W środę odbędą się wybory uzupełniające do Komitetu Wykonawczego UEFA. O osiem wakujących miejsc ubiega się dwunastu chętnych, wśród nich prezes PZPN Zbigniew Boniek. Do tej pory tylko jeden Polak zasiadał w tym gremium.
Głosowanie odbędzie się w środę i będzie jednym z najważniejszych wydarzeń odbywajcego się w Helsinkach 41. Kongresu Zwyczajnego Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA). Komitet Wykonawczy składa się z prezydenta (obecnie jest nim Słoweniec Aleksander Ceferin) oraz 15 członków. Do kompetencji tego gremium należy m.in. wybór organizatorów najważniejszych imprez, w tym mistrzostw Europy, finałów Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej, rozdział środków pomocowych czy ustalanie regulaminów europejskich rozgrywek. Połowa składu Komitetu Wykonawczego wymieniana jest co dwa lata. Tym razem do obsadzenia jest osiem miejsc, a kandydatów dwunastu, co oznacza, że Boniek musi pokonać tylko czterech rywali. Jeśli mu się uda, zostanie drugim Polakiem w historii zasiadającym w Komitecie Wykonawczym. W latach 50. i 60. ubiegego wieku PZPN reprezentował w nim zmarły w 2015 roku w wieku 95 lat Leszek Rylski.
Oprócz Bońka w wyborczych szrankach staną: Kajrat Boranbajew (Kazachstan), John Delaney (Irlandia), Armand Duka (Albania), David Gill (Anglia), Reinhard Grindel (Niemcy), Elchan Mammadow (Azerbejdżan), Karl-Erik Nilsson (Szwecja), Kieran O’Connor (Walia), Michele Uva (Włochy), Michael van Praag (Holandia) oraz Servet Yardimci (Turcja). Z tego grona Gill i van Praag starają się o reelekcję.
W ostatnich dwóch dekadach o wybór do Komitetu Wykonawczego zabiegało dwóch prezesów PZPN – w 2004 roku Michał Listkiewicz, a w 2011 roku Grzegorz Lato. Im się nie powiodło, ale ponoć Boniek ma na to duże szanse. Obecny prezes PZPN w ostatnich miesiącach prowadził intensywną kampanię wyborczą. Jej filarem był pomysł przejęcia przez UEFA kontroli nad pieniędzmi należnymi małym klubom z tytułu transferów, tzw. solidarity. Eksperci wyliczają, że z tej puli w latach 2001-2016 powinno trafić do „maluczkich” 1,2 mld euro, tymczasem trafiło zaledwie 380 mln euro. Boniek proponuje, żeby duże kluby należny w ramach solidarity procent od transferów wpłacały na konto UEFA, która ma narzędzia do wyegzekwowania całości należnych kwot i ich należytej dystrybucji.
Pomysł dobry i na czasie, ale w przededniu wyborów niespodziewany cios zadała jednak Bońkowi organizacja „FARE”, zajmująca się różnymi przejawami dyskryminacji w futbolu, donosząc na niego do UEFA za seksistowski wpis na Twitterze pod adresem rzecznika prasowego Lotto Ekstraklasy Karoliny Hytrek-Prosieckiej, którą nazwał pogardliwie „babą”. FARE na swojej stronie przypomina, że w przeszłości Boniek podejmował wiele działań mających na celu osłabienie autorytetu organizacji zwalczających rasizm na stadionach. Te zarzuty mogą zaszkodzić.