Czegoś takiego przed sezonem chyba nikt się nie spodziewał. Jeden z najstabilnieszych finansowo klubów ekstraklasy mimo dokonanych latem licznych transferów po dziesięciu kolejkach zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.
Trener Cracovii Michał Probierz nie traci jednak wiary w swój zespół, ani w swoje dobre notowania u prezesa Cracovii Janusza Filipiaka. Po przegranym w poniedziałek meczu z Wisłą Płock (1:3) zapewniał dziennikarzy, że nie zamierza podawać się do dymisji, chociaż prowadzona przez niego drużyna właśnie doznała szóstej porażki w tym sezonie i spadła na samo dno ligowej tabeli. „Nie mamy szczęścia w tych ostatnich meczach. Splot pewnych okoliczności skutecznie przeszkadza nam w odzyskaniu pewności w grze. Ale ja wciąż wierzę w ten zespół. Wiem, że potrzebujemy jednego meczu, jednego dobrego dnia żeby się podnieść. Jeśli w końcu wygramy, to szybko wygrzebiemy się ze strefy spadkowej. Rozumiem dlaczego ostatnio jestem pytany o dymisję. Najprościej byłoby teraz uciec od odpowiedzialności, ale to nie w moim stylu. Zrobię wszystko, żeby udowodnić kibicom, że ta drużyna potrafi grać w piłkę” – zapewnia trener Probierz. Kibice Cracovii chyba jednak powoli przestają podzielać jego optymizm. Na meczu z Wisłą Płock trybuny zapełniły się w jednej trzeciej. Frekwencja poniżej pięciu tysięcy już poważny problem dla klubu, ale jeszcze większym problemem jest chyba naprawdę fatalna gra zespołu. Cracovia w takiej formie, jaką zaprezentowała w spotkaniu z przeciętnymi przecież „Nafciarzami”, jest obecnie murowanym kandydatem do spadku z ekstraklasy.
Taki los nie grozi broniącej mistrzowskiego tytułu Legii Warszawa, ale jej nowy trener Romeo Jozak nie okazał się aż takim cudotwórcą za jakiego sam siebie uważa. Legioniści pod jego wodzą wygrali dwa mecze, najpierw w 9. kolejce ekstraklasy z Cracovią 1:0, a potem w Pucharze Polski z III-ligowym Ruchem Zdzieszowice 4:0, ale w minioną niedzielę ta krótka seria zwycięstw została przerwana przez Jagiellonię (0:1). Chorwacki szkoleniowiec Legii nie ukrywał rozczarowania porażką. „Jestem smutny i zawiedziony, bo zasługiwaliśmy przynajmniej na jeden punkt. Widzę teraz, że czeka nas wszystkich jeszcze bardzo dużo pracy. Ale mimo tej porażki nasz cel, mistrzostwo Polski, pozostaje niezmienny. I zapewniam, że go osiągniemy” – przekonywał Jozak.
We wtorek natomiast doszło do zmiany układu sił w radzie nadzorczej zarządzającej rozgrywkami spółki Ekstraklasa SA. Funkcję przewodniczącego stracił Maciej Wandzel, którego w tej roli zastąpił prezes Lecha Poznań Karol Klimczak. W skład rady weszli ponadto Cezary Kulesza (Jagiellonia), Jarosław Jankowski (Legia), Maciej Bałaziński (Lechia), Krzysztof Zając (Korona), Jarosław Mroczek (Pogoń) oraz Zbigniew Boniek (PZPN).