29 listopada 2024

loader

Awans prawie pewny

Prawie 15 milionów Polaków zasiadło przed telewizorami, żeby obejrzeć mecz „Orłów” z Niemcami. Wielkiego piłkarskiego widowiska nie obejrzeli, goli także, mimo to euforia sięgnęła zenitu.

Bezbramkowy remis biało-czerwonych z aktualnymi mistrzami świata po naszej stronie Odry i Nysy Łużyckiej przyjęto z euforią i uznano za wielki sukces, po drugiej natomiast skwitowano oczywistą konstatacją, że taki wynik dla Niemców też jest korzystny, bo zapewnił im utrzymanie prowadzenia w grupie C. Obaw o utratę prymatu nikt w Niemczech nie przejawia, chociaż w ostatniej kolejce zespół Joachima Loewa zmierzy się z Irlandią Północną, która w czwartek niespodziewanie pokonała reprezentację Ukrainy 2:0, czyli dokładnie w takim samym rozmiarze jak wcześniej dokonali tego Niemcy.

Dwa mecze bez porażki

Tak więc po dwóch seriach spotkań rywalizacja w grupie C została rozstrzygnięta i wiadomo już, że do domu po fazie grupowej na pewno wróci zespół Ukrainy, który we wtorek w „meczu o honor” zmierzy z reprezentacją Polski. Dla nas w XXI wieku będzie to nowość, bo w czterech turniejach (mistrzostwach świata 2002 i 2006 oraz mistrzostwach Europy 2008 i 2012) to nasza drużyna w trzeciej potyczce żegnała się z imprezą. Tym razem to biało-czerwoni są w korzystnej sytuacji, bo po dwóch meczach mają cztery punkty, tyle samo co prowadząca ekipa Niemiec, a z mistrzami świata przegrywają jedynie gorszą różnicą bramek. Przy równej liczbie punktów o wyższym miejscu w tabeli decyduje w pierwszej kolejności wynik bezpośredniego meczu lub bezpośrednich meczów zainteresowanych drużyn (najpierw liczą się punkty, potem bramki). Dopiero w dalszej kolejności rozstrzyga bilans bramkowy w całej grupie. Teoretycznie zatem bezpośredni awans do następnej rundy mogą jeszcze wywalczyć także zajmująca trzecią pozycję drużyna Irlandii Północnej. 

Wariantów rozwoju sytuacji w grupie C jest kilka. Jeśli Niemcy wygrają lub zremisują z Irlandią Północną, nawet porażka wybrańców Adama Nawałki pozwoli im utrzymać drugie miejsce i uzyskać awans. Wygrana lub remis biało-czerwonych z Ukrainą zapewni im awans bez względu na wynik spotkania Niemcy – Irlandia Północna, ale o tym który z zespołów zajmie pierwsze, a który drugie miejsce, przesądzi dopiero wynik potyczki niemiecko-irlandzkiej.
Nie można jednak wykluczyć porażek reprezentacji Polski i Niemiec, a w takim układzie nasz zespół spadłby wtedy na trzecią pozycję. Co prawda nadal zachowałby szanse na awans do 1/8 finału, bo do tej fazy turnieju przejdą cztery zespoły z trzecich miejsc z najlepszym dorobkiem, lecz w tym wariancie nie wszystko by już od wtedy od ekipy Nawałki zależało. Nasi piłkarze musieliby się modlić o słabsze wyniki trzecich drużyn w pozostałych grupach.

A gdzie jest Piotr Zieliński?

Najpewniejszym zatem sposobem na pozostanie w turnieju Euro 2016 jest pokonanie Ukrainy. I tu Nawałka ma dylemat. Z jednej strony na pewno kusi go chęć wystawienia do gry zawodników rezerwowych, bo dzięki temu mógłby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – dać okazję do zaistnienia w turnieju takim graczom jak Artur Boruc, Bartosz Salamon, Thiago Cionek, Karol Linetty, Filip Starzyński czy Mariusz Stępiński, a zarazem zlikwidować ryzyko „wykartkowania” na mecz 1/8 finału piłkarzy mających już po jednej żółtej kartce na koncie. Takich w naszej kadrze jest po dwóch meczach pięciu – Łukasz Piszczek, Bartosz Kapustka, Krzysztof Mączyński, Kamil Grosicki i Sławomir Peszko. Z tego grona tylko przymusowa absencja Piszczka, Grosickiego i Kapustki byłaby realnym osłabieniem zespołu. Nieobecność Mączyńskiego wyszłaby raczej biało-czerwonym na zdrowie, bo być może zmusiłaby selekcjonera wreszcie do wystawienia w meczu Piotra Zielińskiego.
Nieobecność tego utalentowanego gracza w spotkaniach z Irlandią Północną i Niemcami jest, delikatnie mówiąc, wielką niespodzianką. Aż strach pomyśleć że uporczywe pomijanie Zielińskiego w składzie może mieć jakiś związek z jego niechęcią do przejścia z Udinese via Empoli do SSC Napoli. W mediach można było wyczytać, że ten młody piłkarz swoją piłkarską przyszłość widzi raczej w FC Liverpool pod okiem ceniącego polskich zawodników niemieckiego trenera Juergena Kloppa. Dlatego trzeba wierzyć, że w chwili najwyższej potrzeby selekcjoner biało-czerwonych i jego zwierzchnicy poślą do walki najlepszych graczy jakich mają do dyspozycji. Chyba że 1/8 finału to faktycznie szczyt ich aspiracji i cel ostateczny w tej imprezie.

trybuna.info

Poprzedni

Messi dogonił Gabriela Batistutę

Następny

Dają przykład nam Suwałki