Romeo Fenati naciska hamulec w motocyklu rywala
Nie milkną echa skandalicznego wybryku włoskiego motocyklisty Romano Fenatiego podczas niedzielnego wyścigu Moto2 na torze Misano. Podczas jazdy Fenati nacisnął hamulec w motocyklu rywala przy prędkości 200 km/h.
Fenati ostro rywalizował z rodakiem Stefano Manzim ścigającym się w ekipie Forward Racing. Gdy obaj wjechali na prosty odcinek toru, podjechał do rywala i nacisnął hamulec w jego maszynie przy prędkości ponad 200 km/h, przez co o mały włos nie doprowadził Manziniego do upadku. Jeszcze w trakcie wyścigu o Grand Prix San Marino sędziowie pokazali Fenatiemu czarną flagę, co oznaczało dla niego wykluczenie z dalszej rywalizacji. Potem wydział dyscyplinarny podjął decyzję, że 22-letni motocyklista nie będzie mógł wystąpić w dwóch kolejnych wyścigach Moto2.
To nie był jednak koniec kłopotów Fenatiego. W poniedziałek szefowie jego zespołu, Marinella Snipers, podjęli decyzję o natychmiastowym rozwiązaniu kontraktu. „Możemy potwierdzić, że zespół odstąpił od umowy z Romano Fenatim ze względu na jego niesportowe, niebezpieczne i szkodliwe zachowanie. Żałujemy, że doprowadził do sytuacji, w której życie innego motocyklisty było zagrożone. Nie ma żadnej wymówki na coś takiego. Fenati od tego momentu nie będzie uczestniczyć w wyścigach w barwach Marinelli Snipers. W imieniu zespołu przepraszamy wszystkich kibiców, sponsorów oraz ludzi, którzy go wspierali” – napisano w oficjalnym komunikacie.
Przy okazji włoskie media przypomniały, że nie był to pierwszy wybryk w karierze Fenatiego. Ma na koncie takie ekscesy, jak kopnięcie rywala na torze, wyłączenie motocykla jednego z zawodników podczas próby startu oraz liczne słowne utarczki z innymi zawodnikami. Zastrzeżenia do postawy krnąbrnego motocyklisty miał nawet legendarny Valentino Rossi, który w połowie sezonu 2016 wyrzucił go ze swojej akademii talentów. Wtedy przez pół roku Fenati nie ścigał się w mistrzostwach. W roku 2017 drugą szansę dostał od zespołu Marinelli Snipers, ale teraz, gdy został z niego wyrzucony dyscyplinarnie, nowego pracodawcę będzie mu raczej trudno znaleźć.
Fenati nie wyraził skruchy, wręcz przeciwnie. „Wcześniej Manzi doprowadził do tego, że wypadłem z toru. Wyprzedził mnie i znów zaatakował dość brutalnie. Nie twierdzę, że to usprawiedliwia moje zachowanie, ale jazda Manziego była niebezpieczna i chciałem coś zrobić, żeby ktoś to wreszcie dostrzegł. Niestety, cała wina spadła tylko na mnie” – poskarżył się przed kamerami hiszpańskiej telewizji.