Przyłapani w Rio na dopingu sztangiści Adrian i Tomasz Zielińscy jako zawodnicy Zawiszy Bydgoszcz byli też formalnie zawodowymi żołnierzami. Ale już nimi być przestali.
Adrian i Tomasz Zielińscy na początku tego roku zmienili barwy klubowe przechodząc z Tarpana Mrocza do Zawiszy Bydgoszcz. Ten transfer wiązał się także ze zmiana profesji, oczywiście formalnie, bo przecież ich głównym zajęciem było dźwiganie sztangi ku chwale ojczyzny i nowego klubu, którego sponsorem jest polska armia. A to oznaczało, że obaj sztangiści otrzymali etaty żołnierzy zawodowych i wszystkie związane z tą profesją przywileje, także emerytalne.
Z powodu afery dopingowej bracia straszliwie podpadli swoim przełożonym i jak to w wojsku bywa, nie musieli czekać zbyt długo na ich decyzję. „Adrian i Tomasz Zielińscy już złożyli wnioski o zwolnienie ze służby wojskowej. Przestaną być żołnierzami z końcem września, bo wtedy zakończy się procedura zwalniania ich ze służby zawodowej” – poinformował ppłk Dariusz Bednarek, dowódca bydgoskiego Wojskowego Zespołu Sportowego i zarazem wiceprezes CWZS Zawisza.
Wojskowi nawet nie chcieli czekać na zakończenie dochodzenia w sprawie dopingu wykrytego u braci Zielińskich, choć zarząd CWZS Zawisza na razie jedynie zawiesił obu sztangistów w prawach zawodników. „Zawiedliśmy się na nich podczas igrzysk olimpijskich. Ich przypadek był tak drastyczny, że procedura zwolnienia ze służby została natychmiast wdrożona. Nie chcemy już z nimi dalej współpracować” – grzmi ppłk Bednarek, który jako pierwszy podał do publicznej wiadomości wiadomość o dopingu w próbkach pobranych od braci przed wyjazdem do Rio.
On też ogłosił, że wojsko rezygnuje z dalszego sponsorowania podnoszenia ciężarów. „Złożyłem już przełożonym taki wniosek” – oznajmił ppłk Bednarek.