8 listopada 2024

loader

Chiny już nie są futbolowym rajem

Wygląda na to, że piłkarskie eldorado w Chinach to tylko mit. Dowodzi tego raport upubliczniono w angielskich mediach, z którego wynika, że skuszeni gigantycznymi zarobkami zawodnicy nie otrzymują tam nawet połowy obiecywanych im pieniędzy.

W ostatnich kilkunastu miesiącach właściciele chińskich klubów zadziwiali świata ogromnymi kwotami wydawanymi na transfery znanych piłkarzy występujących w Europie. Proponowali też zawodnikom dużo wyższe zarobki niż mieli w europejskich klubach, nic zatem dziwnego, że do Państwa Środka powędrowała spora grupa piłkarzy, m.in. Hulk, Oscar, Ramires, Alexandre Pato, Carlos Tevez, Axel Witsel, Paulinho, czy Ezequiel Lavezzi. Każdy z nich podpisywał lukratywne kontrakty gwarantujące im zarobki od kilku do nawet kilkudziesięciu milionów euro. Na papierze taki Tevez zarabiał więc nawet więcej od swojego znacznie lepszego i słynniejszego rodaka Lionela Messiego, bo jak podawano Chińczycy skusili go roczną gażą w wysokości 30 mln euro.
Tymczasem okazało się, że aż 13 z 16 klubów chińskiej ekstraklasy nie wypłaca swoim piłkarzom wynagrodzeń w ustalonych terminach. Z raportu wynika, że solidne pod tym względem są tylko trzy kluby – Guizhou Henfeng Zhicheng, Henan Jianye oraz Yanbian Funde, ale tylko dlatego, że nie zatrudniają zawodników światowego formatu. Chińska federacja, której marzy się w przyszłości organizacja mistrzostw świata, nie chce popaść w konflikt z FIFA i zażądała od klubów natychmiastowej uregulowania zaległych płatności wobec piłkarzy i trenerów, dając im na to czas do 15 sierpnia. Jeśli się nie wywiążą, klubom grozi wykluczenie z rozgrywek. Te groźby są tylko na pokaz, bo raczej nikt na serio nie bierze pod uwagę scenariusza, że z ekstraklasy nagle zostanie wyrzucone dwie trzecie zespołów. Kategoryczne żądanie ze strony federacji ma tylko skłonić władze klubów do rozwiązania problemu, co oznacza, że będą one twardo renegocjować zawarte kontrakty, co takich graczy jak wspomniany Tevez raczej skłoni do rezygnacji z dalszej gry w Chinach.
Tym sposobem europejskie kluby odzyskały światowy prymat w wydawaniu pieniędzy na transfery i wynagrodzenia piłkarzy, ale tak się składa, że forsą na te cele najbardziej szastają te z nich, które mają arabskich właścicieli lub głównych akcjonariuszy, jak Paris St. Germain czy Manchester City.
Paryski klub jest gotów wyłożyć fortunę na ściągnięcie któregoś z graczy światowej elity. W czerwcu zabiegał o portugalskiego asa Realu Madryt Cristiano Ronaldo, teraz jest ponoć bliski pozyskania brazylijskiego gwiazdora FC Barcelona Neymara. Od tych dwóch piłkarzy droższy jest już tylko Argentyńczyk Leo Messi, ale on właśnie porozumiał się z szefami Barcelony w sprawie swoich zarobków i zostaje na Camp Nou z pensją 30 mln euro na rękę rocznie. Tyle samo mniej więcej za porzucenie myśli o zmianie klubu dostał w Realu Cristiano Ronaldo, a Neymar ma obiecane po przeprowadzce do Paryża. Eldorado jest w Europie.

trybuna.info

Poprzedni

Hiszpan w roli asa

Następny

W rzucie młotem bez zmian