Dzieje się po mundialu we Francuskiej Federacji Piłkarskiej (FFF). Jej prezes Noel Le Graet najpierw obraził, a potem przeprosił za lekceważącą wypowiedź pod adresem Zinedine’a Zidane’a. Drugie dno ten awantury to przedłużenie kontraktu Didiera Deschampsa i zakończenie reprezentacyjnej kariery przez jej dotychczasowego kapitana Hugo Llorisa.
W PZPN trwa zamiatanie po mundialu i awanturze z premiami od premiera. Tymczasem we Francji od dłuższego czasu trwa podjazdowa wojna zwolenników obecnego selekcjonera Didiera Deschampsa i najpoważniejszego kandydata do przejęcia jego pracy Zinedine’a Zinane’a. W sobotę FFF ogłosiła, że posadę selekcjonera reprezentacji Francji utrzyma Deschamps. W późniejszym wywiadzie na antenie radia RMC spytano Le Graeta o to, czy Zidane był brany pod uwagę jako następca obecnego trenera „Trójkolorowych”. Poproszono także, aby odniósł się do spekulacji, jakoby Zidane miał przejąć reprezentację Brazylii.
„Mam to gdzieś, może sobie iść, gdzie mu się podoba. Zdaję sobie sprawę, że temat Zidane’a ciągle powraca, wiele osób go wspiera, niektóre nawet liczą na to, że Deschamps szybko odejdzie…” – powiedział 81-letni prezes FFF. Pod wodzą Deschampsa – kapitana drużyny narodowej w 1998 roku, kiedy wraz z Zidane’em sięgnął po tytuł mistrza świata – „Trójkolorowi” triumfowali w mundialu w Rosji w 2018 roku, a w grudniu w Katarze przegrali finał z Argentyną po rzutach karnych.
Prezes francuskiej Federacji Piłkarskiej na tym nie zakończył i kontynuował. „Czy ktoś może mieć uzasadnione pretensje do Deschampsa o cokolwiek? Nikt. Zidane może robić, co chce, a mnie nic do tego. Nie spotkałem się z nim, ani przez chwilę nie braliśmy pod uwagę zakończenia współpracy z Deschampsem. Może iść, gdzie chce, do jakiegoś klubu… Gdyby spróbował się ze mną skontaktować, nawet nie odebrałbym telefonu. W przeciwnym razie musiałbym powiedzieć mu: Dzień dobry panu, proszę się nie martwić, proszę poszukać sobie klubu, bo ja stawiam na Didiera” – mówił Le Graet.
Jego wypowiedź odbiła się szerokim echem we Francji. Uznano ją za lekceważącą, a w obronie Zidane’a stanął m.in. król strzelców ubiegłorocznego mundialu KylianMbappe. „Zidane to Francja. Nie wolno obrażać takiej legendy” – napisał na Twitterze 24-letni napastnik Paris Saint-Germain.
Brak szacunku Le Graetowi zarzucił także Real Madryt. Z tym klubem Zidane czterokrotnie triumfował w Lidze Mistrzów: raz jako piłkarz (2002) i trzykrotnie z rzędu jako trener (2016-18). „Takie komentarze to brak szacunku dla jednej z najbardziej podziwianych postaci przez piłkarskich kibiców na całym świecie i nasz klub czeka na natychmiastową reakcję. Treści wypowiedziane przez prezesa FFF są same w sobie nieodpowiednie i nie przystoją komuś zajmującemu tak reprezentatywne stanowisko” – napisano.
Le Graeta skrytykowało także wielu francuskich polityków, w tym minister sportu Amelie Oudea-Castera, której zdaniem prezes FFF „przekroczył granice”. W niedzielę Le Graet wydał oświadczenie, w którym przeprosił za swoje słowa. „W żadnym stopniu nie oddają one tego, co myślę o nim jako o byłym piłkarzu oraz o tym, jakim stał się trenerem” – zapewnił. Tłumaczył też, że rozgłośnia RMC próbowała celowo poróżnić Zidane’a i Deschampsa, „dwie legendy francuskiego futbolu”.
„Przyznaję, że wypowiedziałem się w niefortunny sposób, który spowodował nieporozumienie. Zinedine Zidane zdaje sobie sprawę z wielkiego szacunku, jakim darzę jego i wszystkich Francuzów” – dodał.
Przeprosiny przeprosinami, a niesmak pozostał.
PAU