W miniony weekend wybuchła afera w środowisku biathlonistów. Podczas niedzielnych zawodów drużynowych Pucharu Świata w Lahti Rosjanin Aleksander Bolszunow po minięciu mety wjechał celowo w Fina Joniego Maaki.
Bolszunow, lider klasyfikacji generalnej biatlonowego Pucharu świata, w biegu sztafetowym 4×7,5 km biegł na ostatniej zmianie w drużynie Rosja I. Między nim a Finem Jonim Makki iskrzyło już na trasie, co tak rozzłościło rosyjskiego biathlonistę, że po minięciu mety celowo wjechał z impetem w celebrującego już zwycięstwo swojej drużyny Maakiego i trochę go poturbował. Organizatorzy zawodów za niesportowe zachowanie Bolszunowa ukarali dyskwalifikacją cały rosyjski zespół, który ukończył rywalizację na trzeciej pozycji (wygrała Norwegia przed Finlandią). Dla Finów było to pierwsze drużynowe podium w PŚ od ponad 20 lat. A na dyskwalifikacji ekipy Rosja I skorzystali ich rodacy, bo druga drużyna rosyjska wyścig na czwartym miejscu i automatycznie awansowała na trzecie miejsce.
Trener rosyjskiego biathlonisty Markus Kramer próbował tłumaczyć swojego podopiecznego. „Podczas biegu zawodnik, który jest z przodu, powinien podążać wybraną ścieżką. A Makki gdy zobaczył, że Bolszunow zaczął go doganiać, specjalnie przeskoczył na jego ścieżkę i zablokował. Od tego zaczął się ten cały incydent. Zgadzam się, że Aleksy zachował się brzydko, ale awanturę sprowokował fiński biathlonista” – przekonywał Kramer w wypowiedzi dla portalu Sports.ru.
Podobnie oceniała zdarzenie legenda biegów narciarskich Jelena Vialbe, siedmiokrotna medalistka olimpijska, siedemnastokrotna medalistka mistrzostw świata i pięciokrotna zdobywczyni Pucharu Świata, a obecnie prezes Rosyjskiej Federacji Narciarskiej. „Bolszunow zachował się niewłaściwie, ale na trasie czasem trudno opanować emocje. A musiały być ogromne, bo na co dzień to bardzo spokojny człowiek, którego trudno wyprowadzić z równowagi. Myślę, że wina leży po obu stronach i uważam, że nie tylko Aleksay powinien przepraszać, bo Makki też się źle zachował. Niech podadzą sobie ręce na zgodę i wszystko będzie dobrze” – stwierdziła Vialbe.