przypadku podobnie jak w meczu Arsenal – Everton, także doszło do rewanżu. 4 lutego „Wilki” niespodziewanie wygrały u siebie 3:0. Na Anfield to Liverpool był lepszy, a gole zdobyli Holender Virgil van Dijk (73.) i Egipcjanin Mohamed Salah (77.). Liverpool ma 39. punktów i awansował na 6. miejsce. I przewagę zaległego meczu (rozegrał ich do tej pory 24.) Z kolei Wolverhampton ma 24 punkty i jest na 15. pozycji.

Świetna passa United

Od wznowienia rozgrywek po mundialowej przerwie jedenastka z Manchesteru rozegrała już 20 meczów, doznała tylko jednej porażki – 2:3 w Londynie z prowadzącym w Premier League Arsenalem – trzy razy zremisowała i 16-krotnie wygrała. Przełożyło się to na zdobycie Pucharu Ligi, umocnienie się w czołówce ekstraklasy, wyeliminowanie Barcelony i awans do 1/8 finału Ligi Europy, a w środę „Czerwone Diabły” zameldowały się w ćwierćfinale FA Cup. Do przerwy na Old Trafford grające w nieco przemeblowanych składach goli nie zdobyły, a krótko po rozpoczęciu drugiej połowy prowadzenie gościom zapewnił Algierczyk Said Benrahma.

Miejscowi mocniej wzięli się do pracy, na boisku pojawili się najlepsi piłkarze, m.in. skuteczny Marcus Rashford i posypały się gole. Wyrównanie padło po samobójczym trafieniu Marokańczyka Nayefa Aguerda, a w końcówce Argentyńczyk Alejandro Garnacho i Brazylijczyk Fred przechylili szalę na stronę ekipy trenera Erika ten Haga. po meczu trener byłzadowolony ze swojje drużyny. „Nie było łatwo. Po wygraniu pucharu (Carabao Cup) musieliśmy wrócić do normalnej rzeczywistości. Znaleźliśmy sposób na zwycięstwo. W pierwszej połowie trudno było wejść w rytm gry. A po zmianie stron ruszyliśmy do walki. Jestem szczęśliwy, jestem dumny z zespołu”.

„ManU” to 20-krotny finalista Pucharu Anglii, który w tej edycji walczy o 13. triumf w tych rozgrywkach. Częściej – 14 razy – zwyciężył tylko Arsenal. W bramce „Młotów” zagrał Francuz Alphonse Areola. Fabiański – etatowy golkiper WHU – w ostatnim meczu ligowym doznał urazu, a badania wykazały pęknięcie kości policzkowej. Prawie 38-letniemu Polakowi grozi operacja.

Do niespodzianek doszło w innych spotkaniach.

Walczący o utrzymanie w Premier League Southamtpon FC uległ na własnym stadionie grającemu na czwartym poziomie Grimsby 1:2. W ekipie gospodarzy zabrakło Jana Bednarka, który w tym sezonie zaliczył pucharowy występ w barwach Aston Villi, gdzie był wypożyczony do stycznia. Z kolei czwarty w ekstraklasie Tottenham Hotspur uległ na wyjeździe wiceliderowi jej zaplecza – Sheffield Utd. 0:1. We wtorek w najlepszej ósemce tej edycji zameldował się m.in. Manchester City, który pokonał na wyjeździe występujący klasę niżej Bristol City 3:0 (1:0). W poprzednich rundach „The Citizens” wyeliminowali dwie utytułowane londyńskie drużyny – Chelsea i Arsenal.

Oprócz drużyny trenera Josepa Guardioli awans wywalczyły Brighton, Fulham oraz występujący klasę niżej (w The Championship) Blackburn Rovers. Właśnie hiszpański szkoleniowiec i jego piłkarze oraz dobrze życzący Brightonowi mogą być najbardziej zadowoleni z losowania 1/4 finału, które odbyło się tuż po zakończeniu ostatniego spotkania wcześniejszej rundy. Zespół City trafił na lidera zaplecza ekstraklasy – Burnley FC, ale zagra z nim na własnym stadionie. Z kolei Brighton podejmie najniżej notowane Grimsby.

W najciekawszej parze Manchester United zmierzy się z Fulham, a w starciu ekip The Championship – Sheffield United podejmie Blackburn Rovers. Puchar Anglii to najstarsze rozgrywki piłkarskie na świecie – w ubiegłym roku minęło 150 lat od ich pierwszego finału.

pap/BN

Redakcja

Poprzedni

Psychiatria to nie tylko leki

Następny

Zapłacą za chciwość?